Samobójcza bramka Tomasa Soucka i trafienie Harry'ego Kane'a sprawiły we wtorek, że West Ham United przegrał mecz Premier League z Tottenhamem (0:2). Zespół Łukasza Fabiańskiego przegrał obydwa spotkania po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa, przez co spadek do Championship grozi mu coraz bardziej.
Zespół Fabiańskiego coraz bliżej spadku
Zaledwie 27 punktów po 30 meczach. Siedem zwycięstw, sześć remisów i aż 18 porażek - to dorobek West Hamu w tym sezonie Premier League. Zespół Davida Moyesa (Szkot jest trenerem "Młotów" od grudnia ubiegłego roku) miał walczyć przynajmniej o miejsce w środku tabeli, a zamiast tego bije się o utrzymanie.
- W mecz z Tottenhamem włożyliśmy duży wysiłek, ale straciliśmy punkty, których bardzo potrzebowaliśmy. Potrzebujemy nie tylko wysiłku. Potrzebujemy punktów - na pomeczowej konferencji prasowej przyznał Moyes. - Brakuje nam goli, ale brakuje nam też sytuacji, po których możemy je strzelić. W meczu z Tottenhamem mieliśmy dwie, które zmarnowaliśmy. Musimy wykorzystywać każdą szansę, bo nie mamy ich zbyt wiele - dodał.
Porażka z Tottenhamem była drugą porażką West Hamu po wznowieniu rozgrywek po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa, a trzecią licząc mecze przed przerwą. - Od ostatniego meczu znacznie poprawiliśmy grę. Nie poprawiliśmy wyniku, ale były oznaki, że będzie lepiej - ocenił Moyes.
Do końca sezonu Premier League pozostało osiem spotkań. West Ham obecnie zajmuje 17. pozycję, mając tyle samo punktów, co pierwszy zespół strefy spadkowej - Bournemouth (27 pkt.). Na 19. miejscu znajduje się Aston Villa (26 pkt.), a tabelę zamyka Norwich (21 pkt.). W następnym meczu West Ham zmierzy się na własnym boisku z Chelsea.
Przeczytaj także: