Tottenham wygrywa prestiżowy mecz! Ale od oglądania zespołu Mourinho bolą oczy

Tottenham pokonał Arsenal 2:1 w niedzielnych derbach północnego Londynu. Zespół Jose Mourinho zgarnął trzy punkty, jednak po raz kolejny od jego gry mogły rozboleć oczy.

W ostatnich latach derby północnego Londynu były czymś więcej niż tylko prestiżowym meczem o wieloletniej tradycji. Od dekady, czyli od momentu, w którym Tottenham na stałe dołączył do czołówki Premier League, stawką jego spotkań z Arsenalem często była kwalifikacja do Ligi Mistrzów lub nawet ligowe podium. Niedzielny mecz co najwyżej przedłużał jednak nadzieje jednych lub drugich na awans do Ligi Europy.

Zobacz wideo Tottenham - Middlesbrough 2:1. Wszystkie gole [ELEVEN SPORTS]

A to dlatego, że w tym sezonie Tottenham i Arsenal rozczarowały. Pierwsi, finaliści poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, na pewno nie wyobrażali sobie, że świetna, pięcioletnia praca Mauricio Pochettino nagle rozsypie się jak domek z kart. Drudzy wierzyli natomiast, że Unai Emery jest trenerem, który po trzech latach nieobecności, znów wprowadzi ich do Ligi Mistrzów. Obie drużyny grały jednak grubo poniżej oczekiwań, więc obaj szkoleniowcy w trakcie sezonu stracili posady. Do niedzielnych derbów Tottenham i Arsenal podchodziły odpowiednio z 10. i 8. miejsca, czyli rejonów tabeli, do których zwłaszcza  "Koguty" przyzwyczajone nie są.

Tottenham znów do bólu przeciętny

Chociaż w tym sezonie obie drużyny nie zachwycają, to nie można powiedzieć, że ich bezpośrednie mecze też nie porwały. Wręcz przeciwnie. We wrześniu Arsenal przed własną publicznością wyrwał Tottenhamowi punkt, chociaż przegrywał już 0:2. W niedzielę z lepszym skutkiem straty odrobiła drużyna Jose Mourinho. Mimo że w 16. minucie, dzięki pięknej bramce Alexandre'a Lacazette'a, prowadzenie objął Arsenal, to dzięki bramkom Heung-min Sona i Toby'ego Alderweirelda trzy punkty zgarnęli gospodarze.

Tottenham pokonał Arsenal, mimo że zagrał kolejny do bólu przeciętny mecz. W niedzielę tak samo jak od początku kadencji Mourinho, od patrzenia na grę Tottenhamu mogły rozboleć oczy. Od pierwszych minut to goście byli lepszym zespołem i zasłużenie wyszli na prowadzenie. "Koguty" doprowadziły do wyrównania po kolejnym już w tym sezonie błędzie obrony Arsenalu. Zbyt mocno piłkę do tyłu kopnął Sead Kolasinac, a Son dopadł do niej po tym, jak szans na to nie miał bezradny tym razem David Luiz.

Po przerwie Arsenal wręcz dominował. Tottenham kompletnie oddał inicjatywę gościom, o czym najlepiej świadczy poniższy obrazek z procentowego posiadania piłki przez obie drużyny. "Koguty" miały przy tym furę szczęścia, bo w drugiej połowie w spojenie słupka z poprzeczką uderzył Pierre-Emerick Aubameyang.

Zespół Mourinho jednak wygrał, bo znów błąd popełniła obrona Arsenalu, która tym razem nie dopilnowała Alderweirelda po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Tottenham pokonał odwiecznego rywala w derbach, jednak jego kibice z gry drużyny nie mogą być zadowoleni. Mniej więcej tak samo jak po meczach z Bournemouth (0:0), gdzie ich zawodnicy nie oddali celnego strzału na bramkę przeciwnika czy przeciwko Sheffield United, które rozbiło ich 3:1. 

Tottenham przybliżył się do gry w Lidze Europy w przyszłym sezonie, jednak z taką grą wydaje się to ich maksimum pod wodzą Mourinho.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.