W sezonie 1993/94 Manchester United rywalizował z Galatasaray Stambuł w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Na Old Trafford był remis 3:3, zaś w rewanżu nie padła żadna bramka. Tym samym Anglicy odpadli. Gdy w 90. minucie mecz w Stambule sędzia Karl Rothlisberger zagwizdał poraz ostatni, to Eric Cantona, ówczesna gwiazda United, wpadła w szał.
Francuz nie mógł zrozumieć, że arbiter nie doliczył żadnej minuty i rzucił się na niego z pretensjami, za co zobaczył czerwoną kartkę. Po meczu musieli go uspokajać policjanci, a jednej z nich miał do uderzyć.
- W szatni Eric oszalał. Chciał z niej wybiec i spotkać policjanta, który uderzył go pałką. A, że Eric był dużym, silnym chłopem, to mówił poważnie. Upierał się, że go zabije. Wraz z kilkoma zawodnikami i trenerem sir Aleksem Fergussonem musieliśmy go powstrzymać - wspomina Roy Keane, były zawodnik Manchesteru, którego cytuje "The Sun".
W trakcie kariery Cantona strzelił ponad 150 goli, w tym 64 bramki dla Manchesteru. Z czego jeszcze zapamiętali go kibice? Z wielu wypowiedzi i gestów, dzięki którym można było się z Francuzem identyfikować. Także nienawiść do kibiców innych zespołów nieraz wychodziła na jaw. Gdy jeden z fanów Crystal Palace postanowił wykrzyczeć schodzącemu za czerwoną kartkę Cantonie, co o nim myśli, ten zrewanżował się ciosem kung-fu. Jak po latach były piłkarz wspomina to wydarzenie? - Zdecydowanie powinienem kopnąć go mocniej - przekonuje. Karierę skończył w 1997 roku.
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .