Był doliczony czas drugiej połowy, kiedy sędzia Jonathan Moss podyktował dwa rzuty karne. Najpierw w 93. minucie wskazał na 11. metr po faulu Francisa Coquelina, a pięć minut później to samo zrobił po drugiej stronie boiska, gdy Ben Mee zbyt wysoko uniesioną nogą trafił w twarz Laurenta Kościelnego.
Po tym, jak podyktowany został rzut karny dla Burnley, na trybuny odesłany został głośno protestujący Wenger. Menedżer Kanonierów postanowił jednak końcówkę spotkania spędzić w tunelu prowadzącym na murawę. Na to nie chciał zgodzić się sędzia techniczny Anthony Taylor, który próbował wskazać szkoleniowcowi Arsenalu drogę na trybuny, ale ten ze złości najpierw odepchnął rękę arbitra, a potem pchnął go w plecy.
Po spotkaniu Wenger przeprosił za swoje protesty: - Nie widziałem tam karnego. Obejrzałem tę sytuację na wideo. Powinienem się zamknąć i przeprosić. Żałuję tego i przepraszam. Nawet w trudnych chwilach powinienem zachować nerwy na wodzy.
Wenger, choć wyraził skruchę, z pewnością kary od angielskiej federacji nie uniknie - czeka go kilka meczów poza ławką.
W następnej kolejce Kanonierzy podejmą Watford. Dzięki niedzielnej wygranej awansowali na drugie miejsce w Premier League, tracą do prowadzącej Chelsea pięć punktów.
Tak mogą wyglądać koszulki czołowych europejskich klubów w sezonie 2017/18! [ZDJĘCIA]
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!