Był doliczony czas gry meczu West Hamu United z Aston Villą. Ollie Watkins wbiegł w pole karne i zamienił dośrodkowanie jednego z kolegów na gola. Jego radość z wyrównującej bramki (West Ham prowadził już wówczas 2:1) nie trwała jednak długo. Jak pokazała wideoweryfikacja, napastnik był na spalonym. Spalonym, który wywołał ogromne kontrowersje.
Jak pokazały powtórki, Watkins był na minimalnym, niemal milimetrowym spalonym. W czasach bez VAR-u niemożliwe byłoby wychwycenie czegoś takiego. To wywołuje kontrowersje, ponieważ - przynajmniej w teorii - światowe przepisy mają nagradzać zespoły grające ofensywnie. Takie sytuacje są jednak tego mocnym zaprzeczeniem.
To jednak nie wszystko. Jak widać na poniższym zdjęciu, wysunięcie barku Watkinsa (to właśnie przez to znalazł się na spalonym) spowodowane było nieprzepisowym zachowaniem Angelo Ogbonny, który popychał napastnika rywali.
- Jedynym powodem, przez który Watkins był na spalonym jest faul przeciwnika. Powinniśmy mieć więc gola lub rzut karny - przyznał po meczu trener Aston Villi, Dean Smith. - Może powinniśmy zmniejszyć koszulki piłkarzy? - zastanawiał się Jamie Carragher, były piłkarz m.in. Liverpoolu, obecnie będący ekspertem telewizyjnym. On także zauważył, że bez faulu rywala spalonego Watkinsa by nie było.
- Niektóre decyzje są po prostu żenujące. VAR to rujnowanie gry - skomentował Jack Grealish, pomocnik AV.
Działanie VAR-u w Anglii wywołuje wiele kontrowersji. W miniony weekend technologia sprawiła, że sędzia nie uznał gola Mohameda Salaha w meczu wyjazdowym Liverpoolu z Brighton (1:1). Tam spalony również był bardzo wątpliwy.
Po poniedziałkowej porażce Aston Villa zajmuje 10. miejsce w tabeli. West Ham awansował natomiast na 4. miejsce, mając tylko cztery punkty straty do pierwszego Tottenhamu.