- Dziadek Bielsy napisał konstytucję Argentyny. Jego brat był ministrem spraw zagranicznych, jego siostra jest aktualnym ministrem gospodarki mieszkaniowej. A on poszedł do świata piłki - mówi Sport.pl o Marcelo Bielsie autor jego biografii "The Quality Of Madness", Tim Rich. Argentyńczyk, nazywany Szaleńcem, ponieważ pracuje obsesyjnie i sprawia czasem wrażenie społecznie nieprzystosowanego, w tym sezonie Championship wywalczył dla Leeds United powrót do Premier League po 16 latach.
Tim Rich: Był czas, kiedy wprowadzenie zespołu na najwyższy poziom rozgrywkowy byłoby dla niego błahym osiągnięciem. Ale wagi akurat temu osiągnięciu dodaje historia Leeds. Walczyli o ten awans przez 16 lat, od tamtej pory klub zatrudnił aż 17 trenerów i nie odnosił z nimi sukcesu. Kariera Bielsy, gdy przejmował Leeds, była w sporym dołku. Z Lazio odszedł po dwóch dniach pracy, w Lille trafił na katastrofalny okres dla klubu. Było zagrożenie, że w Anglii ludzie będą go postrzegać jako przywiązanego do przeszłości, nieodpowiedniego. Ale to, czego dokonał z Leeds, przyniosło mu mnóstwo nowych fanów z całego świata.
Myślę, że w Leeds pozwolą Bielsie robić dokładnie to, co chce. Ich problemem są pieniądze. W Championship każdy z ich zawodników był postacią, ale w wyższej lidze to może nie wystarczyć. W realiach Premier League pod kątem finansów będą małym klubem. Było też parę kłopotów w relacji Bielsy z prezesem Leeds, Andreą Radrizzanim. Naprawdę źle stanie się dopiero, jeśli Bielsa wybierze nowych zawodników pod grę w Premier League, a prezes mu te kandydatury odrzuci ze względu na koszty.
Jego filozofia nie zmieniła się od pierwszej pracy trenerskiej w Newell's Old Boys w 1990 roku. To pomysł na przenoszenie gry do przodu jak najszybciej dzięki dynamice podań i poruszania się z piłką. Gdy Bielsa zostawał trenerem, istniały dwie główne myśli prowadzenie drużyn w Argentynie, każda zainicjowana przez trenera, który zdobywał mistrzostwo świata. Pierwsza, Cesara Luisa Menottiego, który wygrywał mundial w 1978 roku ze swobodnym, ofensywnym stylem gry i druga, Carlosa Bilardo, który w 1986 roku zwyciężył dzięki defensywnej mentalności. W Argentynie wszyscy musieli podążać za jedną albo drugą, ale Bielsa kłócił się i twierdził, że jest trzecia możliwość. Możesz łączyć atakowanie z bronieniem większą grupą zawodników, jeśli potrafisz szybko przenieść piłkę w głąb boiska. Nigdy nie zrezygnuje z tej filozofii.
Najciekawsze u Marcelo Bielsy jest tło jego pracy. Nie pochodzi z piłkarskiej rodziny. Jego dziadek napisał konstytucję Argentyny. Jego brat był ministrem spraw zagranicznych, a jego siostra jest aktualnym ministrem gospodarki mieszkaniowej. A on poszedł do świata piłki. Czymś wyjątkowym w jego warsztacie jest brak zmian nastawienia niezależnie od sytuacji. Gary Lineker kiedyś powiedział, że Johan Cruyff, który trenował go w Barcelonie, jest najbardziej wyrafinowanym szkoleniowcem, dla jakiego grał. Jednak gdyby klub Holendra musiał zdobyć gola na pięć minut przed końcem meczu, Cruyff po prostu kazałby zagrywać długie piłki w pole karne przeciwnika. Bielsa nigdy by się na to nie zgodził. Nawet gdy jego Argentyna potrzebowała zwycięskiej bramki w meczu ze Szwecją na mistrzostwach świata w 2002 roku, Bielsa odmówił wprowadzenia do gry drugiego napastnika i pozostał przy początkowych ustaleniach taktycznych. Ciekawie koordynuje przejście z ustawienia 3-3-1-3 na 4-3-3. Ustawienie pomocników uzależnia od liczby napastników w drużynie rywala. Jeśli wystawiają jedną "dziewiątkę", on wystawi dwóch zawodników w środku. Jeśli przeciwnik ma pomysł na grę dwoma piłkarzami z przodu, on zabezpieczy strefę pomocy trzema. W Athletiku grał nawet z czterema, ustawiając ich tuż obok siebie. Natomiast zawsze będzie miał zawodnika kreującego grę za trójką mającą wykorzystywać sytuacje w polu karnym.
Na pewno zmieniła się gra samego Leeds, mimo że Klich, Hernandez i Dallas, którzy są podstawowymi zawodnikami jego drużyny, byli tu, zanim przyszedł Bielsa. Ale teraz są sprawniejszymi i pewniejszymi siebie piłkarzami, świetnie zaadaptowali się do jego treningów i pomysłu na grę. Leeds gra bardzo podobnie jak Olympique Marsylia za Bielsy. Trener nie zmienił swoich wzorców taktycznych pomimo przyjścia do nowego kraju i trudnej ligi.
To jeden z największych sukcesów kadencji Bielsy. Klich grał dzięki niemu tak dobrze, że trudno było sobie wyobrazić, dlaczego nie udało mu się zabłysnąć już w Wolfsburgu albo Kaiserslautern. Gdy odchodził z Niemiec, wydawało się, że potrzebuje trenera, który go zrozumie. A Bielsa odnalazł w nim kogoś, kto umożliwi mu podejmowanie ryzyka. Klich jest bardzo inteligentnym zawodnikiem, a to cecha, którą Bielsa zawsze był zainteresowany.
Lille. Za szybko zrobił zbyt wiele zmian i pozbył się niepotrzebnie kilku doświadczonych zawodników. To oznaczało, że miał tylko kilku graczy, którzy mogliby zatrzymać poślizg, w który wpadł cały zespół. Był tak zmieszany, że przy porażce 0:3 ze Strasburgiem zrobił trzy zmiany jeszcze przed przerwą. Gdy był zwalniany, Lille było na samym dole tabeli i ostatecznie na koniec sezonu udało im się uniknąć spadku do Ligue 2.
Ich duet byłby cudowny. Messi wciąż byłby fałszywą dziewiątką, a Bielsa wcale nie musiałby zmieniać systemu, w jakim gra Barcelona. W wielu kwestiach jest podobny do tego, w jakim on lubi pracować. Bielsa nigdy nie prowadził naprawdę dużego klubu. Nie ma w dorobku nawet jednego meczu w Lidze Mistrzów. A to czy Barcelona pozwoliłaby Bielsie na pełną kontrolę nad działaniami sportowymi klubu, której często wymaga, to zupełnie inna sprawa. Jeśli w pewnym momencie czegoś by mu zakazali, mógłby odejść tak szybko, jak z Lazio czy Marsylii, którą pożegnał już po pierwszym meczu nowego sezonu.
Ma 65 lat. Realistycznie, nie zostało mu już zbyt wiele czasu w futbolu. Spodziewam się, że spędzi kolejny sezon w Leeds, a potem wróci do Rosario. Żeby trenować Newell's Old Boys na stadionie swojego imienia.
Przeczytaj także: