Na przełomie stycznia i lutego tego roku Chelsea popadła w spory kryzys. Zespół prowadzony jeszcze przez Maurizio Sarriego przegrał trzy z czterech meczów w Premier League. Londyńczycy przegrali z Arsenalem (0:2), Bournemouth (0:4) oraz Manchesterem City (0:6).
Szczególnie bolesne były dwie ostatnie porażki, które były najwyższymi za rządów Romana Abramowicza na Stamford Bridge. Atmosfera wokół drużyny w tamtym czasie była zła, media spekulowały o rozłamie w szatni i wieszczyły szybkie zwolnienie Sarriego. Włoch miał być niespecjalnie lubiany przez część piłkarzy. Zawodnicy zarzucali mu trzymanie się jednego planu taktycznego, złe wybory personalne i faworyzowanie części piłkarzy (m.in. sprowadzonego latem z Napoli Jorginho).
W wywiadzie udzielonym "The Athletic" Robert Green, który w poprzednim sezonie pełnił rolę trzeciego bramkarza w Chelsea, przyznał, że po meczu z Manchesterem City na Etihad Stadium zwrócił się przeciwko włoskiemu menedżerowi, stając w obronie zespołu.
- Zwróciłem się do Sarriego i powiedziałem: "Nie masz żadnego planu B. Jesteś typem menedżera, który przede wszystkim kupowałby piłkarzy. Zawodnicy w naszej szatni są zbyt uprzejmi, by rozmawiać z tobą w ten sposób. Bardzo troszczą się o ten klub, jednak boją się cokolwiek powiedzieć. Ja się nie boję, bo co możesz mi zrobić? Usuniesz mnie ze składu?" - powiedział bramkarz, który w poprzednim sezonie nie rozegrał żadnego meczu w pierwszej drużynie.
- Kontynuowałem przemowę przez 15 minut. Po wszystkim wielu zawodników podeszło do mnie na osobności i powiedziało, że miałem rację, że powiedziałem to, co oni chcieliby powiedzieć. Wszyscy jednak obawiali się o miejsce w składzie i przyszłość w klubie. I ja to rozumiałem, nie miałem z tym problemu.
- Nawet asystenci Sarriego - Gianfranco Zola i Carlo Cudicini - przyznali mi rację. Obaj powiedzieli, że starali się wpłynąć na jego decyzje i taktykę, jednak nie byli w stanie tego zrobić. Sarri był zbyt uparty, by cokolwiek zmienić, jakkolwiek zareagować.
- Kiedy skończyłem przemowę, wszyscy wyszli z szatni. Sarri zatrzymał się w drzwiach i odwrócił się w moją stronę. Pomyślałem: "k***a, jestem martwy". A on podszedł do mnie, uścisnął mi dłoń i powiedział: "dziękuję, to pierwszy raz kiedy zawodnik zmusza mnie do myślenia w ten sposób." Niestety, cała sytuacja nic nie zmieniła - zakończył Green.
O ile nerwową reakcję Greena po meczu z Manchesterem City można zrozumieć, o tyle trudno zgodzić się z Anglikiem, że po tamtej porażce nic w Chelsea się nie zmieniło. Po tamtej klęsce Chelsea w lidze przegrała tylko dwa razy i zakończyła sezon na trzecim miejscu, awansując do Ligi Mistrzów. Drużyna Sarriego wygrała też Ligę Europy, która była pierwszym, wywalczonym przez Włocha trofeum.
Po sezonie Sarri został bez żalu pożegnany z Chelsea i objął posadę trenera w Juventusie. Następcą Włocha został Frank Lampard. Green, 12-krotny reprezentant Anglii, po zakończeniu poprzedniego sezonu, zakończył profesjonalną karierę.