Jose Mourinho nie jest już "The Special One". Stracił szacunek, na który pracował latami

Jose Mourinho od prawie roku jest na bezrobociu. Mimo że czołowe kluby Europy przeżywają kryzys i szukają nowych trenerów. Portugalczyk stracił renomę gwaranta sukcesów i nikt nie chce mu zaufać. Jeśli dostanie jeszcze szansę w wielkiej piłkarskiej firmie, to być może ostatnią w trenerskiej karierze.

Mourinho przestał być symbolem sukcesu

Jose Mourinho jest jednym z najwybitniejszych trenerów w ostatnich 20 latach - co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. Metody pracy Portugalczyka można cenić lub nie, ale sukcesów odebrać mu nie można. M.in. dwa razy wygrał Ligę Mistrzów, trzy razy Premier League, dwa razy Serie A, raz zdobył mistrzostwo Hiszpanii, a cztery razy Puchar Ligi Angielskiej. O drużynach w skrajnie złej sytuacji mówiono: „Nawet Mourinho im nie pomoże”, podkreślając jego wielkość i osiągnięcia. Portugalczyk był przez lata symbolem sukcesu. Był, bo jego magia przestała działać.

Zobacz, jak Mourinho stracił ostatnią pracę trenerską:

Zobacz wideo

Wielkie kluby w kryzysie, ale nie garną się do zatrudnienia Mourinho

W grudniu minie rok, jak został zwolniony z Manchesteru United. Od tego czasu pracuje jedynie jako ekspert Sky Sports. Tęskni za ławką szkoleniową. - Tęsknię za piłką, za tą adrenaliną, za boiskiem, za pracą. Piłka to piłka - mówił ze łzami w oczach w materiale dla "La Gazzetta dello Sport". Wciąż nie ma nowego trenerskiego wpisu w CV. Mimo, że od kilkunastu tygodni w kryzysie znajdują się wielkie marki: Milan, Bayern, Arsenal, Tottenham i Real Madryt. Prasa co rusz podrzuca kolejne newsy, że Mourinho jest blisko pracy w którymś z tych zespołów. I na spekulacjach się kończy. Nikt nie zdecydował się skorzystać z Portugalczyka, choć ten jest dostępny. Kilka lat temu taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. Dziś nie zaskakuje. Brak zainteresowania gigantów to policzek dla „Mou”.

56-latek miał być ponoć o krok od także takich klubów, jak: Lyon, Valencia, Borussia Dortmund, Benfika, Roma i Boca Juniors. Nikt jednak nie chciał dać mu szansy, by udowodnił, że nadal jest tym „The Special One”. Być może część z tych informacji medialnych była plotką. Fakt jest jednak taki, że Mourinho pozostaje bezrobotny jako szkoleniowiec, a to efekt jego niskiej dziś reputacji.

Nie ma wyników, jest zła reputacja

Dwie poprzednie prace Portugalczyka - w Chelsea, a potem w Manchesterze United - przyniosły mu niewielkie sukcesy, a dużo krytyki. Gdy odchodził ze Stamford Bridge i Old Trafford piłkarze, kibice i pracownicy obu klubów odetchnęli z ulgą. Oskarżany był o złe relacje z zawodnikami, o szukanie winy u wszystkich, tylko nie u siebie. Mourinho zawsze był kłótliwy, ale bronił się wynikami. Jego drużyny rzadko grały piękny futbol, ale broniły się wynikami. Gdy tych zabrakło - król okazał się nagi. Po ostatnich sezonach niepowodzeń renoma Portugalczyka osłabła. Sam fakt, że miały nim się interesować zespoły pokroju Romy czy Lyonu pokazuje, jak słaba jest jego pozycja w światowym futbolu. Wcześniej działacze tych klubów nawet nie pomyśleliby o tym, że mogą zaproponować mu pracę.

Ostatnia szansa Mourinho?

Zaczęło się psuć, gdy pracując w Realu nie wygrał Ligi Mistrzów. Szatnia częściowo była przeciw niemu, w tym m.in. kapitan Sergio Ramos. W Manchesterze wydawał ogromne sumy na transfery, ale kolejni nowi piłkarze nie wzmocnili zespołu. Czy ktoś w końcu zdecyduje się zwolnić Mourinho z funkcji „dyżurnego kandydata na trenera”? Pewnie tak. W końcu któryś prezes zaryzykuje, mając w pamięci jedynie sukcesy Portugalczyka, a nie aktualną reputację. Ale obecne bezrobocie powinno stanowić dla Mourinho sygnał alarmowy. Przed nim być może ostatnia w karierze trenerskiej szansa na pracę w wielkim klubie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.