Benjamin Mendy po boisku biegał jeszcze w połowie sierpnia. Na otwarcie sezonu City przegrało z Tottenhamem 0:1, ale Mendy mógł być zadowolony – wystąpił u Guardioli w pierwszym składzie, co wcześniej nie było tak oczywiste, schodząc z boiska zebrał brawa.
Fani nie mogli wówczas jeszcze zdawać sobie sprawy, że piłkarz z numerem 22, którego oklaskiwali, był już wtedy objęty dochodzeniem policyjnym. Oskarżenie było niezwykle poważne – rzekomy gwałt na kobiecie.
Fani wiedzieć o tym nie mogli. Co innego władze City, które – jak informuje "The Athletic" – o sprawie wiedziały już w listopadzie zeszłego roku. I nie zdecydowały się zareagować. Mendy od czasu otwarcia policyjnego dochodzenia, jak gdyby nigdy nic, rozegrał 18 meczów, strzelił kilka goli, odebrał medal za wygranie Premier League. A na stronie internetowej klubu zbierał pochwały za występy.
"To będzie niezwykle intrygujące, usłyszeć wersję wydarzeń City – zwłaszcza biorąc pod uwagę, że pracodawca, w zasadzie w każdej innej branży, zawiesiłby pracownika podejrzanego o gwałt" – pisze Daniel Taylor, który ujawnił bierność szefostwa klubu z Manchesteru.
Mendy’ego brytyjska policja zatrzymała w czwartek 26 sierpnia. Został on oskarżony o cztery gwałty oraz napaść na tle seksualnym. Do zdarzeń miało dojść w okresie od października 2020 do sierpnia 2021 r.
Klub dopiero wówczas zawiesił piłkarza, ale przy okazji dodał, że o sprawie wypowiadać się nie zamierza. "Sprawa podlega procesowi prawnemu, w związku z czym klub nie może zabierać głosu na jego temat, dopóki nie zostanie zakończony" – czytaliśmy w oświadczeniu.
City nie zdecydowało się wcześniej zawiesić piłkarza, choć miało ku temu możliwości. Zasady przewidują, że kluby mogą zawiesić piłkarza na 14 dni na czas trwania dochodzenia. Ale istnieje też przepis na przedłużenie tego zawieszenia, jeśli gracz wyrazi na to zgodę.
Krótko mówiąc, City mogło zawiesić Mendy’ego, ale zrezygnowało z tego. Dlaczego? To niewiadoma.
Autor "The Athletic" przywołuje przykłady innych angielskich klubów sportowych, które nie zawieszały piłkarzy, mimo że ciążyły na nich poważne oskarżenia. Kiedy Ched Evans został oskarżony za gwałt w kwietniu 2012 r. i skazany na pięć lat więzienia, proces odbył się już po zakończeniu sezonu, w którym zawodnik strzelił 35 goli dla Sheffield United i był ważnym ogniwem w walce o awans do play-off League One. Z kolei Lee Hughes nigdy nie został zawieszony przez West Bromwich Albion po tym, jak w 2003 r. spowodował wypadek, w którym zginął 56-letni kierowca, a po wszystkim uciekł z miejsca zdarzenia. Hughes zagrał 17 meczów, strzelając sześć goli i pomógł klubowi w zdobyciu awansu. Dopiero potem udał się na proces i został skazany na sześć lat więzienia.
Z kolei w 2000 r. Leeds United nie zawiesiło Jonathana Woodgate’a i Lee Bowyera po tym, jak zostali aresztowani w związku z bójką uliczną. Pobity student ledwo uszedł z życiem, świadkowie zdarzenia byli pewni, że nie żyje. A mimo to Peter Ridsdale, ówczesny prezes, pisał po latach w autobiografii: – Nie miałem prawa pozbawiać moich pracowników możliwości wykonywania obowiązków.
Ridsdale już wówczas był niezwykle krytykowany przez kibiców czy organizacje pozarządowe. Bowyer ostatecznie został uniewinniony w kolejnym procesie, ale później zawarł z ofiarą pozasądową ugodę. Woodgate został skazany za udział w bijatyce, ale uniewinniony z zarzutu uszkodzenia ciała.
I jeszcze jeden przykład: w 2015 r. Sunderland zawiesił Adama Johnsona, gdy został on aresztowany z zarzutem "aktywności seksualnej" z 15-letnią dziewczyną. Lecz dwa tygodnie później klub cofnął to zawieszenie.
Johnsonowi pozwolono grać nawet po tym, jak szefowej klubu Margaret Byrne pokazano transkrypcje zeznań, w których Johnson przyznał się, że całował dziewczynę w usta wiedzą, że jest poniżej odpowiedniego wieku. Dopiero później Byrne przyznała się ona do "złej oceny sytuacji".
Manchester City kroczy śladami swoich poprzedników. Z pewnością nie jest to przypadek – klub jest obudowany całą siatką PR-owców i speców od wizerunku. A mimo to Mendy został zawieszony przez City – mistrza kraju, który chętnie podkreśla swoje wartości – dopiero teraz, w świetle reflektorów.