Od początku lepsze wrażenie sprawiali zawodnicy Swansea. Mieli większe posiadanie piłki, niż "Święci" i częściej znajdowali się pod polem karnym gości. Problemem zawodników Carlosa Carvalhala było to, że niewiele z ich akcji wynikało i do przerwy mieli oddany zaledwie jeden celny strzał. Większość uderzeń "Łabędzi" była albo niecelna, albo blokowali je obrońcy Southampton. "Święci" również próbowali, ale ze strzałami Charliego Austina nie miał problemów Łukasz Fabiański. Do przerwy mieliśmy 0:0.
Gospodarze na początku drugiej połowy mieli bardzo dobrą okazję do zdobycia bramki. W 47. minucie meczu, Jordan Ayew minął Jana Bednarka i z daleka uderzył na bramkę McCarthy'ego. Swoją próbą sprawił bardzo dużo problemów McCarthy'emu. Z każdą minutą drugiej połowy widać było, że brakowało pomysłu na rozegranie akcji przez gospodarzy, co coraz częściej zaczęli wykorzystywać goście. Kulminacja przyszła w 73. minucie, kiedy to Manolo Gabbiadini wykorzystał zamieszanie w polu karnym Swansea i umieścił piłkę obok bezbronnego Fabiańskiego. Włoch pojawił się na boisku kilka chwil wcześniej, zmieniając Jana Bednarka, który został przypadkiem trafiony pięścią przez własnego bramkarza. Polak długo był opatrywany przez klubowych lekarzy, a treer Southampton zadecydował, że nie będzie ryzykował i zmienił wychowanka Lecha Poznań. Gospodarze próbowali, ale zabrakło pomysłu na wykończenie akcji i mecz zakończył się zwycięstwem "Świętych" 1:0.
Dzięki takiemu rezultatowi piłkarze Southampton są szczęśliwi, ponieważ są już pewni utrzymania się w Premier League. We wprost odmiennych nastrojach są zawodnicy Swansea. Klub Łukasza Fabiańskiego ma 3 punkty straty do siedemnastego Huddersfield, które ma jednak bardzo ciężki terminarz do końca sezonu. Na beniaminka ligi czekają odpowiednio: Chelsea oraz Arsenal. Zespół polskiego golkipera w ostatniej kolejce zagra z ostatnim w tabeli Stoke City. Jeżeli Huddersfield przegra obydwa spotkania, a Swansea wygra z czerwoną latarnią Premier League, to "Łabędzie" pozostaną w lidze.
