Spotkanie Manchesteru United z Liverpoolem miał pierwotnie odbyć się 2 maja, jednak - ze względu na protesty kibiców pod Old Trafford związane z utworzeniem Superligi - został przełożony na czwartek. Ale i tak nie wiadomo było, czy zostanie rozegrany. Fani ponownie dali znać o swoim niezadowoleniu. Chcieli też zatrzymać autokar The Reds, ale spuścili powietrze z opon nie w tym pojeździe, co trzeba. I mecz się jednak odbył.
Manchester objął prowadzenie już w 10. minucie. Bruno Fernandes uderzył z narożnika pola karnego a piłka niefortunnie odbiła się od Nathaniela Phillipsa, co całkowicie zmyliło Alissona. Phillips szybko się zrehabilitował, bo asystował przy wyrównującym golu Diego Joty. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Liverpool wygrywał 2:1. Piękne dośrodkowanie Alexandra-Arnolda z rzutu wolnego wykończył Roberto Firmino.
Tuż po przerwie Brazylijczyk strzelił kolejnego gola. Dean Henderson obronił strzał Alexandre'a-Arnolda, ale przy dobitce Firmino był bezradny. W 68. minucie bramkę kontaktową zdobył Marcus Rashford, który wykorzystał prostopadłe podanie Cavaniego. W końcówce meczu wynik na 4:2 ustalił Mohamed Salah, strzelając swojego 21. gola w sezonie. Tyle samo trafień ma Harry Kane.
Liverpool wciąż marzy o Lidze Mistrzów
Mistrzem Anglii jest Manchester City. United to wicelider, który - na dwie kolejki przed końcem - ma cztery punkty przewagi nad Leicester. Z kolei Liverpool jest piąty i traci cztery punkty do Chelsea, ale ma do rozegrania jeszcze trzy mecze.
United zmierzy się z Villarrealem w finale Ligi Europy, Liverpool już odpadł z LM.