Grobbelaar do Liverpoolu trafił w 1980 roku i bronił jego barw przez 14 lat, rozgrywając aż 440 spotkań. Zanim jednak na dobre rozpoczął karierę piłkarską, w 1975 roku jako 18-latek został wcielony do rodezyjskiej armii biorącej udział w Wojnie Rodezyjskiej. Był to konflikt pomiędzy białymi kolonistami z RPA i Rodezji, którzy walczyli z czarnoskórymi żołnierzami armii wyzwoleńczych Zimbabwe. Cała wojna trwała aż 15 lat, a w jej wyniku śmierć poniosło około 20 tys. osób.
>> Cezary Kucharski: Robert Lewandowski nigdy nie był pierwszym wyborem dla Realu Madryt
W rozmowie z dziennikiem "The Guardian" były piłkarz opowiedział o dramatycznych przeżyciach, jakich doświadczył podczas swojej służby. - Facet obcinał uszy każdemu, kogo zabił. Wkładał te uszy do słoika. Miał ich na stole kilka. Wszystko dlatego, że jego rodzina została brutalnie zabita. On szukał zemsty - mówił były reprezentant Zimbabwe o jednym z towarzyszy z oddziału.
Były bramkarz The Reds opowiedział też o sytuacji, kiedy pierwszy raz zabił człowieka. - To było o zmierzchu. Gdy słońce zaczęło zachodzić, widzieliśmy tylko cienie pomiędzy krzakami. Nie byłeś w stanie wiele zobaczyć, dopóki nie pokazały się ich białe oczy. Wtedy strzelasz, padasz i robi się jatka. Słychać głosy: "Hej, kapralu, dostałem". Każesz im się zamknąć albo wszyscy zginą. Kiedy jatka się kończy wszędzie leżą ciała. Za pierwszym razem wszystko co miałeś w żołądku, wychodzi przez twoje usta" - zrelacjonował Grobbelaar.
Piłkarz urodzony w Durbanie został zapytany o to, ile osób zabił. - Nie wiem dokładnie, ale było ich bardzo dużo. Dlatego zawsze żyłem tylko teraźniejszością. Nie myślałem o przeszłości. Mogę tylko powiedzieć "przepraszam", ale nic już nie zmienię.