Manchester City zdobył 198 punktów w dwa sezony. Pep Guardiola od początku sezonu stawiał na obronę mistrzostwa Anglii

Obsesją Pepa Guardioli było obronienie mistrzostwa Anglii. Premier League miała być bardziej wymagająca i niemożliwa do zdominowania w takim stopniu, jak La Liga i Bundesliga. Ale jego Manchester City w dwa sezony zdobył 198 punktów i temu wszystkiemu zaprzeczył. W następnym sezonie ma być jeszcze lepszy.

Po zakończeniu poprzedniego sezonu przyjaciel Guardioli miał go zapytać, co dalej. Manchester City, który wygrał ligę i zdobył rekordowe 100 punktów. Usłyszał od Pepa, że chce zdobyć to samo, tylko wszystko zrobić lepiej. I pod wieloma względami zrobił. Teraz o to, co dalej, zapytali go dziennikarze. Pep powiedział dokładnie to samo, co rok temu.

Zobacz wideo

Manchester City wciąż jest głodny

Wtedy Guardiola unikał publicznej deklaracji, bo obawiał się o „głód” swoich piłkarzy, jak lubi nazywać motywację i pragnienie walki o kolejne trofea. Przebywał z zespołem na zgrupowaniu w USA, przegrał pierwszy sparing z Borussią Dortmund i w wolnej chwili poszedł na mecz baseballu między New York Yankees, a New York Mets. Przerwała go ulewa, a wychodzący ze stadionu Guardiola minął wystawione puchary, które wywalczył jego zespół w poprzednim sezonie. To promocyjne działanie – kibice na Yankee Stadium mieli robić sobie zdjęcia z pucharami za zwycięstwo w Premier League i Carabao Cup, wrzucać je do internetu i promować klub wśród swoich znajomych. Pep pochylił się i pocałował ligowe trofeum kompletnie ignorując drugi puchar. „Uwielbiam go” – powiedział z błyskiem w oku.

Manchester doszedł do finału letniego turnieju, a dzień przed meczem z Bayernem trener dał piłkarzom wolne i wieczorem zorganizował z kierownikiem grilla, podczas którego mieli świętować poprzedni sezon. Wcześniej nie było okazji. W kolejnych miesiącach takich spotkań było więcej, a angielscy dziennikarze podkreślają, że atmosfera panująca w szatni Manchesteru City była najlepsza od lat. Guardiola miał dbać o to, by piłkarze wspólnie jedli posiłki w klubie i nie zamykali się tylko w swoich grupach narodowościowych. Tradycją stało się wspólne obchodzenie urodzin każdego członka drużyny.

– Dopiero z czasem uświadomimy sobie jak dobry był ten sezon. 100 punktów, panowie! Nie wiem jaki głód dzisiaj mamy, ale postaram się zrobić to, co udało nam się w Barcelonie i Bayernie – powiedział Guardiola podczas grilla i przypomniał piłkarzom, że żaden zespół w ostatniej dekadzie nie obronił mistrzostwa. On trzy razy z rzędu wygrywał z FC Barceloną ligę hiszpańską, a po odejściu do Bayernu trzy razy z rzędu był najlepszy w Bundeslidze. Gdy o tym wszystkim mówił nie słuchało go 16 piłkarzy, którzy wciąż odpoczywali po mundialu. Dlatego powtórzył to przemówienie w Manchesterze po zebraniu całej ekipy. Zaznaczył, że ostatnim trenerem wygrywającym tytuł rok po roku w Anglii był sir Alex Ferguson.

Piłkarze zarażeni takim myśleniem od zwycięstwa 2:0 nad Arsenalem 12 sierpnia, do zwycięstwa 2:1 nad Watford 4 grudnia byli niepokonani. Z 15 meczów zremisowali tylko dwa – z Wolves i Liverpoolem. Prowadzili w tabeli z 41 punktami, trzema więcej niż „The Reds” i różnicą bramek +38. Wydawali się nie do zatrzymania. Ale wtedy na ich drodze stanęła Chelsea i pokonała ich 2:0. Wkrótce pojawiły się kolejne porażki - 2:3 z Crystal Palace, 1:2 z Leicester. Guardiola po raz pierwszy przegrał dwa mecze z rzędu w Premier League, a Manchester City spadł na trzecie miejsce w tabeli i tracił do Liverpoolu 7 punktów. Nadchodził kluczowy moment, o którym Katalończyk wspominał na konferencji przed ostatnim meczem sezonu. –Było wtedy nerwowo, bo byliśmy siedem punktów za nimi, a mogliśmy być nawet dziesięć. Teraz śpię spokojnie, jak mały chłopiec – mówił przed spotkaniem z Brighton.

Przed meczem z Liverpoolem był bardziej nerwowy niż zwykle. Bał się, że piłkarze nieco stracili wiarę w obronienie tytułu i podświadomie zaczną cieszyć się rekordowym poprzednim sezonem, nieco odpuszczając ten. Obawiał się porażki i dziesięciopunktowej straty. – Uspokajał nas. Mówił, że nie możemy się poddać. Prosił o dociśnięcie pedału gazu właśnie teraz, o danie dodatkowych 2, 3, 4, 5 proc. dla zespołu. Powiedział, że zna nasze możliwości i wie, że jednym zwycięstwem możemy wyjść z kryzysu. Że będzie to łatwiejsze niż nam się teraz wydaje – wspominał John Stones. – Jego słowa były inspirujące – przyznaje środkowy obrońca.

Zespół zareagował, wygrał 2:1 z Liverpoolem i do końca sezonu przegrał jeszcze tylko raz – w zaskakujących okolicznościach z Newcastle United. Po drodze zanotował serię 14 zwycięstw z rzędu i prześcignął zespół Jurgena Kloppa w tabeli.

Pep Guardiola: „Panowie, ten jeden raz…”

Teraz deklarację złożył publicznie. – W następnym sezonie będziemy silniejsi – mówi. Guardiola uważa, że jego zespół był lepszy niż w rekordowym sezonie, mimo że zdobył dwa punkty mniej. – Przede wszystkim lepiej atakujemy. Widać to w meczach z drużynami, które bronią niewiarygodnie nisko i stają jedenastoma piłkarzami przy swoim polu karnym – twierdzi.

Statystyki to potwierdzają – Manchester zdobył więcej goli we wszystkich rozgrywkach (mniej w samej Premier League), ale co najważniejsze, był lepszy w defensywie i stracił pięć bramek mniej. Średnia celnych podań nie drgnęła z poziomu 89 proc., posiadanie piłki nieznacznie spadło z 66,4 proc. do 64, ale za to wzrosła średnia liczba oddawanych strzałów z 17 do 18 na mecz. Źródło „The Guardian” anonimowo informuje, że dla Pepa najważniejsza zmiana dotyczyła odporność psychicznej jego piłkarzy, którzy w drodze po mistrzostwo musieli rozegrać aż osiem meczów więcej niż Liverpool, bo piłkarze Kloppa szybko odpadli z krajowych pucharów. W końcówce sezonu, gdy presja była największa wygrywali konsekwentnie po 1:0 z Tottenhamem, Burnley i Leicester. A gdy w ostatnim meczu sezonu stracili bramkę i w tabeli „na żywo” spadli za Liverpool, reakcja była natychmiastowa.

To pokazało siłę mentalną tego zespołu. W poprzednim sezonie zdobyli mistrzostwo dużo spokojniej, bo drugi Manchester United wyprzedzili o 19 punktów. Przez kilka ostatnich kolejek walczyli „tylko” o rekord i dopiero radość ich trenera po golu na 1:0 Gabriela Jesusa w ostatniej minucie ostatniego meczu w sezonie pokazała, jak zależało mu na dobiciu do 100 punktów. Dzięki presji ze strony Liverpoolu, Guardiola lepiej poznał swój zespół. I o motywację w kolejnym sezonie już się nie boi.

- Pewne rzeczy, które ćwiczymy od początku zaprocentowały dopiero w trzecim sezonie. W kolejnym będzie tego jeszcze więcej, więc będziemy grali jeszcze lepiej. Nie zmienimy przecież naszego stylu gry. On jest jasny i wszyscy będziemy się w nim czuli coraz bardziej komfortowo – tłumaczył Guardiola osobie ze swojego otoczenia. Po pierwszym sezonie, w którym nie triumfował w żadnych rozgrywach miał powiedzieć swoim piłkarzom: „Wygrałem 21 tytułów w ciągu siedmiu lat, czyli trzy tytuły rocznie grając właśnie w ten sposób. Przykro mi, chłopaki. Nie zamierzam się zmienić. Efekty przyjdą” – obiecał.

I styl gry jego drużyny faktycznie się nie zmieniał. Był jednak moment, w którym Pep powiedział: „Panowie, ten jeden raz…” – zaczął tak odprawę taktyczną przed październikowym meczem z Liverpoolem. Jechał na Anfield, gdzie przegrał dwa mecze w poprzednim sezonie: 3:4 w lidze i 0:3 w Lidze Mistrzów. – Odejdziemy od naszego 4-3-3, przynajmniej bez piłki i będziemy grali 4-4-1-1 ze Sterlingiem i Mahrezem na skrzydłach, a David Silva będzie ustawiony bezpośrednio za napastnikiem – tłumaczył pomysł na ten mecz. City byli trudniejsi do zdominowania w środku pola. 0:0 na koniec meczu Katalończyk uznał za dobry wynik.

Rekordowe osiągnięcia w najlepszym sezonie

Guardiolę irytuje stwierdzenie, że przychodząc do Anglii wybrał łatwą pracę. „Guardian” informuje, że trener słysząc coś takiego od razu każe podać dowody. Sam ma kilka kontrargumentów: że szatnia była wtedy zbyt spokojna, że nieprzygotowana do wygrywania, że zespół musiał do końca sezonu walczyć o awans do Ligi Mistrzów. Potrzebował roku, żeby dostosować drużynę do swoich oczekiwań. Stworzył niewiarygodny zespół potrafiący zdobyć dwa mistrzostwa z rzędu gromadząc 100 punktów w jednym sezonie i 98 w drugim.

Nie było lepszego wyniku w Premier League. Nie było w Europie. 100 punktów w sezonie wywalczył tylko Real Madryt prowadzony przez Jose Mourinho, Barcelona w sezonie 2012/2013 i Juventus w sezonie 2013/2014 (102 punkty). Największy problem zawsze pojawiał się w kolejnym sezonie po rekordowym, gdy trzeba było powtórzyć to osiągnięcie. Najbliżej był Mourinho, który zdobył z „Królewskimi” 92 punkty. Ponadto, żadnej z tych drużyn nie udało się wywalczyć w kolejnym sezonie mistrzostwa z tym samym trenerem. Guardiola tego dokonał. I to w najtrudniejszym sezonie Premier League w historii, gdy wicemistrz zgromadził aż 97 punktów (3. najlepszy wynik w historii). On i jego piłkarze wciąż są głodni.

Więcej o:
Copyright © Agora SA