Klopp wybuchł po meczu. Ten wywiad przejdzie do historii Premier League

Po sobotnim remisie Liverpoolu z Brighton (1:1) Juergen Klopp nie krył swojego rozżalenia. Trener mistrzów Anglii nie miał jednak pretensji do swoich piłkarzy, a do telewizji, obwiniając ją o niekorzystny jego zdaniem dla The Reds terminarz.

Liverpool tylko zremisował na wyjeździe z Brighton, choć do trzeciej minuty doliczonego czasu gry prowadził 1:0 po golu Diogo Joty. W samej końcówce ekipa gospodarzy wywalczyła jednak rzut karny, który na bramkę zamienił Pascal Gross i mecz zakończył się podziałem punktów.

Zobacz wideo Grosicki: Przeżywam, że nie gram. Sytuacja jest ciężka [Sekcja Piłkarska #73]

Po końcowym gwizdku piłkarze i trenerzy obu ekip tradycyjnie udzielali wywiadów, ale o ile o większości z nich następnego dnia nikt nie będzie już pamiętał, tak tego samego nie da się powiedzieć o rozmowie z Juergenem Kloppem, jaką przeprowadził Des Kelly ze stacji BT Sport.

Klopp: To niebezpieczne dla zawodników

W rozmowie z dziennikarzem Klopp w pewnym momencie bardziej niż na analizie meczu zaczął koncentrować się na krytyce stacji telewizyjnych i dostosowanych do ich potrzeb godzin rozgrywania spotkań. Niemiec zwracał uwagę, że jego zespół rozegrał trzy mecze w ciągu sześciu dniu (jeden w Lidze Mistrzów, dwa w Premier League), a ten z Brighton, mimo że w środku tygodnia The Reds grali późnym wieczorem w LM, wyznaczony został na godz. 12.30. Z powodu problemów mięśniowych sobotniego meczu nie dokończył James Milner, co zdaniem Kloppa jest winą terminarza ustalanego pod dyktando telewizji i ich ramówek.

- Chyba kierujesz te pretensje pod zły adres. Jako telewizja pracujemy w zgodzie z zasadami Premier League. To Premier League tworzy zasady, chodzi o kluby Premier League, więc może raczej powinieneś mieć żal do organizatorów rozgrywek - bronił się Kelly. - Nie wiem, ile jeszcze razy muszę to powtórzyć. Wybraliście na mecz godz. 12.30, nie ty bezpośrednio, ale telewizja, dla której pracujesz - kontynuował Klopp. - Kiedy mówisz "wybraliście godz. 12.30", masz chyba na myśli kluby Premier League. To one wybrały taką godzinę, bo była ważna dla Premier League. Premier League wybiera godziny. Jeśli uważasz, że one są niekorzystne, powinieneś porozmawiać z ludźmi zarządzającymi rozgrywkami - podkreślał reporter BT Sport. - Można było zagrać o 15.30, dla telewizji nic by to nie zmieniło, a dla nas tak. Poprzedni mecz graliśmy w środę, następny w sobotę o 12.30. To bardzo niebezpieczne dla zawodników - ciągnął trener Liverpoolu.

Ostatecznie obaj panowie przynajmniej częściowo doszli do konsensusu. Kelly przyznał, że doskonale rozumie nerwy Kloppa, ale powtórzył jednocześnie, że problem, o którym mówi szkoleniowiec, nie jest winą stacji telewizyjnych. Niemiec sam potwierdził, że godziny i terminy zostały ustalone wspólnie przez telewizje i osoby zarządzające rozgrywkami, a on sam niewiele może z tym zrobić.

Liverpool po 10 meczach ma na koncie 21 punktów. Po sobotnich meczach jest liderem tabeli, ale pozycję tę może stracić już następnego dnia - w hicie Premier League Tottenham (20 pkt) zmierzy się bowiem z Chelsea (18 pkt).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.