To nie był dobry mecz ani Krychowiaka, ani WBA. A na pewno nie w pierwszej połowie, w której Manchester nie pozwalał rywalom na wiele. Gospodarze tylko dwa razy zagrozili bramce Czerwonych Diabłów, ale w obu przypadkach nie były to stuprocentowe sytuacje.
Zespół Krychowiaka ograniczył się praktycznie tylko do przeszkadzania, ale z tym też miewał kłopoty. Przed przerwą stracił dwie bramki. Pierwszą - w 27. minucie - zdobył głową Romelu Lukaku, drugą - w 35. minucie - z dystansu Jesse Lingard.
Druga połowa zaczęła się lepiej dla gospodarzy. W 55. minucie powinni strzelić kontaktowego gola, ale ani James McClean, ani Salomon Rondon nie potrafili przechwycić piłki, którą w pole karne dobrze dośrodkował Oliver Burke.
Krychowiak na boisku przebywał do 72. minuty - zmienił go Chris Brunt. Po zejściu Polaka gospodarzom udało się w końcu pokonać David de Geę. W 78. minucie kontaktowego gola, wykorzystując duże zamieszanie w polu karnym, strzelił Gareth Barry.
Przez ostatnie minuty zawodnicy Alana Pardewa próbowali doprowadzić do wyrównania, ale ostatecznie, mimo kilku szans, nie zdobyli drugiej bramki.
Dzięki temu zwycięstwu Manchester United utrzymał 11-punktową stratę do City. WBA zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli, ale zaraz może zajmować ostatnie. Jeśli w poniedziałek Swansea pokona Everton.