We wrześniu 2018 roku zapytałem Adamę Traore o wspólną grę z Leo Messim. - Wciąż mogę zagrać z nim w jednej drużynie. Po to ciężko pracuję, po to walczę – by być najlepszym i grać z najlepszymi. Pewnego dnia mogę wrócić do Barcelony, dlaczego nie? – odparł na spotkaniu w Londynie. Wówczas mało kto go kojarzył. Głównie osoby często zaglądające na wirtualne boiska w grze FIFA, gdzie Hiszpan jest jednym z najszybszych zawodników. Dziś znakiem rozpoznawczym Traore także jest szybkość i budowa ciała, ale nie tylko. Przede wszystkim Traore nie jest już „tym szybkim gościem z FIFY”, a jednym z najlepszych zawodników Premier League, o którym zaczyna mówić cała piłkarska Europa.
Gdy wychodzi na boisko w obcisłej koszulce Wolverhampton, wygląda na zawodnika NFL przeniesionego na chwilę do piłkarskiego świata. Muskularna budowa i ogromne mięśnie ud, które dają mu niesamowite przyspieszenie. Adama Traore wygląda na futbolistę, ważącego około 100 kilogramów. Kiedy otrzymuje piłkę, o jego potężnej budowie się całkowicie zapomina. Poza tym, że jest piekielnie szybki, kapitalnie kontroluje piłkę i znakomicie drybluje. "Znakomicie", to nie przesada - drybluje bowiem najlepiej w całej Premier League. W dotychczasowych meczach Traore wykonał 129 udanych dryblingów - o 10 więcej od drugiego pod tym względem Wilfrieda Zahy. Pozostali zawodnicy do "setki" się nawet nie zbliżyli.
I trzeba tu podkreślić, że wszystkie te dryblingi nie są wykonywane bezsensownie, dla uatrakcyjnienia gry. One się przekładają na inne, dużo ważniejsze liczby. W 35 występach we wszystkich rozgrywkach Traore w tym sezonie strzelił już dzięki nim pięć goli i zaliczył 10 asyst. Jak się do tej techniki dołoży szybkość, to powstanie obraz zawodnika, który może być postrachem każdej defensywy na świecie.
O tym, jak trudno grać przeciwko Traore, mówił nawet Juergen Klopp, którego Liverpool z wielkim trudem pokonał Wolverhampton na wyjeździe (2:1, gola na wagę zwycięstwa Roberto Firmino strzelił w 84. minucie). - Traore jest w tej chwili nie do zatrzymania. Nie da się grać przeciwko niemu. Jest nie tylko skrzydłowym, ale także kimś, kto przechwytuje piłkę, utrzymuje piłkę i stwarza sytuacje bramkowe – mówił o Hiszpanie niemiecki trener.
Mówiąc o kontrolowaniu piłki, nie sposób nie wrócić na chwilę do wagi i sylwetki zawodnika. Rzeczywiście wygląda on na futbolistę ważącego około 100 kilogramów. W rzeczywistości waży jednak zdecydowanie mniej. - Wiem, że ludzie mi w to nie wierzą, ale aktualnie ważę 72 kg. Tyle samo, co Leo Messi - powiedział 24-latek w jednym z ostatnich wywiadów. W dodatku zdradził także, że jego trening nie uwzględnia podnoszenia ciężarów, a rozbudowane mięśnie są kwestią uwarunkowań genetycznych. - Nie podnoszę ciężarów. Ciężko w to uwierzyć, ale to genetyczne. Ćwiczę normalnie i bardzo szybko zyskuję masę mięśniową – zdradził zawodnik.
Wcześniejsze porównania do futbolisty i zawodnika NFL przypadkowe nie były. Traore w amerykańskiej lidze futbolowej mógł bowiem grać, co zdradził jego kolega z Wolverhampton. - Widzę go codziennie, ćwiczymy na siłowni, zaraz po treningu piłkarskim. Pamiętam, że zwróciłem mu uwagę, że biega jak gracze futbolu amerykańskiego. Odpowiedział mi wtedy, że za czasów Barcelony pytały o niego kluby NFL, ze względu na jego dynamikę i warunki fizyczne - opowiadał niedawno Roman Saiss.
Warunki fizyczne Traore w Barcelonie i tak nie były jeszcze mocno rozbudowane. W Katalonii piłkarz grał w latach 2012-2015. Wówczas był trochę „mniejszy”, ale już wtedy imponował szybkością i techniką. Ze względu na jego bardzo zróżnicowane walory trenerzy La Masii nie do końca mieli jednak pomysł na to, w którym kierunku go rozwijać. – Nie byliśmy pewni, czy powinien grać jako skrzydłowy, czy prawy obrońca. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie zawodowym piłkarzem, ale nie mieliśmy pojęcia, jakim – przyznał Albert Benaiges, jeden z pierwszych trenerów Traore.
Przez to, że pomysłu nie mieli na niego trenerzy drużyn młodzieżowych, ci seniorscy także mieli z nim kłopoty. Prawdopodobnie dlatego w pierwszej drużynie Barcelony rozegrał tylko cztery mecze (z których zapamięta gola strzelonego Huesce w meczu Pucharu Hiszpanii, wygranym 8:1). Później też łatwo nie było. W Aston Villi rozegrał 12 meczów i spadł z nią z ligi. Więcej zaufania otrzymał dopiero w Middlesbrough, w którym zaliczył 71 występów. Z klubem z Riverside Stadium także zaliczył jednak ligowy spadek.
Odpalił dopiero w drużynie „Wilków”, ale też nie od razu, bo w pierwszym sezonie przesiadywał głównie na ławce rezerwowych. Nuno Espirito Santo go jednak spokojnie budował i szykował do większej, zdecydowanie ważniejszej, pierwszoplanowej w swoim zespole roli. Traore odgrywać ją zaczął od początku tego sezonu i na razie spisuje się bardzo dobrze. Kapitalnie ujął to Martin Keown, były reprezentant Anglii. - Przez lata miał silnik Ferrari, ale był uczącym się kierowcą. To już jednak przeszłość. Zdał egzamin wzorowo. Teraz jest jak Lewis Hamilton – powiedział były piłkarz m.in. Arsenalu.
Progres Traore zaczynają dostrzegać właściciele innych klubów. 24-latek do końca sezonu będzie grał dla "Wilków", ale wątpliwe, że - przy utrzymaniu obecnej formy - w letnim oknie transferowym nie zmieni pracodawcy. Choć nie wiadomo, czy znajdzie się zadowalająca dla niego oferta. Hiszpan celuje wysoko. W 2018 roku mówił nam, że ciężka praca może mu dać powrót do Barcelony. Kilka dni temu przyznał jednak, że w przypadku ewentualnego powrotu do Hiszpanii, Barcelona nie musi być jedyną opcją. - Z nią mam same dobre wspomnienia, ale jeśli Real Madryt by się do mnie odezwał, rozważyłbym propozycję - przyznał.
Traore to dowód na to, że cierpliwością i ciężką pracą w piłce nożnej – i w każdej dziedzinie życia – można zdziałać wiele. Jak mówi Hiszpan: „Wszystko jest możliwe, jeżeli na to pracujesz i jesteś wytrwały”.