Premier League. Gra świateł i wysuwana murawa. Nowy stadion Tottenhamu robi wrażenie. Kibice i piłkarze nie mogą się doczekać otwarcia [Podsumowanie 17. kolejki]

Kibice Tottenhamu wypatrują pierwszego meczu na nowym stadionie, a fani Fulham pierwszego zwycięstwa Claudio Ranieriego. Jurgen Klopp niczego wypatrywać nie musi, bo w tej lidze wygrał już z każdym. W niedzielę po raz pierwszy w Premier League pokonał Manchester United. To był świetny weekend również dla Jana Bednarka, który został wybrany najlepszym zawodnikiem w meczu z Arsenalem.
Zobacz wideo

Tottenham jest trzeci w tabeli, regularnie wygrywa, ale wciąż na nieswoim Wembley. Ich White Hart Lane jest już prawie gotowe - przy trybunie North Stand stoi jeszcze rusztowanie, z zewnątrz stadion wciąż otaczają dźwigi i koparki, ale to tylko szczegóły. Cała reszta pozwala stwierdzić, że pierwszy gwizdek sędziego mógłby wybrzmieć lada dzień. Oświetlenie jest gotowe i robi świetne wrażenie. Murawa przystrzyżona co do milimetra, a siatki zawieszone na bramkach.

 

6 tys. kibiców Tottenhamu mogło zwiedzić nowy stadion przed oficjalnym otwarciem.
- Akustyka i oświetlenie będą znakomite, nastrój też, bo tutaj czuć duch starego White Hart Lane. Jedynym rozczarowaniem są dla mnie siedzenia. Nie są wyściełane tak, jak na Emirates - czytamy w relacji "The Guardian".

Efekty świetlne, jak na stadionie Juventusu, wyjeżdżająca z trybun murawa do futbolu lub NFL to nie wszystko. Nowoczesne na tym stadionie są nawet dystrybutory do nalewania piwa. 

Kibice zakładali, że na tych niewyściełanych krzesełkach usiądą jeszcze w tym roku, ale pod koniec października klub ogłosił, że nie będzie to możliwe. Nową datą, ponoć całkiem realną, jest 13 stycznia i mecz przeciwko Manchesterowi United. Sam Mauricio Pochettino zakłada przeprowadzkę dopiero w lutym, natomiast władze... wykupiły Wembley do końca sezonu. Tak na wszelki wypadek.

- Byliśmy już na naszym stadionie i sprawdziliśmy szatnie i inne obiekty. Jesteśmy podekscytowani, nie możemy się doczekać przeprowadzki, ale rozumiemy, że to fantastyczny projekt na zawsze. Naprawdę warto poczekać miesiąc czy dwa, potrzebujemy cierpliwości - mówił Pochettino.

Jurgen Klopp wygrał już z każdym

Jurgen Klopp od kiedy pojawił się w na Wyspach świetnie radzi sobie w meczach z najlepszymi rywalami. Zasada ta nie dotyczyła jedynie meczów z Manchesterem United, z którym dotychczas nie potrafił wygrać. Udało się dopiero przy szóstym podejściu, choć nawet ten mecz długo układał się w znaną całość: Liverpool grał w piłkę, ale na przerwę schodził remisując 1:1 po prostym błędzie Alissona. Klopp jednak zwyciężył i w Premier League wygrał już z każdym. Dotychczas rywalizował z 26 różnymi zespołami i przynajmniej raz pokonał każdy z nich. United byli jedyną brakującą ofiarą.

Rewelacyjnie zagrał Fabinho, który dotychczas zazwyczaj był rezerwowym i niektóre angielskie gazety pisały, że Klopp spróbuje go sprzedać już w styczniu. Niemiec podkreślał w tym czasie, że na Brazylijczyka też ma plan. Długofalowy, bo Fabinho zagrał dopiero szósty raz w Premier League. Być może mecz z Manchesterem United okaże się dla niego przełomowy, choćby ze wględu na rewelacyjną asystę przy golu Sadio Mane. Brazylijczyk wziął na siebie ciężar rozegrania i pokazał jak gra nowoczesny defensywny pomocnik. Był nie do przejścia i słusznie został wybrany najlepszym piłkarzem meczu. Jose Mourinho tłumacząc porażkę swojej drużyny świetną fizycznością rywali odnosił się przede wszystkim do Fabinho.

O wyniku przesądził jednak wpuszczony z ławki Xherdan Shaqiri. Wielu kwestionowało kupno zanim w ogóle pojawił się na Anfield. Szwajcar każdym występem odbiera kolejne argumenty swoim krytykom. Ci nie mają się do czego przyczepić. Shaqiri pracuje w defensywie, jest skuteczny, dostosował się do taktyki przyjętej przez Kloppa i może grać na kilku pozycjach.

Dzięki zwycięstwu 3:1 Liverpool wyprzedza Manchester United o 19 punktów! Tak dużej przewagi po 17. kolejce, "The Reds" nie mieli jeszcze nigdy w historii. United zdobyli w tym czasie zaledwie 26 punktów. To ich najgorszy dorobek od sezonu 1990/1991.

Bednarek zatrzymał Arsenal

"Gdyby nie jego świetny wślizg, Southampton byłby już na kolanach", "Bezbłędny. Zaliczył jeden z najlepszych indywidualnych występów dla Świętych w tym sezonie", "Trudno uwierzyć, że nie grał za Hughesa"- to tylko kilka opinii z angielskich gazet, które rozpływają się nad występem Jana Bednarka. Polaka wybrano najlepszym piłkarzem meczu z Arsenalem i wysoko oceniono w brytyjskich mediach. Były piłkarz Lecha dostał ósemkę w "The Times", siódemkę w "Daily Mail" i "Daily Mirror" i dziesiątkę od portalu "Read Southampton".

Bednarek 44 razy dotknął piłkę, zaliczył 4 przechwyty (najlepszy wynik w drużynie), 7 wybić (kolejny najlepszy wynik), 87 proc. dokładnych podań i zablokował jeden strzał. W pamięci kibiców zostanie jego interwencja wślizgiem, która w ostatniej chwili zapobiegła utracie bramki. Pierre-Emerick Aubameyang uderzyłby z pięciu metrów w pustą część bramki. Niemal na pewno byłby gol. Święci pokonali Arsenal 3:2 i przerwali imponującą serię londyńczyków 22 meczów z rzędu bez porażki. Trzy punkty pozwoliły drużynie Ralpha Hasenhüttla opuścić strefę spadkową.

Taki szef, to marzenie każdego trenera

Na dnie tabeli wciąż jest Fulham Claudio Ranieriego. Włoch objął zespół ponad miesiąc temu, ale nadal czeka na pierwsze zwycięstwo. Czeka też na początek stycznia, gdy będzie mógł wzmocnić zespół. Ranieri przyznał, że jego drużyna wymaga odświeżenia. - Jestem uczciwy, rozmawiam z moim właścicielem i on rozumie, że musimy coś zrobić - powiedział. Shahid Khan już latem wydał ponad 100 milionów funtów, ale jest gotowy przeznaczyć na budowę drużyny jeszcze więcej pieniędzy, byle tylko jego klub został w Premier League.

Wzmocnienia wymaga przede wszystkimi linia obrony, bo Fulham stracił już 42 bramki. To o dziewięć więcej niż kolejne najgorsze defensywy - Burnley i Cardiff. Wyborem Ranieriego jest Gary Cahill, który został odstawiony w Chelsea i chce opuścić Stamford Bridge już zimą.

Ranieri musi też popracować z piłkarzami odziedziczonymi po Slavisy Jokanoviciu. Jean Michaël Seri, najdroższy piłkarz w historii Fulham regularnie zawodzi i schodząc z boiska w meczu z West Hamem został wygwizdany i wyśmiany przez własnych kibiców.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.