Arsenal ma gigantyczne kłopoty przez jednego tweeta. To będzie ich kosztować wiele milionów funtów

Chińczycy są bezwzględni i wyjątkowo wyczuleni: jeden nieprzychylny tweet wystarczy, żeby usunęli mecz z telewizyjnej ramówki, zerwali wieloletnią współpracę i przekreślili klub od lat budujący w Azji swoją pozycję. Przekonuje się o tym Arsenal po wpisie Mesuta Oezila, który wsparł prześladowaną w Chinach muzułmańską mniejszość.

Ich spotkania z Manchesterem City nie pokaże państwowa stacja CCTV. Woli w tym czasie retransmitować rozgrywany dwie godziny wcześniej mecz Wolverhampton - Tottenham. To reakcja na niedawny wpis Mesuta Oezila, który zwrócił uwagę na problem Ujgurów, czyli muzułmańskiej mniejszość zamieszkującej region Sinciang, na zachodzie Chin. Bo chociaż Ujgurzy są jedną z ponad pięćdziesięciu mniejszości etnicznych w Chinach, to od lat komunistyczne władze wpędzają ich do więzień i tzw. obozów reedukacyjnych.

Szacuje się, że za kolczastymi drutami może przebywać blisko dwa miliony osób. Teoretycznie uczą się przydatnych zawodów. W praktyce są izolowani od imamów, dzięki czemu - zgodnie z założeniem Chińczyków - nie radykalizują się i nie zostają terrorystami. Pekin wielokrotnie zaprzeczał oskarżeniom m.in. Amnesty International o złe traktowanie Ujgurów. 

Oezil wspiera, Arsenal się odcina, Chińczycy pozostają obrażeni

Mimo że Oezil nie tyle krytykował chińskie władze, co wspierał uciemiężonych Ujgurów, to jego wpis i tak spotkał się z olbrzymią krytyką Chińczyków. Arsenal reagował szybko: na Weibo (chińskim odpowiedniku Twittera) zaznaczał, że Oezil wyraził swoje zdanie, a klub trzyma się daleko od polityki. Ale to nie wystarczyło. Portal „Titan Sports” napisał w sobotę, że wpis Niemca został przyjęty znacznie gorzej niż tweet Daryla Moreya, po którym Chińczycy dążyli do zerwania umów z NBA. Dyrektor generalny Houston Rockets, udostępnił obrazek zachęcający do walki o wolność i deklarujący poparcie mieszkańców Hongkongu w protestach przeciwko łamaniu prawa w należącej obecnie do Chin byłej brytyjskiej kolonii.

Wtedy też przeprosiny nie wystarczyły. Nawet od LeBrona Jamesa wygłoszone w imieniu całej NBA. Ze współpracy z Houston Rockets wycofało się dwóch chińskich sponsorów: producent odzieży sportowej - Li-Ning i bank SPD Bank z Szanghaju. Kolejne firmy straszyły, że zrobią to samo. Identyczna była reakcja państwowej telewizji, która wtedy też zrezygnowała z transmitowania meczów Houston Rockets. Chińczycy starają się dbać o swój wizerunek również dlatego, że coraz częściej - w świecie sportu także (potwierdzeniem Slavia Praga) - inwestują w Europie.

Chińczycy w komentarzach do wpisu Oezila wrzucają poszarpane i poprzecinane koszulki z jego nazwiskiem. Chiński Związek Piłki Nożnej podaje, że jest „oburzony i rozczarowany” jego zachowaniem. Zwraca uwagę, że Oezil miał w Chinach wielu fanów, których uczucia zostały zawiedzione. - Takie komentarze uderzają w uczucia Chińczyków. To niezwykle bolesne, nie można tego zaakceptować - przytacza słowa działaczy „Titan Sports”. Dla Arsenalu, od lat walczącego o uwagę i sympatię chińskich kibiców, oznacza to spore kłopoty. Rezygnacja z transmisji meczu z Manchesterem City to prawdopodobnie dopiero początek.

Więcej o:
Copyright © Agora SA