Ed Woodward, czyli wróg kibiców Manchesteru United. "Połóżmy go na środku ogniska, niech umrze"

"Ed Woodward umrze" - niosło się przed tygodniem po Old Trafford. We wtorek grupa pseudokibiców Manchesteru United zaatakowała dom dyrektora generalnego Manchesteru United. Dyrektora, który przez lata urósł w oczach fanów na wroga równie wielkiego, jak zarządzająca klubem rodzina Glazerów.

We wtorkowy wieczór grupa pseudokibiców Manchesteru United zaatakowała dom dyrektora generalnego klubu - Eda Woodwarda. Budynek został obrzucony racami, a na okalającym go murze pojawiły się obraźliwe i nienawistne hasła. To haniebna forma protestu przeciwko złej sytuacji klubu z Old Trafford, za którą kibice United (poza rodziną Glazerów) oskarżają właśnie Woodwarda.

- To, co tam się wydarzyło, nie jest normalne. Potępiam każdy rodzaj przemocy. Ci goście są kretynami, a to zachowanie to po prostu przestępstwo - powiedział Mino Raiola, agent Paula Pogby, który w ostatnich miesiącach publicznie oskarżał m.in. Woodwarda za sytuację jego klienta w Manchesterze United.

- Czasami zapominamy, że futbol jest tylko sportem i nigdy nie powinien wpływać na czyjeś bezpieczeństwo. Jest pewna granica, której nigdy nie powinno się przekraczać tak, jak w tym przypadku. Niezależnie od tego co dzieje się w Manchesterze United, to sytuacja, która sprawia, że jest mi niedobrze - dodał były piłkarz Premier League, Kevin Phillips.

W napaści na dom Woodwarda na szczęście nikt nie ucierpiał. Dyrektor Manchesteru United wraz z rodziną przebywał w Londynie, gdzie finalizował transfer Bruno Fernandesa ze Sportingu. Sytuacja z wtorkowego wieczoru pokazuje jednak jak wielkim wrogiem dla fanów klubu stał się były bankier, absolwent fizyki z Chelmsford, jednego z najlepszych uniwersytetów na Wyspach.

"Woodward umrze"

Właścicieli klubu, amerykańskiej rodziny Glazerów, fani United nie akceptują od samego początku, czyli od 2005 roku. Niechęć do Woodwarda narastała stopniowo, od 2013 roku, kiedy został on wiceprezesem i dyrektorem sportowym klubu w jednym. W ostatnim czasie formy protestów przeciwko Woodwardowi stały się jednak bardziej radykalne, czasem balansując na granicy prawa.

We wrześniu 2018 roku, gdy Manchester United grał wyjazdowy mecz z Burnley, kibice z Old Trafford zorganizowali szybowiec, który przeleciał nad Turf Moor z transparentem: "Ed Woodward, specjalista od niepowodzeń". Podobną akcję fani United przeprowadzili cztery lata wcześniej, kiedy Davida Moyesa nazywali "the wrong one" i domagali się jego dymisji.

Jesienią, gdy drużyna Ole Gunnara Solskjaera grała wyjazdowy mecz z Astaną w Lidze Europy, do przebywającego w miejscowym hotelu Woodwarda podszedł mężczyzna w koszulce Manchesteru United. Kibic nie poprosił jednak o zdjęcie, a wsadził sobie palec do ust, po czym włożył go do ucha dyrektora. "Mógł dźgnąć go nożem" - m.in. taki komentarz pojawił się w mediach społecznościowych po zdarzeniu.

Przed styczniowym meczem z Norwich, "Red News", czyli najstarszy magazyn kibiców z Old Trafford, przeprowadził analizę pracy Woodwarda, z której wynikało, że to dyrektor klubu jest głównym winowajcą jego obecnej sytuacji. Artykuł zilustrowano grafiką Woodwarda z nosem Pinokia.

Chociaż drużyna Solskjaera wygrała z Norwich 4:0, to po Old Trafford niosła się pieśń: "Zbudujmy ognisko, połóżmy Glazerów na górze, Woodwarda na środku i rozpalmy je". "Woodward umrze, nie wiem jak go zabijemy, posiekamy od stóp do głów, wszystko co wiem, to że Woodward umrze" - to zaś przyśpiewka, która pojawiła się na stadionie United przed tygodniem, w trakcie przegranego 0:2 meczu z Burnley.

- To obrzydliwe hasła. W trudnych momentach powinniśmy trzymać się razem - mówił wtedy Solskjaer. Norweg stanowczo apelował do kibiców, jednak wydaje się, że wróg w postaci Woodwarda jednoczy ich obecnie bardziej niż cokolwiek innego.

Manchester United, czyli maszyna do zarabiania pieniędzy

Aby zrozumieć przeradzającą się w nienawiść niechęć do Woodwarda, musimy przenieść się do czasów, gdy rodzina Glazerów przejmowała Manchester United. Do pozyskania go Amerykanie zaciągnęli aż 790 milionów funtów pożyczki, zadłużając wolny od długów klub.

Przez pierwsze lata ich nieudolność w zarządzaniu przykrywana była przez geniusz i pozycję Sir Alexa Fergusona. Już wtedy jednak Manchester United zaczął stawać się przede wszystkim maszyną do zarabiania pieniędzy. Przez blisko 15 lat rządów na Old Trafford rodzina Glazerów "wyciągnęła" z niego ponad miliard funtów. Szóstka dzieci Malcolma Glazera, który zmarł blisko sześć lat temu, dwa razy w roku otrzymuje dywidendy. W poprzednim było to łącznie 18 milionów funtów, chociaż na koniec września klubowy dług netto wyniósł blisko 400 milionów funtów. 

W transakcji przejęcia klubu uczestniczyła firma JP Morgan, dla której w tamtym czasie pracował Woodward. To m.in. on pomagał w udzieleniu pożyczki, chociaż według niektórych źródeł kilka banków odmówiło wcześniej tak dużego kredytu. Chwilę po tym jak Manchester United zmienił właścicieli, Woodward został jego pracownikiem. Przez osiem lat zajmował się finansami klubu, rozbudowując jego pozycję na świecie oraz pozyskując kolejnych sponsorów. 

Woodward działał nadzwyczaj sprawnie. Brytyjczyk przez siedem lat zwiększył przychód klubu z 48,7 miliona funtów w 2005 roku do 117,6 miliona funtów w 2012. W zeszłym roku wyniósł on już rekordowe 627 milionów funtów.

Wiele zmieniło się w 2013 roku. W maju po raz ostatni na ławce trenerskiej usiadł sir Alex Ferguson, a trzy miesiące wcześniej z roli osoby odpowiadającej za pion sportowy i transfery zrezygnował David Gill. Jego miejsce zajął Woodward, chociaż o budowaniu drużyn nie miał najmniejszego pojęcia. Był jednak zaufanym człowiekiem rodziny Glazerów. I mimo że zaczął obiecująco, bo to on postawił weto w sprawie odejścia Wayne'a Rooney'a do Chelsea, to dziś nie sposób oceniać go pozytywnie.

900 milionów funtów za pięć trofeów

Chociaż Woodward jest najlepiej zarabiającym dyrektorem w Premier League z roczną pensją w wysokości trzech milionów funtów, to po odejściu sir Alexa Fergusona, Manchester United wpadł w najgłębszy kryzys od lat. W ciągu blisko siedmiu lat kadencji Woodwarda klub z Old Trafford zdobył raptem pięć trofeów - Puchar Anglii, Puchar Ligi, Ligę Europy i dwukrotnie niewiele znaczącą Tarczę Wspólnoty.

Chociaż Woodward w roli dyrektora Manchesteru United wydał ponad 900 milionów funtów na transfery, to dziś "Czerwone Diabły" są co najwyżej średniakiem, dla którego sufitem jest awans do Ligi Mistrzów. Jej zdobywca z 2008 roku może obecnie tylko obserwować jak jego dwaj najwięksi rywale - Liverpool i Manchester City - dzielą między siebie najważniejsze trofea.

To Woodward odpowiada za największe i najdroższe wtopy transferowe w historii klubu: Angela Di Marię czy Henrikha Mkhitaryana, którego niedługo później wymieniono na obrzydliwie przepłaconego, zdemotywowanego Alexisa Sancheza. To za kadencji Woodwarda na Old Trafford za duże pieniądze trafili piłkarze co najwyżej przeciętni jak Morgan Schneiderlin, Memphis Depay, Matteo Darmian, Eric Bailly, Fred czy Diogo Dalot. Nawet największe i najdroższe gwiazdy jak Paul Pogba czy Romelu Lukaku, które miały przywrócić United czasy świetności, w Manchesterze grają i grały poniżej oczekiwań. 

Chory budżet płacowy Manchesteru. Powinien wziąć przykład z Liverpoolu

Manchester United zaczął być postrzegany jako klub, który płaci wiele za piłkarzy, ale nie szczędzi też na ich tygodniówkach. To na Old Trafford zawodnicy zarabiają najwięcej, chociaż nie ma to żadnego przełożenia na wyniki. O tym jak chory jest budżet płacowy w drużynie Solskjaera najlepiej świadczy porównanie do najlepszego obecnie zespołu świata - Liverpoolu. 

Na Anfield Road najlepiej, bo 200 tysięcy funtów tygodniowo, zarabia Mohamed Salah. W Manchesterze United co najmniej tyle otrzymują Marcus Rashford (200 tys.), Anthony Martial (250 tys.), Paul Pogba (290 tys.) oraz David de Gea (375 tys.).

I jeszcze jedno. W Liverpoolu 90 tys. funtów tygodniowo zarabia Alisson, a 10 tys. więcej Sadio Mane. Co najmniej tyle samo na Old Trafford otrzymują: Aaron Wan-Bissaka, Nemanja Matić, Victor Lindelof, Fred, Luke Shaw, Juan Mata i Harry Maguire. Tygodniówka byłego stopera Leicester City jest wyższa od tej, którą otrzymuje Virgil van Dijk.

"Geniusz czy klaun?"

Nieumiejętność pozyskiwania i opłacania piłkarzy nie jest jedynym problemem Woodwarda i Manchesteru United. Za swojej kadencji Brytyjczyk zwolnił już trzech trenerów - Moyesa, Louisa van Gaala i Jose Mourinho. Najpóźniej latem do tria dołączy zapewne Solskjaer. Holender, Portugalczyk i Norweg znaleźli się na Old Trafford decyzją Brytyjczyka. Tę o Moyesie podjął sir Alex Ferguson.

Współpraca Woodwarda z menedżerami pierwszej drużyny nigdy nie była dobra. W każdym okienku transferowym brytyjskie media rozpisywały się o różnicach dzielących wizję trenerów z tą dyrektora. Tak jak w 2017 roku, kiedy Mourinho miał kręcić nosem na najdroższy wówczas na świecie transfer Pogby i Bailly'ego, którego Portugalczyk dostał zamiast Jerome'a Boatenga. Napięcia na linii Woodward - Mourinho doprowadziły do zwolnienia tego drugiego w grudniu 2018 roku.

Już dwa lata temu media na Wyspach spekulowały, że Manchester United zatrudni dyrektora sportowego z prawdziwego zdarzenia, jednak do tej pory nie miało to miejsca. - W Bayernie ludzie zarządzający klubem są osobami ze środowiska piłkarskiego. Zawsze to doceniałem. Tymczasem w Manchesterze na dyrektora generalnego powołano Woodwarda, czyli osobę, która ma zerowe pojęcie o piłce nożnej, a wcześniej pracowała jako bankier - tak współpracę z Brytyjczykiem wspominał van Gaal. 

- Nie wiem, czy ten człowiek jest geniuszem, czy klaunem - miał mówić Moyes, gdy latem 2013 roku Manchester United łączono z Thiago Alcantarą, Ceskiem Fabregasem, Tonim Kroosem i Garethem Balem, a żaden z nich ostatecznie nie trafił na Old Trafford.

- To, że za sprawy sportowe odpowiadają niekompetentni ludzie to mit, który uderza w naszych pracowników. Część z nich jest tu od 10 lat, niektórzy nawet od 25. Dział odpowiadający za pozyskiwanie piłkarzy został niedawno poszerzony, a każdy zawodnik, który ma trafić do Manchesteru United jest wnikliwie prześwietlany i konsultowany m.in. z trenerem pierwszej drużyny - mówił niedawno Woodward.

"W klubie panuje chaos i bałagan"

W słowach nie przebierają też jednak eksperci i publicyści na Wyspach. - Spójrzcie na skład, jaki Manchester United skompletował za ogromne pieniądze. To niewybaczalne. Nie mogę uwierzyć, że inwestując takie kwoty przez siedem lat, można skończyć w takim miejscu - powiedział niedawno Gary Neville. Chociaż były obrońca Manchesteru United nie wymienił Woodwarda z nazwiska, to doskonale wiadomo, kogo miał na myśli.

- Nie jestem w stanie zmienić właściciela w klubie. Nikt nie jest, ale nie mogę zrozumieć jak to możliwe, że osoby odpowiadające za budowę zespołu, który od 2013 roku nie zdobył mistrzostwa Anglii, wciąż pracują w Manchesterze United. Jeżeli ktoś nie traci pracy za to, co widzimy aktualnie na boisku, a budował to przez lata, to w klubie jest naprawdę źle. Panuje w nim chaos i bałagan - dodał Neville.

"Uważam, że Woodward bierze na siebie zbyt wiele. Jego poprzednia rola w klubie była przecież bardzo wymagająca. Jako były bankier inwestycyjny znakomicie odnajduje się w finansach, jednak nie ma pojęcia o tworzeniu elitarnej drużyny piłkarskiej. Zatrudnienie dyrektora sportowego pomogłoby klubowi, ale czy Woodward byłby gotów oddać część obowiązków, skoro pokochał dreszcz emocji związany z dokonywaniem transferów?" - pytał retorycznie Daniel Taylor na łamach "The Athletic".

Problem Woodwarda jest jednak już zdecydowanie większy. Przez wiele złych decyzji, okienek transferowych i doświadczeń, kibice Manchesteru United kompletnie mu nie ufają. I chociaż ostatnia forma protestów jest skandaliczna, to niemal pewnym wydaje się, że droga do uzdrowienia sytuacji na Old Trafford prowadzi m.in. przez pożegnanie Woodwarda.

Zobacz wideo

Pobierz aplikację Football LIVE na Androida

Aplikacja Football LIVEAplikacja Football LIVE Sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.