Rodzina Kroenke ma 12 mld dolarów na koncie i mówi: nie potrzebujemy pieniędzy

Daniel Ek, założyciel serwisu Spotify ujawnił, jaką dostał odpowiedź na swoją ofertę kupienia Arsenalu. Generalnie rzecz biorąc, słowa Stana Kroenke powinni wziąć pod uwagę wszyscy, którym się wydaje, że wizerunkowy kryzys i protesty kibiców wykurzą amerykańskich inwestorów z Premier League.

Kroenke Sucks - skandowało tysiące gardeł. Mecz miał się już ku końcowi, a fani postanowili jeszcze raz dać upust złości na amerykańskiego właściciela Arsenalu, choć piłka nożna i londyński klub ich nic a nic nie obchodziły. 

Rzecz działa się w St. Louis. W końcu 2019 r., gdy jeszcze trybuny w halach i na stadionach mogły wypełniać się do ostatniego miejsca. Miejscowy zespół NHL – St. Louis Blues podejmował należący do Stana Korenke klub – Colorado Avalanche. Nie siląc się na dosłowne tłumaczenie owo "Kroenke Sucks" znaczy tyle, że "Kroenke jest do dupy" – w wersji obowiązującej w filmach dla starszej młodzieży. Za co fani w St. Louis tak nienawidzą właściciela Arsenalu? Za jego niecny postępek z 2016 r., gdy biznesmen postanowił przenieść swój zespół NFL – Rams z St. Louis do Los Angeles, bo uznał, że mieszkańcy miasta w stanie Missouri nie zarabiają wystarczająco dużo, by utrzymywać równocześnie kluby w NFL, NHL i MLB. 

Zobacz wideo Ile zarabia Iga Świątek? To fenomen sportowy, ale też marketingowy [Studio Biznes]

Kroenke wybudował najdroższy stadion świata

Kroenke w Mieście Aniołów kupił ziemię i postanowił wybudować nowy najdroższy na świecie stadion. Koszt wyniósł 5,5 miliarda dolarów - prawie 3 razy więcej niż suma, za którą został wybudowany drugi na liście największych stadionowych inwestycji - Allegiant Stadium w Las Vegas również otwarty w 2020 roku.  

Przenosiny Rams wywołały rozpaczy i wściekłości kibiców w St. Louis. Nienawiść do Stana Kroenke wciąż jest tam żywa, a w sądzie wciąż czeka na rozpatrzenie pozew o miliard dolarów odszkodowania, którego domagają się władze hrabstwa od właściciela klubu.  

Tę historię warto znać, gdy pojawiają się takie newsy, jakoby 73-letni Amerykanin po protestach trzech tysięcy kibiców miałby rozważać sprzedanie Arsenalu i przyjąć ofertę np. od założyciela Spotfy Daniela Eka.  

Stan Kroenke ma 12 miliardów i nie potrzebuje pieniędzy

- Kroenke nie sprzeda Arsenalu – twierdzi Paul Conway, amerykański właściciel angielskiego klubu Barnsley, cytowany przez serwis The Athletic. - On wżenił się w gigantyczną fortunę rodziny Waltonów i chce przekazać Arsenal swoim dzieciom.  

Majątek rodziny Kroenke szacuje się na 12 miliardów dolarów. Sportowe imperium połączone jest pod czapą Kroenke Sports & Entertainment. Należą do niego m.in. Los Angeles Rams z NFL, Denver Nuggets z NBA, Colorado Avalanche z NHL, Colorado Rapids z MLS. Syn Stana – Josh jest prezydentem Nuggets i Avalanche i dyrektorem w Arsenalu.  

Gdy więc Daniel Ek chciał kupić za 2,5 miliarda dolarów Arsenal, został potraktowany bardzo krótką odpowiedzią, którą sam założyciel Spotify ujawnił niedawno: Kroenke nie potrzebuje pieniędzy. 

To samo można powiedzieć o innych amerykańskich właścicielach klubów Premier League – rodzinie Glazerów z Manchesteru United czy Johnie W. Henry’m, który za pośrednictwem Fenway Sports Group rządzi w Liverpoolu. 

- Fiasko Superligi nie będzie miało żadnego długoterminowego wpływu na amerykańskich właścicieli klubów w Premier League - mówi z kolei Jordan Gardner, Amerykanin, który ma udziały w klubach w Danii, Walii i Irlandii. - Doznali uszczerbku na swoim wizerunku, kilku z nich wyraziło ubolewanie, ale już gotowi są iść dalej. Ludzie tacy jak Glazerzy czy Kroenke nie są szczególnie zaangażowani w swoje kluby, więc nie sądzę, aby krytyka ze strony fanów mocno ich poruszyła. To wysoce nieprawdopodobne, aby teraz próbowali sprzedawać kluby z powodu ostatnich wydarzeń. Szczególnie teraz, gdy widać już światełko w tunelu po COVID-19.

Na czym polega inwestowanie w sport po amerykańsku?

Tu warto uświadomić sobie, że amerykańscy właściciele klubów w Premier League, praktycznie nie wyciągają z nich pieniędzy. Owszem do czasu do czasu coś uszczkną, ale w porównaniu do przychodów jest to dosłownie kropla w morzu. Wspomniany Kroenke wziął z Arsenalu – jak wynika z raportów finansowych – dwa razy po 3 mln dolarów (sezony 2013/14 i 2014/15) i zarabiał jako jeden z dyrektorów 25 tysięcy funtów rocznie. Taką samą kwotę dostaje jego syn – Josh za swoją dyrektorską pracę.  

Owszem, Glazerzy od 2005 r. poprzez dywidendy, opłaty konsultingowe i sprzedaż akcji wydobyli z Manchesteru United kwotę 375 milionów dolarów - jak wyliczył serwis Bloomberg. Tyle tylko – jak konstatują amerykańscy dziennikarze – to daje nie więcej niż 25 mln dolarów rocznie – mniej więcej tyle, ile dostaje rocznej pensji bramkarz David de Gea. W stosunku do przychodów, które przez ostatnich 15 lat – nie licząc kończącego się sezonu - pod butem Glazerów przyniósł klub, to mniej więcej 4,3 proc. 

Oczywiście, kibice mają prawo krytykować cwaniactwo Glazerów czy Kroenke, którzy umiejętną inżynierią finansową przejęli kluby, ale niech nie mają złudzeń. Nie takie kryzysy amerykańscy właściciele klubów przetrwali. Jeśli nawet strajki i lokauty, do których dochodziło w NFL, NHL, NBA czy MLB, a przez które te ligi nie grały całe miesiące, nie zachwiało wiarą w sportowy biznes made in USA, to i protesty związane z Superligą nie zachwieją Glazerami i ich kolegami.  

- Inwestowanie w amerykański sport polega na wzroście wartości aktywów, które mogą być liczone w miliardach. Właściciele pobierają na co dzień skromną prowizję - pojedyncze miliony – aby pokryć swoje osobiste koszty - mówi Conway, którzy przez Pacific Media Group kontroluje kluby w Belgii, Danii, Francji i Szwecji. 

Nikt nie zauważył, że dostali to, czego chcieli

Rams po przenosinach do LA zyskali na wartości niemal 100 procent – z 1,5 miliarda dolarów do 2,9 mld. Przed sezonem 2020 wyceniani byli na 4 miliardy, ale to już stare dane, bo w marcu 2021 r. liga podpisała nową gigantyczną umowę telewizyjną.  

Jeśli chodzi o kluby piłkarskie, jest podobnie, a nawet łatwiej. Nie trzeba przenosić klubu z miasta do miasta, wystarczy zmienić przepisy. - Podejrzewam, że to była podwójna gra - mówi serwisowi The Athletic amerykański właściciel Plymouth Argyle, Simon Hallett. - Dostali od UEFA to, czego chcieli i nikt nawet tego nie zauważył. W większości sezonów 10 z 12 zespół założycieli Superligi awansuje do Ligi Mistrzów normalnie, a dwa pozostałe zostaną włączone do niej z rankingu historycznego - tłumaczy, mając na myśli wprowadzone zmiany od sezonu 2024/25.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.