Andrzej Twarowski: Związek Jose Mourinho z Manchesterem United trzeba było przerwać dla dobra wszystkich

- Zawsze miał wielkie ego. Tylko, że wcześniej był pełen pasji, energii. Ostatnio jednak stał się zgorzkniałym facetem. Stał się męczący, ale idę o zakład, że za chwilę znowu za nim zatęsknimy - mówi Andrzej Twarowski, komentator Premier League w NC+.
Zobacz wideo

Dawid Szymczak: Ponad 20 milionów funtów na odprawę Jose Mourinho to dobrze wydane pieniądze?

Andrzej Twarowski: Myślę, że w Manchesterze już przestali myśleć takimi kategoriami. Ważniejsze jest dobro całego klubu, a dalsze zwlekanie z tą decyzją byłoby złe po każdy względem, również finansowym. To co się działo w ostatnich miesiącach niekoniecznie budowało markę tego klubu. Działacze mogli więc uznać, że lepiej wydać 22 miliony funtów na odprawę i podjąć decyzję oczekiwaną przez „rynek”. Zwłaszcza, że taką kwotę można bez większego problemu odrobić na działalności komercyjnej. A w zarabianiu pieniędzy ten klub radzi sobie znakomicie i znów się to potwierdziło. Akcje Manchesteru po zwolnieniu Mourinho wzrosły o 1,4 proc. co daje grubo ponad 30 mln, czyli więcej niż jego odprawa.

Co zaważyło na takiej decyzji?

Podziały między piłkarzami, a Mourinho były już tak głębokie, że nie było żadnej szansy na naprawienie tej relacji. To przypominało małżeństwo, które miesiącami ze sobą nie rozmawia, a jak próbuje się porozumieć to cała zastawa ląduje na podłodze. Taki związek trzeba przerwać dla dobra wszystkich. Przypuszczam, że po rozstaniu wszyscy są szczęśliwi, piłkarze, bo nie muszą się męczyć z facetem, którego zwyczajnie nie lubili i który ciągle kwestionował ich umiejętności i nastawienie do pracy. Prezesi, bo już ten ruch wykonali i mogą zacząć nowy rozdział, a także sam Jose Mourinho, bo po nim też było widać, że ma tego wszystkiego serdecznie dość.
Nawet sam fakt, że przez cały ten czas mieszkał w hotelu daje do myślenia. To niby błaha rzecz, ale sprawia wrażenie tymczasowości.

Jego ego musiało jednak ucierpieć.

Zwolnienie nigdy nie jest czymś miłym. Teoretycznie Mourinho mógł wykonać ruch wyprzedzający. Odejść z klubu, powiedzieć, że skoro nie zostały spełnione jego żądania transferowe, to on dziękuje za dalszą współpracę. Ale to by nie było w jego stylu, to by wyglądało na poddanie się. Większość spojrzy na jego zwolnienie i stwierdzi, że wielka krzywda mu się nie stała, bo każdy by chciał odchodzić z pracy na takich warunkach, dostając na odchodne górę pieniędzy. Tyle, że pieniądze nie są życiową motywacją dla ludzi takich jak Mourinho. Cierpi ambicja, cierpi jego ego, pozycja w świecie trenerskim. Musi go to boleć, bo jego kadencja zostanie zapamiętana nie tylko przez pryzmat wygrania Ligi Europy i krajowego pucharu, ale także przez to się zakończyła. Po raz drugi w ciągu kilku lat okazuje się, że w trzecim sezonie Mourinho staje się tak toksyczny, że wszyscy ludzie wokół mają go po dziurki w nosie. On jest niemile widziany w Madrycie, pamiętamy rozstanie z Chelsea, gdzie wszyscy odliczali dni do jego odejścia. W Manchesterze zarzucał zawodnikom brak ambicji. I pewnie miał trochę racji. Nikt mi nie powie, że jego piłkarze dawali z siebie wszystko i chcieli za niego umierać. Oni czuli się atakowani publicznie przez swojego trenera. Sir Alex Ferguson takie sprawy załatwiał za drzwiami szatni. Mourinho robił to przed kamerami i mikrofonami. Taką postawą nikomu nie pomagał. Również sobie.

Jako psycholog nie daje już rady, a jako trener?

Pomysł na grę, jaki miał przez lata się wyczerpał. W dużej mierze dzięki Guardioli futbol poszedł w nieco inną stronę. Dziś myśli się o ofensywie, utrzymywaniu przy piłce, a Mourinho najwyraźniej nie potrafi się do tego dostosować. Jego styl w pewnym stopniu dziś prezentuje Atletico. Tylko, że tam Simeone jest jednością z piłkarzami. Tam wszyscy poszliby za sobą w ogień. I dopóki Mourinho potrafił budować więzi z drużyną, dopóty wygrywał.

To przez zadufanie w sobie i przekonanie o własnej nieomylności?

Zawsze miał wielkie ego. Tylko, że wcześniej był pełen pasji, energii. Ostatnio jednak stał się zgorzkniałym facetem. Stał się męczący.
Z drugiej strony, to ciągle facet, który gwarantuje trofea. W United wygrał Ligę Europy i krajowy puchar, zakończył poprzedni sezon na drugim miejscu. To sukcesy biorąc pod uwagę co się działo z Manchesterem United za Moyesa i Van Gaala. Tyle, że po dwóch sezonach następuje jakieś pęknięcie między nim, a drużyną. Dziś mówi się o syndromie trzeciego sezonu. Ostatnim miejscem, z którego odchodził i piłkarze po nim płakali był Inter Mediolan.

Tam mieli problem ze znalezieniem odpowiedniego następcy. Kto powinien przejąć Manchester United?

Nie ma wielu wielkich trenerów, którzy są do wzięcia. Sezon może dokończyć Michael Carrick i byłby to dobry ruch. Nie ma sensu działać w wielkim pośpiechu, bo ta drużyna była tak zmęczona Mourinho, że i tak zacznie grać lepiej w piłkę. Dla każdego menedżera jest to idealny moment na przejęcie tego zespołu. Efekt może być podobny jak w Chelsea, gdy po Mourinho przyszedł Antonio Conte i osiągnął sukces. Piłkarze chcieli wtedy udowodnić, że problem nie leżał w ich umiejętnościach, a relacjach z Portugalczykiem. Tutaj może być tak samo, choć dziś Man City i Liverpool są poza zasięgiem.

Conte akurat jest wolny.

Ale to jest typ zamordysty. Wprowadza rygor wewnątrz drużyny, a gwiazdy Manchesteru potrzebują teraz kogoś, kto je przytuli i pochwali, niż trenera, który dokręci śrubę.

Schemat znany z Realu Madryt, gdy za nielubianego Rafę Beniteza przyszedł kumpel-Zinedine Zidane.

W Manchesterze kimś takim byłby Ole Gunnar Solskyear. Zna klub na wylot, jest legendą, w każdym momencie może spytać o radę Sir Alexa. To jest nominacja podobna tej na którą zdecydowano się w Madrycie. Na pewno w końcu pojawi się też kandydatura Mauricio Pochettino. To facet, który udowodnił, że potrafi zbudować ciekawy zespół nie mając tak wielkich pieniędzy, jak jego rywale.

Gary Neville zdążył już powiedzieć, że gdy patrzysz na wartości United, to te same dostrzeżesz u Pochettino.

Bo tak jest. On, co prawda, nie zdobywał na razie trofeów, ale sam awans do Ligi Mistrzów, przejście do fazy pucharowej i rozwój jego zespołu jest imponujący. Potrafił tak dobrać piłkarzy, że jego drużyna gra atrakcyjny futbol rozwija poszczególnych zawodników. Jeśli United szuka trenera, który ułoży ten zespół na lata to jest to najlepszy wybór. Zastanowiłbym się też na Eddiem Howem. Oczywiście jest obawa czy sobie poradzi w tak dużym klubie.

Podobne obawy towarzyszyły zatrudnieniu Davide'a Moyes'a.

Ale Bournemouth jest nastawione bardziej ofensywnie, a takiego podejścia potrzebuje teraz Manchester United. Musi wrócić do ideałów Sir Alexa Fergusona, którego drużyna grała tak, że w pierwszej połowie potrafiła zabiegać rywala, a później wrzucić jeszcze wyższy bieg i zdobyć kilka bramek. Manchester musi stać się bardziej ofensywny, bo kibice mają zwyczajnie dosyć oglądania takiej gry jak za Mourinho. Potrzebuje więc człowieka, który pokazał już w jakimś klubie, że potrafi budować od zera. Howe potrafi. Kiedyś do United trafił Szkot, który wcześniej prowadził Aberdeen. Oczywiście odnosił z nim sukcesy, ale to ciągle było Aberdeen. Howe też dokonuje cudu w Bournemouth.

A co nowy trener zastanie w Manchesterze United? Będzie miał wystarczająco jakościowych piłkarzy, żeby walczyć o wejście do Ligi Mistrzów?

Patrzymy dzisiaj na United i wszyscy mówią, że ta drużyna jest fatalna i beznadziejna, ale czy my znamy faktyczną wartości tych piłkarzy? W mojej ocenie wszyscy ci zawodnicy grają na 60-70 proc. swoich możliwości. Trzeba też pamiętać jakimi zasobami finansowymi dysponuje ten klub. Wystarczy, że nowy trener w czerwcu kupi trzech piłkarzy po 70 milionów i zespół będzie zupełnie inny. Wystarczy ściągnąć lidera na środek obrony, lidera do środka pola, ożywić Paula Pogbę, wziąć środkowego napastnika, a przede wszystkim wykorzystać potencjał piłkarzy, którzy są już na Old Trafford. Nie odmówimy przecież talentu Martialowi czy Rashfordowi.

Jest też nieco zapomniany Alexis Sanchez.

Upadek tej drużyny skupia się jak w soczewce w tym jednym piłkarzu. Przecież on potrafił strzelić około 20 goli w sezonie dla Arsenalu i był gwiazdą tej ligi. Można odnieść wrażenie, że ktoś go w drodze do Manchesteru podmienił. Inny piłkarz! Nie miał zaufania trenera i to jest kluczowe. Jak idziesz na wojnę, musisz mieć żołnierzy gotowych za ciebie umierać, a Mourinho doprowadził do tego, że im nawet nie chciało się wystawić głowy z okopu.

Myślisz, że Mourinho się odbuduje?

Najpierw musi odpocząć. Przecież on nigdy w życiu nie był tak zestresowany jak w Manchesterze United. Nawet po jego twarzy było widać, ile go to wszystko kosztowało zdrowia. Pierwszą rzeczą, której teraz potrzebuje, jest urlop. Myślę, że przynajmniej do startu następnego sezonu powinien dać sobie spokój z trenowaniem. Musi na pewne sprawy spojrzeć z dystansu i znaleźć w sobie zapał do pracy. Guardiola też był wypalony po kilku latach w Barcelonie. To normalne.

Skusi się na niego jakiś duży klub?

Zawsze znajdzie się chętny na zatrudnienie Jose Mourinho. To cały czas facet, który daje gwarancje wstawienia pucharów do gabloty. Pewnie będzie chciał znów objąć jakiś wielki klub, to naturalne, ale moim zdaniem wzięcie jakiegoś średniaka, osiągnięcie z nim sukcesu pozwoli mu odbudować renomę. Ale przemawia przeze mnie romantyzm. Nie brakuje na świecie wielkich klubów z problemami. Choćby Inter, w którym wszyscy ciągle kochają Mourinho. Zapotrzebowanie na Portugalczyka zawsze będzie ogromne. Żyjemy w czasach, gdy podaż wielkich trenerów jest niewielka w porównaniu z popytem. Dziś oczywiście wszyscy są zmęczeni Mourinho, bo ta saga z jego rozstaniem ciągnęła się jak najgorszy wenezuelski serial. Jednak idę o zakład, że za chwilę znowu za nim zatęsknimy, a jego powrotem do pracy będzie żył cały piłkarski świat.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.