Francuski napastnik Anthony Knockaert jest szczęśliwcem. Niedawno po raz drugi w krótkim czasie awansował do Premier League. W 2015 roku jako zawodnik Leicester, niedawno jako gracz Brighton. Jednak to co zapamiętał najbardziej dotyczy właśnie gry w ekipie Lisów.
„Czegoś takiego nie widziałem”
Swoimi wspomnieniami z tamtego czasu podzielił się w programie „Vestiaire” (Szatnia) emitowanym w SFR Sport. Pytany o to co najbardziej szalonego zapamiętał z czasów Leicester, opowiedział historię z obrońcą reprezentacji Polski.
Wszystko działo się podczas świętowania awansu w jednym z barów. Był tam m.in. Jamie Vardy i nasz rodak.
- Wasilewski wziął szklankę i powiedział: „Jeszcze mnie nie znacie”. Potem włożył ją do buzi i zaczął ją zgniatać zębami. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Na języku miał pełno krwi. Powiedział jeszcze: „Jestem chory” i zmierzył nas wzrokiem. Pomyślałem sobie, że z nim coś nie jest w porządku. Zresztą potem robił to ponownie – emocjonował się Knockaert.
- Wszystkie ograniczenia powodują w nas pewien strach - skwitował to francuski napastnik z perspektywy czasu. - Wasilewski był jednak znakomitym człowiekiem, zawsze można było z nim pożartować, pogadać – chwalił byłego kompana Knockaert.
Wasilewski właśnie zakończył swą grę dla Lisów. Angielski klub nie przedłużył z Polakiem wygasającego w czerwcu kontraktu. Wasyl grał dla Lisów cztery lata, przeszedł z klubem drogę od Championship do elity, a w sezonie 2015/16 sięgnął po tytuł.
Do Anglii polski obrońca trafił z Anderlechtu. Szefowie belgijskiego klubu mieli teraz zaoferować mu pracę w roli skauta. Na razie nie wiadomo czy ją przyjął i co będzie robił dalej.