W czwartek Anglią wstrząsnął artykuł "The Sun". Czołowy angielski piłkarz opowiedział o swoim uzależnieniu. - Gdy wracam z treningu, od razu włączam Xboxa i gram w Fortnite'a. Zazwyczaj 8-10 godzin dziennie, ale raz przed meczem grałem 16 godzin bez przerwy. Gdy jedziemy na wyjazdowy mecz autobusem, gram od momentu wyjazdu aż do późnych godzin nocnych - opowiedział anonimowy piłkarz, zdradzając, że opuszczał przez to treningi. - Jeśli nie przestanę tego robić, to moja kariera może się skończyć - mówi dodając, że przez uzależnienie może rozpaść się jego związek. Woli grać niż spotykać się ze swoją dziewczyną.
Zapytany o tę sprawę Hasenhuettl odpowiedział, że już prowadząc RB Lipsk walczył z uzależnieniem wśród piłkarzy. - Trzeba ich chronić, to nie jest mały problem. Będąc szczerym, to tak jak z alkoholizmem czy narkotykami. Chronimy ich wyłączając na przykład WiFi w hotelu, by nie mogli grać po nocach. Rząd nie uznaje tego za chorobę, dlatego musimy działać na własną rękę. Gdyby to była choroba, to np. firmy musiałyby blokować dostęp po trzech godzinach. Muszę chronić piłkarzy również poza boiskiem, przez 24 godziny na dobę - tłumaczy Hasenhuettl. Austriak do listy zagrożeń dopisuje również media społecznościowe.
Problem z uzależnieniem od gier wideo sięga samych szczytów światowego futbolu. Podczas mistrzostw świata w Rosji trio z Tottenhamu Hotspur Harry Kane - Dele Alli - Kieran Trippier rozegrało w Fortnite'a łącznie 1137 meczów. Zakładając, że jeden z nich trwa średnio 20 minut, to mogli spędzić łącznie 379 godzin, wyliczał "The Sun". Alli na dzień przed półfinałem z Chorwacją miał grać około siedmiu godzin. Swojego uwielbienia do tej gry nie kryje również Mesut Oezil. Gdy "Daily Star" analizowało jego profil, wynikało z niego, że na grę przeznacza średnio około pięciu godzin dziennie. Dodatkowo gra mogła mieć wpływ na jego problemy z plecami. - Zawodowi sportowcy szybciej odczuwają skutki godzin spędzonych na nieaktywności niż normalni ludzie - powiedział Ingo Frobose z niemieckiego uniwersytetu sportowego w Kolonii.
Niemcy mieli problem z grami podczas MŚ 2018, konkretnie FIFĄ i Call of Duty. Władze kadry musiały wyłączać swoim piłkarzom WiFi, bo niektóre gwiazdy kadry grały do trzeciej rano. Również z tego względu Ousmane Dembele w listopadzie opuszczał treningi Barcelony - grał z przyjaciółmi, tracił kontrolę nad czasem i zapominał ustawić budziki. Początkowo tłumaczył się bólem żołądka, ale prawda szybko wyszła na jaw.
- W ciągu ostatnich kilku lat leczyliśmy ponad 20 piłkarzy z tego powodu - mówi w rozmowie z "The Sun" Steve Pope, specjalista od uzależnień i depresji. Pope zauważa jednak, że to zaledwie wierzchołęk góry lodowej i "cicha epidemia", bo w przeciwieństwie do narkotyków żadne testy nie są w stanie wykazać uzależnienia. - Nie sądzę, by kluby doceniały wagę problemu i jego wpływ na piłkarzy. Nie pozwoliłyby im trzymać butelki wódki w pokoju przed meczem, dlaczego więc zostawiają ich z Xboxem? - pyta retorycznie Pope.
Anonimowy piłkarz: - Niektórzy moi koledzy z drużyny też potrzebują pomocy. Prawie połowa składu regularnie gra w gry. Wiem, że robią to długimi godzinami. Gram w Fortnite'a razem z nimi i z piłkarzami innych klubów.