Dla Southampton to ósma porażka w tym roku. Zespół Ralpha Hasenhuettla po świetnym początku sezonu wpadł w dołek. Ostatnie zwycięstwo Southampton odniosło 4 stycznia z Liverpoolem. Od tej pory przegrało osiem spotkań i tylko jedno zremisowało (z Chelsea w 25 kolejce).
Na dodatek zespół Jana Bednarka jest wyjątkowo nieskuteczny - w 10 ligowych meczach strzelił sześć goli, a stracił aż 25. Jedyny tegoroczny pozytyw to awans do 1/4 finału FA Cup, który wywalczyli po zwycięstwie z Wolverhampton.
Poniedziałkowe spotkanie z Evertonem było kolejnym potwierdzeniem bardzo słabej formy Southampton w ostatnim czasie. Podopieczni Hassenhuetla zagrali fatalny mecz i mogli przegrywać wyżej niż tylko jednym golem.
Już w 9. minucie prostopadłą piłkę w pole karne zagrał Gylfi Sigurdsson. Skorzystał z niego Richarlison, który bez większych problemów urwał się spod opieki Jana Bednarka i pewnie pokonał bramkarza Frasera Forstera. Nieco ponad kwadrans później Everton zdobył drugą bramkę, ale została ona anulowana przez VAR. Michael Keane uderzył po dobrym dośrodkowaniu z rzutu wolnego, ale okazało się, że był na spalonym. Southampton nie radziło sobie przez cały mecz z rywalami. Duże problemy sprawiały im stałe fragmenty gry. W końcówce spotkania szansę na wyrównanie miał Jannick Vestergaard, ale jego strzał obronił Jordan Pickford.
Dzięki temu zwycięstwo Everton utrzymuje kontakt z czołówką Premier League. Gracze Carlo Ancelottiego zajmują 7. pozycję z 43 punktami na koncie. Inaczej wygląda sytuacja Southampton, które zalicza spadek i zajmuje 14. miejsce z 30 punktami i zaledwie siedmiopunktową przewagą nad strefą spadkową.