- Ten transfer jest już pewny. Wszystko zostało ustalone w stu procentach. Ronaldo dogadał się z klubem w sprawie szczegółowych warunków dwuletniej umowy. Jego ostateczne zarobki będą wynikały z różnych zapisów bonusowych, jakie ma w kontrakcie. Cristiano przeszedł już testy medyczne. Czekamy jedynie na oficjalne ogłoszenie. Wtedy ten niesamowity powrót stanie się faktem - powiedział na antenie Sky Sport Fabrizio Romano, znany włoski dziennikarz.
I dodał: - W Juve Ronaldo zarabiał 31 milionów euro rocznie. Teraz otrzyma co najmniej 25 mln, co i tak jest lepszą sumą, niż oferowało mu City. To był jeden z powodów, dla których Cristiano zrezygnował z City.
Przez trzy lata gry w Juventusie Ronaldo rozegrał dla 134 mecze, strzelił 101 goli i zanotował 22 asysty. Dołożył do tego pięć trofeów - dwa mistrzostwa Włoch, dwa Superpuchary Włoch i jeden Puchar Włoch.
Juventus ma zarobić na Portugalczyku około 25 milionów euro. Stara Dama w miejsce Ronaldo ściągnie swojego wychowanka Moise Keana, który formalnie jest piłkarzem Evertonu, ale zeszły sezon spędził na wypożyczeniu w Paris Saint Germain.
Polscy kibice mogą go kojarzyć z sierpnia 2018 r., kiedy reprezentacja U-20 prowadzona przez Jacka Magierę przegrała z rówieśnikami z Włoch aż 0:3, a dwie bramki zdobył właśnie Kean. We Włoszech na uznanie zaczął pracować znacznie wcześniej. Wychowanek Juventusu zadebiutował w Lidze Mistrzów już jako 16-latek, kilka miesięcy później strzelił premierowego gola w Serie A. Był pierwszym zawodnikiem urodzonym w 2000 r., który zadebiutował w jednej z czterech najsilniejszych lig w Europie. Drugi sezon w seniorskiej piłce - rozgrywki 17/18 - spędził na wypożyczeniu w Hellasie Werona, dla którego zdobył cztery bramki. Na więcej nie pozwoliła kontuzja.
Później wrócił do Juventusu, ale długo nie mógł się przebić do składu. Massimiliano Allegri dał mu szansę dopiero latem wiosną 2019 r., a Kean odpłacił się sześcioma golami, choć na murawie spędził ledwie 533 minuty. Latem 2019 r. do Juventusu przyszedł Maurizo Sarri, ale oddał Keana do Evertonu, gdzie jednak napastnik się nie odnalazł. Więcej o nim znajdziecie TU.