Kilka miesięcy temu Brentford wywalczył swój pierwszy w historii awans do Premier League. "Pszczoły" po raz ostatni zagrały na najwyższym poziomie rozgrywkowym w 1947 roku, czyli długo przed powstaniem obecnych rozgrywek. Debiutancki mecz z Arsenalem był więc dla zawodników trenera Thomasa Franka wielkim wydarzeniem.
Mikel Arteta nie mógł w tym spotkaniu skorzystać z usług między innymi Pierre-Emericka Aubameyanga, Alexandra Lacazette'a czy Thomasa Parteya. Hiszpański menedżer musiał postawić na kilku młodych zawodników, takich jak Albert Lokonga czy Folarin Balogun. Wydarzenia boiskowe szybko to zweryfikowały.
Wydarzenia boiskowe szybko to zweryfikowały. Już w 22. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie po bramce Sergiego Canosa i do szatni schodzili z jednobramkowym prowadzeniem. Po przerwie Arsenal zdominował przeciwnika, ale to Brentford zadał kluczowy cios - w 73. minucie gola ustalającego rezultat spotkania na 2:0 strzelił Christian Norgaard.
Już w pierwszej połowie kibice gospodarzy postanowili zadrwić z zawodników Arsenalu. Przed kilkadziesiąt sekund po stadionie nosiła się przyśpiewka "Jesteście gówn...Tottenhamem". Ma to oczywiście związek z niechęcią kibiców obu drużyn i z faktu, że często to kibice Arsenalu wyśmiewali kibiców Tottenhamu.
Beniaminek z Brentford w drugiej kolejce będzie się starał potwierdzić dobrą formę na Selhurst Park, gdzie zmierzy się z Crystal Palace. Arsenal z kolei postara się zrehabilitować na własnym stadionie w derbowym pojedynku z Chelsea.