Kamil Grosicki w ostatnim dniu letniego okna transferowego miał przejść West Bromwich Albion do Nottingham Forest. Jednak tuż po zamknięciu okna zaczęły pojawiać się pierwsze informacje o tym, że dokumenty nie zostały przesłane w odpowiednim terminie, a dokładnie... spóźniono się z nimi o 21 sekund. Długo nie było wiadomo, czy transfer zostanie potwierdzony czy anulowany. W czwartek sprawą Polaka zajęła się Komisja Arbitrażowa i jej decyzja była stanowcza: Grosicki musi zostać w WBA przynajmniej do zimy.
Polak ma małe szanse na regularne występy, w tym sezonie w Premier League nie rozegrał jeszcze ani minuty, ale WBA przynajmniej zgłosiło go do rozgrywek. - Będzie uwzględniony w kadrze i tylko od niego zależy, jak dużo będzie grać. Los jest w jego rękach. Bardzo lubię go jako zawodnika. Kiedy jest w formie, jest bardzo cenny dla drużyny, dlatego cieszę się, że z nami został - powiedział trener Slaven Bilić.
Jak to całe zamieszanie wyglądało z perspektywy Grosickiego? - Ja swoją umowę z Nottingham Forest podpisałem pięć minut przed zamknięciem okna, dokładnie o godzinie 16.55 (czasu angielskiego). Z mojej strony komplikacji nie było. Nie wiem, kto zawinił później, kto popełnił błąd - powiedział w rozmowie ze "Sportowymi Faktami", po czym dodał: - Ale ja nie chciałem odejść z West Bromwich Albion.
- Po powrocie z październikowego zgrupowania reprezentacji Polski, w ostatni dzień okienka transferowego, dowiedziałem się z klubu, że mamy szeroką kadrę i może zabraknąć dla mnie miejsca. Mówiąc konkretniej: że prawdopodobnie nie zostanę zgłoszony do rozgrywek. Mówiłem dyrektorowi sportowemu, że chcę powalczyć o swoją szansę w Premier League i nie w głowie mi transfer. Godziny leciały i zacząłem rozmyślać o przyszłości. Brak gry w WBA skomplikowałby moją sytuację w reprezentacji, a zaraz mistrzostwa Europy. Nottingham Forest już sześć tygodni wcześniej wyraziło pierwsze zainteresowanie, dlatego z menadżerem odnowiliśmy temat. Nie uśmiechało mi się odchodzić, ale z drugiej strony Nottingham bardzo o mnie walczyło, co wiązałoby się z regularną grą w tym klubie. Zaoferowali też znakomity kontrakt.
- Zarobiłbym dużo większe pieniądze niż w West Bromwich. Bardzo walczyli o mnie w Nottingham, na pewno będę trzymał za nich kciuki w tym sezonie. Do końca nie wiadomo było, gdzie tak naprawdę trafię. Pan Evangelos Marinakis jest właścicielem dwóch klubów - Nottingham Forest i Olympiakosu Pireus. Próbowano to tak "zakręcić", że w przypadku braku awansu z Nottingham do Premier League, trafiłbym za rok do Grecji.
Wcześniej w rozmowie z Onetem Grosicki zdradził, że mógł wrócić do Legii Warszawa. - Były rozmowy. Miałem problem, bo w Championship trener Bilić dwukrotnie nie zabrał mnie na mecz. Wtedy zadzwonił trener Vuković i powiedział, że chciałby takiego zawodnika jak ja ściągnąć. Było więc wstępne zainteresowanie, również z mojej strony. Ale jednak na tamten moment to był ciężki temat do przeprowadzenia - stwierdził 32-letni skrzydłowy.