Informację potwierdził Claude Puel, szkoleniowiec Leicester City. - Schmeichel był jedynym piłkarzem, który został na terenie stadionu tak długo. Wiemy, co mógł widzieć. To były dla niego bardzo trudne chwile - przyznał Francuz. Duńczyk został na stadionie, dlatego był świadkiem tego, jak helikopter z właścicielem klubu na pokładzie runął na ziemię. Schmeichel od razu pobiegł na teren katastrofy.
Rob Doesett, dziennikarz "Sky Sports", poinformował, że bramkarz Leicester City chciał ratować Vichaia Srivaddhanaprabhę z płonącego śmigłowca. W ostatniej chwili zatrzymał go jeden z policjantów.
Kasper Schmeichel opublikował wzruszający list
- Zainspirowałeś mnie, a ja Ci uwierzyłem. Sprawiłeś, że zacząłem wierzyć, że nie ma rzeczy niemożliwych. Bez Ciebie i Twojej rodziny nic, co osiągnęliśmy by się nie wydarzyło. Pozwoliłeś mi doświadczyć rzeczy, które wydawały się tylko fantazją. Sprawiłeś, że moje marzenia się spełniły - napisał Schmeichel w liście do Vichaia Srivaddhanaprabhy.
- Teraz wszyscy - klub, piłkarze i kibice mamy obowiązek Cię upamiętnić. Zrobimy to razem, jak rodzina, którą stworzyłeś. Poprzez trzymanie się razem i wspieranie najbliższych Tobie w tym strasznym czasie - dodał.
Kibice Leicester City złożyli petycję
Uroczystości pogrzebowe Srivaddhaprabhy odbędą się w sobotę w Tajlandii. Najbliższy mecz Leicester City rozegra 3 listopada.Przeciwnikiem "Lisów" będzie Cardiff City. Piłkarze pojadą do Walii autokarem.