Łukasz Fabiański w 68. minucie przegranego 2:3 spotkania 27. kolejki Premier League Liverpoolu z West Hamem popełnił fatalny błąd. Po strzale Mohameda Salaha przepuścił piłkę pomiędzy swoimi nogami, a ta wpadła do bramki. W tamtym momencie West Ham prowadził 2:1 i miał nawet szansę na zwycięstwo z drużyną Juergena Kloppa, ale zaprzepaścił je m.in. przez błąd polskiego bramkarza. O tę sytuację na pomeczowej konferencji prasowej został zapytany David Moyes; jeden z dziennikarzy stwierdził, że reprezentant Polski wyglądał na bardzo zdenerwowanego w końcówce meczu.
- Fabiański miał kilka naprawdę świetnych interwencji. Jeśli mam być szczery, to powinien obronić również pierwszego gola. Jeśli przyjeżdżasz na Anfield, zawsze potrzebujesz dobrego występu bramkarza, niezależnie od tego, jaki klub prowadzisz. Liverpool zawsze stwarza sobie dużo okazji i oddaje dużo strzałów, ale Łukasz znakomicie się spisuje dla nas, takie rzeczy mogą się zdarzyć.
- Musimy wyeliminować indywidualne błędy, jeśli chcemy się poprawić. Niezależnie od tego, czy chodzi o bramkarza czy środkowego obrońcę, albo napastnika, który marnuje okazje. Musimy temu przeciwdziałać - dodał Moyes.
Po 27 kolejkach "Młoty" zajmują 18., spadkowe miejsce w Premier League - mają 24 punkty, tyle samo, co 19. Watford. Do 17. pozycji - Aston Villi - tracą jeden punkt. Za to dzięki zwycięstwu Liverpool wyrównał rekord Premier League Manchesteru City, wygrywając 18 spotkań ligowych z rzędu >>