Alisson miał być tym najważniejszym, najbardziej potrzebnym transferem. Naby’ego Keitę kupiono pół roku wcześniej, więc kibice nie mogli się doczekać, aż wreszcie zobaczą go na boisku. Liverpool przed sezonem 2018/2019 sprowadził jeszcze Fabinho, żeby uszczelnić środek pola. Na tych piłkarzy czekano. A Shaqiri? Też miał przyjść. Jakby przy okazji, właściwie nie do końca wiadomo po co, ale na szczęście za niewielką cenę. Mohamed Salah, Sadio Mane i Roberto Firmino wydawali się nie od ruszenia. Największe gwiazdy w zespole, w dodatku świetnie ze sobą współpracujące… Można było stać z boku, klaskać i nie przeszkadzać w ich grze. Albo - jak Jurgen Klopp - podnieść rywalizację sprowadzając zawodnika, który ma niewiele do stracenia.
Sytuacja, w której znalazł się Xherdan Shaqiri po zakończeniu poprzedniego sezonu nie była łatwa, mimo że indywidualnie wypadł całkiem nieźle. Jego 8 goli i 9 asyst nie wystarczyło, żeby utrzymać Stoke w Premier League. W dodatku, Shaqiri już wcześniej odbił się od wielkich klubów w Mediolanie i Monachium, więc nie mógł zakładać, że pojawi się jeszcze jedna oferta dołączenia do zespołu z czołówki. I faktycznie po Szwajcara zgłaszali się angielscy średniacy pokroju West Hamu i Southampton, aż nagle zadzwonił do niego Jurgen Klopp. Później ofertę wysłał też Manchester United, ale nie miało to już większego znaczenia, bo Shaqiri zdążył zafascynować się Kloppem. – Dla mnie bardzo ważna jest współpraca z ludźmi, a Jurgen ma wspaniałą osobowość. Zaraża uśmiechem, można z nim pożartować, a co najważniejsze, jego zespoły grają fantastyczną piłkę. Od początku miał na mnie pomysł. Zwróćcie też uwagę na jego relację z piłkarzami. Zawsze wypowiada się o nich w bardzo przyjazny sposób. Jest świetny – mówił Shaqiri.
Nie wiadomo nawet, kiedy dokładnie ten plan opracował, bo „Shaq” podobał mu się od czasu ich rywalizacji podczas meczów Bayernu z Borussią Dortmund. Klopp już wtedy widział, że Szwajcar bardzo słabo radzi sobie w defensywie. Gryzło go to, więc wspomniał o tym już podczas pierwszej rozmowy. Zaczął ją od kilku komplementów, wytłumaczenia roli w zespole, jaką Xherdan miałby odegrać, natomiast dla piłkarza najważniejsze było to, co Niemiec powiedział po „ale”. – Dlatego od pierwszego treningu pracujemy nad poprawieniem mojej gry w obronie. Klopp zmienił też moją pozycję, uczynił bardziej wszechstronnym i obiecał, że będę w tym sezonie ważny dla zespołu – wspomina Szwajcar.
Klopp nazywa go geniuszem i uważa za „faceta od podejmowania kluczowych decyzji”. Co najważniejsze, Shaqiri na ich podjęcie nie potrzebuje wiele czasu. W Premier League zazwyczaj zaczynał mecze na ławce rezerwowych, więc przez 12 kolejek spędził na boisku 305 minut. W tym czasie strzelił dwa gole i zaliczył cztery asysty. Jako dżoker sprawdza się idealnie. W każdym meczu, w którym zagrał przez min. 24 minuty zdobywał bramkę lub asystował przy trafieniu kolegi. A jego forma wciąż rośnie. Tylko w jednym z ostatnich sześciu meczów nie przyczynił się do zdobycia bramki przez Liverpool
Na razie tercet Salah, Mane, Firmino jest dla Kloppa nietykalny, więc żeby w pełni korzystać z potencjału Shaqiriego, Niemiec wystawia go za plecami największych gwiazd. Tam ma pełną swobodę poruszania się, ale zazwyczaj (wymiennie z Firmino) zajmuje miejsce za plecami Salaha. Może wbiegać w „szesnastkę” z głębi pola i wykańczać akcje jak rasowy napastnik (bramka przeciwko Cardiff) albo zamykać dośrodkowania z prawej strony, jak przy golu z Fulham. Gra bliżej środka boiska pozwala mu częściej uderzać sprzed pola karnego. A że jest to jego groźna broń mogliśmy się przekonać chociażby podczas Euro 2016, gdy przeciwko Polsce, zdobył bramkę wybrną później najpiękniejszą w całym turnieju.
W reprezentacji też został odklejony od linii bocznej i gra jako „dziesiątka”. Momentami nawet jako drugi napastnik. Udany początek sezonu pozwala stwierdzić, że Jurgen Klopp zrewolucjonizował grę 27-letniego piłkarza, który od kilku lat zakwalifikowany był jako typowy skrzydłowy. Efekt tej zmiany można było zobaczyć w meczu Szwajcarii z Belgią, w którym Shaqiri zaliczył dwie asysty. Najpierw wbiegł za plecy Harisa Seferowicia i przytomnym podaniem głową wyłożył mu piłkę na wprost bramki. W drugiej połowie mocno dośrodkował wprost na głowę Nico Elvediego. Szwajcaria wygrała 5:2.
Początki w Liverpoolu wcale nie były łatwe. Shaqiri długo czekał na swoja szansę i w wyjściowym składzie zadebiutował dopiero w końcówce września. Szwajcar wyjawił, że pewnie zabrakło by mu cierpliwości, gdyby nie częste rozmowy z Jurgenem Kloppem.
- Wielu wyśmiewało się po transferze, że Liverpool jest dla mnie za duży, ale wiedziałem na co się decyduję przechodząc do Liverpoolu, w którym na mojej pozycji grał Salah. Coś podobnego przerabiałem w Bayernie, gdzie byli Robben i Ribery, ale przez ostatnie lata dojrzałem i wiedziałem, że muszę cały czas pracować na moją szasnę. Wchodząc na boisko z ławki myślałem tylko o tym, żeby jak najwięcej dać drużynie. Jestem bardzo szczęśliwy, że jestem w tym klubie, a pierwszą bramkę przed trybuną „The Kop” zapamiętam na zawsze – mówił Shaqiri.
- Na razie nawet przewyższa nasze oczekiwania! Co ja mogę powiedzieć? Jest po prostu fantastyczny i świadomy swojego potencjału, który jeszcze nie został wykorzystany. Jest super – śmiał się Jurgen Klopp.
Dobrą formę Szwajcara dostrzegają też kibice Liverpoolu. Z ankiety przeprowadzonej przez „Sunday World” wynika, że większość kibiców wolałaby mieć w składzie Shaqiriego, niż Firmino. Były piłkarz „The Reds”, a obecnie felietonista tego magazynu, John Aldridge tłumaczy te nastroje słabą formą Brazylijczyka i zapadającymi w pamięć występami Shaqiriego. – Klopp będzie musiał znaleźć dla niego miejsce w podstawowym składzie i najłatwiej zrobić to kosztem Firmino. W poprzednim sezonie świetnie łączył ze sobą Mane i Salaha, ale niedawno dostał podwyżkę i wydaje mi się, że nie najlepiej na niego wpłynęła. Shaqiri w każdym występie pokazuje jaki jest zdeterminowany i wdzięczny za możliwość gry na Anfield. W tym momencie daje drużynie zdecydowanie więcej – pisze Aldridge.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!