Ponad cztery miesiące czekał Kamil Grosicki na szansę w wyjściowym składzie West Bromwich Albion w tym sezonie Premier League. Polak, którego poprzedni trener drużyny, Slaven Bilić, najczęściej sadzał na trybunach, wreszcie doczekał się możliwości rozpoczęcia meczu w najsilniejszej lidze świata. Ostatni raz taką okazję miał w połowie maja 2017 roku, kiedy jego Hull City przegrało 0:4 z Crystal Palace i z hukiem spadło do Championship.
W sobotę reprezentant Polski zagrał 69 minut w wygranym 3:2 meczu z Wolverhampton. Sytuacja Grosickiego w zespole prowadzonym teraz przez Sama Allardyce'a niespodziewanie poprawiła się, ale wciąż nie jest pewne, że zostanie on w klubie do końca sezonu.
Długo wydawało się, że w zimowym okienku transferowym Grosicki na pewno zmieni klub. Bilić nie stawiał na reprezentanta Polski, który o minuty na boisku musiał się prosić w zespole do lat 23. - Stwierdziłem, że skoro na ten moment i tak nie mam co liczyć na grę w Premier League, to chciałbym to zrobić w rezerwach. Podszedłem do meczu profesjonalnie, wybiegałem go, powalczyłem. Treningów w ostatnim czasie miałem bardzo dużo, a mecz to zawsze mecz. Nie wiem, czy to spotkanie zmieni coś w mojej sytuacji. Brakowało mi gry, na pewno poczułem się trochę lepiej. Zrobiłem to dla siebie - mówił Grosicki w rozmowie z portalem Sportowefakty.wp.pl.
Jego sytuacja znacząco się jednak nie zmieniła. Grosicki, który do połowy grudnia wystąpił tylko w meczu Pucharu Ligi przeciwko Harrogate Town (3:0), niedługo przed zwolnieniem Bilicia zagrał jeszcze 10 minut w przegranym 1:2 ligowym spotkaniu z Newcastle United. Chociaż w tym sezonie za kadencji Chorwata WBA wygrał tylko jeden mecz w Premier League, to Polak nie dostawał szans.
- Słyszałem, że Grosicki nie był w dobrej kondycji fizycznej po przerwie w rozgrywkach. Nie pomagało mu też to, że kilka miesięcy wcześniej do klubu sprowadzał go bardziej dyrektor techniczny, Luke Dowling, niż sam Bilić - w rozmowie ze Sport.pl mówi Chris Lepkowski, twórca podcastu "The Liquidator", były dziennikarz Birmingham Mail i BBC, a niegdyś też szef działu medialnego WBA,
I dodaje: Chorwat był uparty, wolał stawiać na piłkarzy, których sam sprowadzał do klubu, a którzy nie zawsze grali wystarczająco dobrze. A tych na skrzydłach nie brakowało, bo grali tam Grady Diangana, Callum Robinson, Matheus Pereira czy Kyle Edwards. To były największe problemy Grosickiego.
Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl informował, że jednym z problemów Polaka miał być zapis w kontrakcie, który po kolejnym występie w podstawowym składzie, gwarantował mu podwyżkę w wysokości 5 tysięcy funtów tygodniowo. - Nie wiem, czy rzeczywiście miał taką klauzulę, ale jeśli rzeczywiście tak było, to nie wyobrażam sobie, by był to problem. 5 tysięcy funtów tygodniowo to nieduże pieniądze dla klubu, nawet mimo problemów finansowych - mówi Lepkowski.
16 grudnia, po niespodziewanym remisie z Manchesterem City (1:1), Bilić został zwolniony. Zmiana trenera nie przyniosła jednak zmiany pozycji Grosickiego w klubie. Ligowe mecze z Aston Villą (0:3), Liverpoolem (1:1), Leeds United (0:5) i Arsenalem (0:4) Polak przesiedział na ławce rezerwowych. Chociaż w mediach huczało od plotek łączących go z odejściem z klubu i transferem do Nottingham Forest, to Allardyce wystawił Grosickiego w meczu 3. rundy Pucharu Anglii przeciwko Blackpool.
Mimo że WBA niespodziewanie przegrał z drużyną z League One (trzeci poziom rozgrywkowy - red.), to Polak zebrał niezłe oceny. Skrzydłowy miał asystę i wykorzystał rzut karny w serii jedenastek. Dobra postawa w Pucharze Anglii zaowocowała szansą w ostatnim meczu ligowym przeciwko Wolves.- Zagrał nieźle, miał bardzo obiecujący początek, ale w drugiej połowie gasł - mówi Lepkowski, który zaznacza, że mimo iż Grosicki wreszcie doczekał się szansy, to nie znaczy, że nie zmieni klubu zimą.
- WBA jest w trudnej sytuacji finansowej. Wiele mówi się o zmianie właściciela, ale w tym momencie klubowi przydadzą się każde pieniądze. Grosicki nie grał wiele, ma dużą konkurencję, którą powiększyło jeszcze przybycie kolejnego skrzydłowego, czyli Roberta Snodgrassa z West Hamu United. Chociaż Polak ostatnio nie zawiódł, to nie zdziwiłbym się, gdyby odszedł z klubu jeszcze zimą. Nawet jeśli zagra w kolejnych spotkaniach - opowiada Lepkowski.
To, jak Allardyce podchodzi do Grosickiego, zobaczymy już we wtorek. To wtedy o godzinie 19:00 WBA zagra na wyjeździe z West Hamem. - Trudno przewidzieć, czy Kamil zacznie mecz od pierwszej minuty. Do składu wróci Conor Gallagher, który z Wolves nie zagrał z powodu zawieszenia za żółte kartki. To może powodować kolejne zmiany w podstawowej jedenastce. Grosicki naprawdę nie zawiódł, ale jeśli Allardyce będzie chciał dokonywać zmian, to Polak wciąż jest jednym z pierwszych, który może stracić miejsce w składzie - podsumowuje Lepkowski.