Katastrofa Arsenalu. "Kilka lat temu go przeklinali, dziś za nim tęsknią"

Dominik Lenart
Arsenal tak słabo nie grał od lat. Kibice, którzy kilka lat temu przeklinali Arsene'a Wengera, dziś za nim tęsknią. - Nie wiadomo, kto jest kapitanem statku. Nie ma długofalowej myśli. Wszystko trzyma trytytka - uważa Tomasz Zieliński z Eleven Sports.

Arsenal po remisie z Villarealem 0:0 odpadł z półfinału Ligi Europy. Była to najpewniej ostatnia szansa, aby zapewnić sobie awans do europejskich pucharów. W lidze zespół Mikela Artety zajmuje dopiero 9. miejsce i nie ma w praktyce scenariusza, w którym zakończy sezon na miejscu premiowanym grą w Europie.

Zobacz wideo Michniewicz ujawnił, kto jest na szczycie jego listy życzeń. „Nikt poważnie nas nie traktuje”

Arsenalowi grozi najniższe miejsce od sezonu 1994/95, kiedy zajął 12. pozycję w lidze. Po raz pierwszy od pięciu lat nie zagra on też w finale żadnych rozgrywek. Mało? Jest to również piąty sezon z rzędu, w którym nie uda się londyńczykom załapać do czołowej czwórki Premier League.

Arsenal cofnął się w rozwoju po rozstaniu z Wengerem. "Nie tak się żegna legendę"

Gdy trenerem był Arsene Wenger, kibice narzekali na Francuza i często na meczach można było zobaczyć transparenty, na których widniały hasła żądające jego dymisji. Teraz prawdopodobnie wielu z nich zrobiłoby wiele, aby Wenger wrócił na Emirates. Podczas trwającej aż 22 lata kadencji Francuza Arsenal ledwie dwa razy nie zajął miejsca w Top 4 - i to w dwóch ostatnich sezonach jego pracy z ekipą z Londynu.

– Wielu kibiców żałuje tych transparentów. Byłem na meczach Arsenalu i zawsze gdy je widziałem, miałem ochotę porozmawiać z tymi, którzy je wywiesili. Nie tak się żegna legendę klubu. Nawet jeżeli chciałoby się jego odejścia, trzeba to zrobić z klasą. Ale Arsenal pożegnał się z Wengerem w dobrym momencie. Może nawet rok za późno – mówi Tomasz Zieliński, komentator Eleven Sports.

Po odejściu Wengera klub nie znalazł odpowiedniego trenera, który potrafiłby odpowiednio poukładać grę zespołu i określić kierunek, w jakim mógłby dalej on podążać. – Problem klubu jest jednak taki, że nie było długofalowej projekcji, w którą stronę powinien zmierzać Arsenal i kto ma nim zarządzać. Przykładem tego było zastąpienie Arsene'a Wengera Unaiem Emerym, słabo mówiącym po angielsku i nie radzącym sobie z presją w takim klubie, który ma ogromne, czasami wręcz nieograniczone środki pieniężne. Arsenal zaprzepaścił kilka lat po odejściu Wengera i zatrudnieniu Emery'ego. Może trzeba było od razu postawić na Artetę, chociaż pewnie było na to za wcześnie. Można było jednak znaleźć lepszego kandydata na trenera niż Emery – podkreśla Zieliński.

W obecnym sezonie Arsenal pod wodzą Artety przegrał aż 13 spotkań w lidze. – Wydawało się, że Mikel Arteta będzie iskierką, która wyciągnie klub na dobre tory. Końcówka poprzedniego sezonu pokazywała, że może być lepiej, ale Arsenal cały czas jest w maraźmie. Arteta jest niedoświadczonym trenerem, ale należy dać mu szansę. Arsenal ma słaby skład. Jeżeli czasami w meczu środek pola tworzą Mohamed Elneny i Granit Xhaka, to z całym szacunkiem, ale w kilku innych klubach Premier League, które nie zagrają w europejskich pucharach w przyszłym sezonie, znalazłbym lepszy środek pola. W Arsenalu jest bardzo dużo elementów do wymiany. Mam wrażenie, że szatnia pod względem charakterologicznym również jest źle poskładana – diagnozuje Zieliński.

W roli trenera Arsenalu Hiszpan wygrał tylko 43 z 82 meczów i nie wygląda na osobę, która byłaby zdolna poprawić sytuację klubu. W zeszłym sezonie zajął z nim ósme miejsce, ale odbudował wizerunek po wygraniu Pucharu Anglii z Chelsea 2:1, a następnie Tarczy Wspólnoty w sierpniu z Liverpoolem (1:1 i po karnych 5:4). Jednak później obserwowaliśmy zjazd klubu po równi pochyłej.

– Mam wrażenie, że w Arsenalu ryba psuje się od głowy. Wszystko, co dzieje się w klubie na górze od lat, przekłada się na to, co jest w szatni, pokoju trenera i na boisku. Złe zarządzanie, złe decyzje personalne i  dotyczące, tego kto ma nim kierować i w nim grać. Wszystko to powoduje miszmasz, z którego Arsenal nie może się wydostać – podkreśla Zieliński.

"Brakuje naturalnych liderów. Jeżeli ktoś taki jest kapitanem, to źle świadczy o Arsenalu"

W Arsenalu próżno szukać lidera z krwi i kości. Żaden z doświadczonych piłkarzy nie spełnia nadziei, a w bieżącym sezonie ciężar gry na swe barki muszą brać młodzi piłkarze z akademii.

– Wprowadzanie młodych piłkarzy, którzy popełniają błędy, też jest jakimś sposobem na rozwój klubu. Czy Arsenal obecnie działa tak, jakby oczekiwali jego kibice? Ich ambicje definiowane były wielokrotnie przez samego Artetę i nie były na poziomie 8-10. miejsca w tabeli, a także braku trofeum na arenie krajowej, ale na poziomie gry w europejskich pucharach, w rywalizacji z najlepszymi, a nie z tymi ze średniego szczebla w Premier League. Problemem nie jest to, jakie są przyczyny kryzysu Arsenalu, ale zastanowienie się, co doprowadziło do tego etapu. I czy faktycznie, to, co nie funkcjonuje, nie przesłania tego, co działa, czyli wprowadzanie do składu obiecującej młodzieży – uważa Michał Zachodny z serwisu "Łączy Nas Piłka".

Zieliński dodaje zaś, że Arsenalowi brakuje naturalnych liderów. – Jeżeli Pierre-Emerick Aubameyang, któremu zdarzyło się spóźnić na zbiórkę przedmeczową, jest kapitanem klubu, to źle świadczy o Arsenalu. Saka miał taki moment, że woził na plecach drużynę. Potem obudził się Emile Smith Rowe, który teraz poziomem dostosował się do reszty kolegów. W Arsenalu zawsze tak było, że młodzi wchodzili do drużyny i może nie byli liderami, ale robili różnicę. Stawianie na młodzież może być drogą, którą warto podążać. Ciężkie chwile przed Arsenalem. Obecnie poszukuje on tożsamości, która gdzieś się zatraciła.

– Liderem w Arsenalu miał być Aubameyang. Mowa o kapitanie zespołu i drugim najlepszym strzelcu. Jakie w tym sezonie były z nim problemy doskonale wiemy. Nie chodzi o sprawy zdrowotne, ale fakt, że spóźnił się na mecz derbowy z Tottenhamem, za co został odsunięty od składu. Większym problemem zatem jest, jak sami zawodnicy rozumieją rolę lidera i to, kogo wybiera trener do tej roli. Jest przecież David Luiz, który pełnił tę funkcję w reprezentacji Brazylii i Chelsea. Granit Xhaka to kolejny przykład, który długo był kapitanem zarówno w klubie, jak i w kadrze Szwajcarii – kontynuuje Zachodny.

Zbyt słaba kadra oraz brak wsparcia dla Artety. "Mamy nijakość piłkarską"

I dodaje, że jego zdaniem Arsenal ma w tej chwili zbyt słabą piłkarską kadrę, by rywalizować z City i United lub Chelsea. – To widać w zasadzie w każdej formacji. Nie ma przypadku, że z ostatnich sześciu domowych meczów Arsenal nie wygrał żadnego, a w czterech nie strzelił gola. Zespół, który opierał się na geniuszu Mesuta Oezila, teraz liderem uczynił Smitha Rowe'a, który dopiero zaczyna karierę w zespole seniorów. To jest przeskok, ale nie w kierunku, którego można by oczekiwać – dodaje Zachodny.

– Arteta popełnia takie same błędy na początku pracy szkoleniowej jak Frank Lampard, Scott Parker. Może w klubach przeceniają wartość byłych zawodników, legend klubu, którzy wdrażają własne DNA? – pyta.

– Jeśli Arsenal utrzymałby Artetę na następny sezon, to musiałby go znacząco wesprzeć pod względem wzmocnień składu, w kwestiach szkoleniowych, a także podjąć decyzję, kto powinien odejść z zespołu. Skoro Pep Guardiola bierze do sztabu szkoleniowego bardzo doświadczonego Juanme Lillo, który nie miał wielkich sukcesów, ale jest osobą, która pomaga Guardioli w kwestiach dotyczących ułożenia defensywy, to inni trenerzy powinni również czerpać z tego i również brać takie osobowości do własnego sztabu. Na ten moment wygląda to tak, jakby Arteta starał się podążać w wyznaczonym kierunku, ale klub nie do końca wie, w którą stronę powinno to zmierzać. Obecnie nie widać, czy Arteta idzie w stronę wysokiego pressingu, czy gry na posiadanie. Widzimy zespół, który stara się być uniwersalny, ale zamiast tego mamy nijakość piłkarską, która była widoczna w przegranym dwumeczu z Villarealem, zdecydowanym i świadomym swoich słabości i mocnych stron, a także wykorzystującym niedoskonałości w grze przeciwnika – analizuje Zachodny.

"Nie ma tam długofalowej myśli. Nie ma jednego lekarstwa, które uleczyłoby Arsenal"

– Problemem Arsenalu jest niewłaściwy dobór ludzi, nieumiejętność postawiania na mądrych zarządców, którzy będą stymulowali klub do rozwoju, a nie dryfowali. Jakbyśmy zestawili Arsenal z RB Lipsk, który ma o wiele razy mniejszy potencjał marketingowy, mogący sprowadzać słabszych zawodników, posiadający mniejsze pieniądze na budżet transferowy, robi to zdecydowanie lepiej pod każdym względem. Dlatego, że ma jasną wizję, mądrych ludzi. A w Arsenalu tak naprawdę nie wiadomo, kto jest kapitanem tego statku. Co rok, dwa zmieniają się ludzie na górze, którzy mają prowadzić Arsenal. Nie widzę tam jakiejś długofalowej myśli. Wszystko trzyma trytytka – tłumaczy Zieliński.

– Nie ma jednego lekarstwa, które uleczyłoby Arsenal. I skład jest za słaby, i również wiele do życzenia pozostawiają kwestie dotyczące właścicieli, ich sposobu myślenia i działania. W klubie latem zwolniono wielu pracowników. Największym problemem Arsenalu jest to, że każde jego spotkanie, które kończy się remisem lub przegraną, dostarcza klubowi więcej znaków zapytania aniżeli odpowiedzi. Jeżeli są to odpowiedzi, to w najlepszym przypadku Arteta dostaje je odnośnie selekcji negatywnej, kogo de facto nie powinno już w tym zespole być. Należy zatem zacząć od wyczyszczenia z kadry zawodników, którzy nie są na poziomie Arsenalu. Pytanie, co dalej, czy klub będzie miał fundusze na zastąpienie ich, czy ma odpowiednich ludzi wskazujących zawodników, którzy mogliby przyjść na ich miejsce – kończy Zachodny.

Więcej o:
Copyright © Agora SA