Rooney zdradził, co Alex Ferguson mówił w szatni piłkarzom. "Nie zapomnę przedmowy przed finałem LM"

- Pamiętam wieczór przed jednym z meczów, gdy Ronaldo poprosił, żebyśmy zatrzymali się w McDonaldzie, bo ma chęć na Big Maca. Chciał wtedy przytyć, bo dopiero zaczynał grać w Anglii i czuł się za słaby fizycznie - w wywiadzie dla "The Sunday Times" powiedział Wayne Rooney.

Wayne Rooney, najlepszy strzelec w historii reprezentacji Anglii, jest obecnie grającym asystentem trenera w Derby County. 34-latek, który od niedawna pisze też teksty dla "The Sunday Times", w wywiadzie dla niego opowiedział o swojej karierze. Anglik poruszył tam wiele wątków, m.in. najlepszych trenerów, jakich spotkał w karierze piłkarskiej.

Zobacz wideo

- Od Louisa van Gaala wziąłbym przygotowanie do zawodu, od sir Alexa Fergusona umiejętność zarządzania ludźmi, a od Jose Mourinho upór i zawziętość. Sądzę, że ta trójka stworzyłaby trenera idealnego - powiedział Rooney. - Taktycznie najlepszy z nich był van Gaal, ale Ferguson był zdecydowanie najlepszym trenerem, z jakim pracowałem. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Był niesamowity - dodał.

- Jego najważniejszą cechą była wiara w ludzi. Ufał swoim trenerom, którym pozwalał prowadzić treningi. Ufał też swoim piłkarzom. Ludzie często pytają mnie, jak wyglądały jego rozmowy motywacyjne. A one często były bardzo proste: "Jesteście lepsi od rywali. Wychodźcie na boisko i nie wracajcie bez wygranej".

- Nigdy nie zapomnę jego rozmowy z zespołem przed finałem Ligi Mistrzów w 2008 roku w Moskwie. Przez 30-40 minut opowiadał nam o ubóstwie w tym kraju. Mówił, że przed nami maksymalnie 120 minut roboty, po której wrócimy do naszego luksusowego życia, a ludzie w Rosji muszą pracować nieporównywalnie ciężej, by zarobić niewiele i jakoś przeżyć. Przed meczami wyjazdowymi odprawy zawsze prowadził w hotelu. Wszystko po to, byśmy mieli czas na przemyślenie jego słów w drodze na stadion. Kiedy dojechaliśmy na Łużniki, obserwując po drodze innych ludzi i inną kulturę, włączył nam się tryb innego myślenia - wspominał Rooney.

Rooney: Wiozłem Ronaldo do McDonalda, bo chciał Big Maca

Anglik jest obecnie nie tylko grającym asystentem Phillipa Cocu w Derby, ale też kapitanem drużyny. - Czerpię przyjemność z rozmów z kolegami, lubię czuć, że dzięki mnie stają się lepsi. Bardzo lubię poznawać nowe charaktery. Lubię rozmawiać z kolegami w szatni, na boisku czy w cztery oczy. Zawsze to lubiłem - opowiadał.

- Przykład pierwszy: Carlos Tevez. Uwielbiałem z nim grać, ale nasz kontakt był utrudniony, bo on nie mówił dobrze po angielsku. Mieszkał niedaleko mnie, więc kiedy lataliśmy na mecze Ligi Mistrzów, zabierałem go ze sobą na lotnisko. Starałem się też rozmawiać z nim w szatni. Pamiętam, że koledzy z drużyny patrzyli się na mnie jak na dziwaka, ale zawsze lubiłem rozmawiać z innymi napastnikami na temat poruszania się po boisku itp. W naszym przypadku przyniosło to oczekiwany efekt. Chociaż wszyscy zastanawiali się, jak to możliwe, że się rozumiemy i sam czasem myślałem, że to przecież niemożliwe, to na boisku wystarczały nam drobne gesty - wspominał Rooney.

- Przykład drugi: Cristiano Ronaldo. Kiedy zaczynaliśmy grać razem w United, jeździliśmy wspólnie na treningi. Pamiętam wieczór przed jednym z meczów, gdy poprosił, żebyśmy zatrzymali się w McDonaldzie, bo ma chęć na Big Maca. Chciał wtedy przytyć, bo dopiero zaczynał grać w Anglii i czuł się za słaby fizycznie. Wyobraźcie sobie, że wiozłem tego maniaka ćwiczeń i siłowni do McDonalda. To były szalone czasy - zakończył.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.