Ponad dwa miliony zakażonych i co najmniej 72 tysiące śmiertelnych ofiar - tak prezentuje się bilans koronawirusa w Anglii. Co gorsza, tamtejsi naukowcy alarmują o nowej mutacji wirusa, który jest jeszcze groźniejszy. Pandemia coraz bardziej psuje także plany władzom Premier League.
W środę oficjalnie poinformowano o przełożeniu kolejnego spotkania ligi angielskiej. Tym razem nie odbędzie się spotkanie Tottenhamu z Fulham, który miał rozpocząć się w środę o 19:00. Powód jest oczywisty - przypadki zakażeń w zespole gości. Władze Premier League bardzo długo zwlekały z podjęciem decyzji, ale ostatecznie zdecydowały o przełożeniu spotkania.
To rodzi wielkie problemy. Kalendarz piłkarski jest przepełniony i trudno w nim znaleźć nowe terminy, by przekładać mecze. Regulamin Premier League mówi, że jeśli obie drużyny mogą powołać co najmniej 14 piłkarzy, to spotkanie powinno się odbyć. Ale władze ligi bały się rozpowszechnienia wirusa, więc i tak przełożyły spotkania.
To trzeci przypadek odwołania meczu Premier League w tym sezonie. W poniedziałek przełożone zostało spotkanie między Evertonem a Manchesterem City, ze względu na przypadki koronawirusa w zespole Pepa Guardioli. Na początku grudnia z tego samego powodu nie odbyło się spotkanie Aston Villi z Newcastle.
Siódmy w tabeli Premier League Tottenham kolejny mecz rozegra 2 stycznia z Leeds. Znajdujące się na 18. miejscu (strefa spadkowa) Fulham zagra dzień później na wyjeździe z Burnley.