Premier League. Schpomoc

Schweinsteiger i Schneiderlin? To brzmi o niebo lepiej niż Anderson i Fletcher, ale odpowiedź na pytanie, jak będzie wyglądała druga linia Manchesteru United w nowym sezonie, wcale nie jest oczywista - pisze Michał Okoński, dziennikarz "Tygodnika Powszechnego" i komentator Sport.pl.

Nie od kupna środkowego obrońcy, nie od rozwiązania kwestii deficytu napastników po odejściu Falcao i van Persiego, a także nie od wyjaśnienia przyszłości Davida de Gei zaczął Manchester United letnią aktywność na rynku transferowym. Oprócz sprowadzonego wcześniej holenderskiego skrzydłowego Memphisa Depaya i włoskiego prawego obrońcy Matteo Darmiana na Old Trafford pojawili się dwaj środkowi pomocnicy: Morgan Schneiderlin i Bastian Schweinsteiger.

Lepsze humory na Old Trafford

Dwieście milionów funtów w ciągu dwunastu miesięcy, prawie osiemdziesiąt milionów w trakcie tych wakacji, a na tym z pewnością nie koniec: Louis van Gaal w swojej misji przywracania potęgi Manchesteru United nie musi liczyć się z pieniędzmi, a piłkarzami sprowadzanymi do klubu żongluje jak, nie przymierzając, formacjami w poprzednim sezonie. Przed rokiem wydawało się, że drugą linię Manchesteru United Holender budować będzie wokół kupionych dopiero co Daleya Blinda i Andera Herrery, a także Juana Maty, czekającego na pojawienie się przy ławce trenerskiej kogoś, kto będzie potrafił docenić jego kunszt, potem oczywiście z Madrytu przeprowadził się jeszcze najdroższy piłkarz w historii klubu Angel di Maria. Ale van Gaal nie zadowala się prostymi odpowiedziami: w trakcie pierwszego roku pracy musiał czekać na powrót do zdrowia Michaela Carricka, eksperymentował z ustawionym w pomocy Waynem Rooneyem, przywracał do łask Marouane'a Fellainiego i Ashleya Younga, co jakiś czas bezceremonialnie odsyłając na ławkę swoje największe gwiazdy, łącznie z tym najdroższym, di Marią, a także Matą. Formacja 3-5-2 przechodziła w 4-3-3, 4-4-2 albo ustawienie z "diamentem", kibiców nieraz bolały zęby, patrząc na drużynę zdziesiątkowaną kontuzjami, rozgrywającą piłkę powoli i przewidywalnie jak za czasów Davida Moyesa - ale w końcu przyszło przełamanie, związane z wiosennymi wygranymi nad Tottenhamem, Liverpoolem oraz Manchesterem City, a przede wszystkim: powrotem Czerwonych Diabłów do Ligi Mistrzów.

Nic dziwnego, że wakacje upływają fanom MU w dobrych humorach. Klub nie przedłużył kontraktu z Falcao i pozwolił odejść nigdy do końca przekonującemu Naniemu, a podejmując decyzję o sprzedaniu van Persiego, brano pod uwagę wiek i coraz większe w poprzednim sezonie kłopoty ze zdrowiem zawodnika. Tradycyjne przedsezonowe tournée do USA, organizowane ze względów komercyjnych, ma przebiegać o wiele bardziej racjonalnie niż ostatnio: drużyna nie musi podróżować tak dużo jak przed rokiem i nie zmieni tyle razy stref czasowych. Oprócz już sfinalizowanych prasa brytyjska donosi o kolejnych dopinanych transferach: środkowego obrońcy (Argentyńczyk Otamendi?) i środkowego napastnika (inny Argentyńczyk, Higuain? Lewandowski, którego nazwisko od dawna pojawia się w tutejszych mediach, zostanie przecież w Monachium) - nawet jeśli do Paris Saint-Germain miałby odejść di Maria, to po pierwsze - w poprzednim sezonie były piłkarz Realu zachwycał rzadko, a po drugie - niewykluczone, że na jego miejsce mógłby przyjść Cavani.

Schneiderlin, Schweinsteiger, szacunek

Co jednak oznacza dla klubu przyjście dwóch panów "Sch", Schweinsteigera i Schneiderlina? Ujmując rzecz najogólniej: Manchester United znów będzie miał drugą linię zdolną do zdominowania rywali, łącznie z tym największym - Manchesterem City. Drugą linię złożoną z zawodników nie tylko kreatywnych, ale też nieustępliwych w walce o piłkę i potrafiących się przy niej utrzymać, z doświadczeniem pozwalającym na wkomponowanie się w każdą zaproponowaną przez trenera formację.

Z perspektywy bawarskiej odejście Schweinsteigera oznaczać może pozbycie się kłopotu: grający tam od trzynastu lat i cieszący się ogromnym autorytetem wśród fanów pomocnik dostawał od Pepa Guardioli sygnały, że nie będzie mógł pojawiać się na boisku tak często, jak by sobie tego życzył, a jego kontrakt - w świetle ubiegłorocznych kłopotów ze zdrowiem - nie będzie aż tak wysoki jak umowa z Manchesterem. Na pozycji cofniętego rozgrywającego pierwszym wyborem trenera Bayernu jest Xabi Alonso, a przecież możliwości manewru Guardiola ma jeszcze sporo: nie tylko z Javierem Martinezem i Thiago Alcantarą, ale też z Philipem Lahmem, Davidem Alabą, Sebastianem Rodem czy Pierre'em Hojbjergem. W Bayernie postawiony przed frustrującą perspektywą siedzenia na ławce, w Manchesterze Schweinsteiger będzie gwiazdą, a stosowana przez van Gaala rotacja nie będzie bolała go aż tak bardzo jak w klubie, z którym wywalczył ponad dwadzieścia trofeów. Menedżerowi, który przed laty w Bayernie przestawił tracącego młodzieńczą szybkość piłkarza na pozycję cofniętego rozgrywającego, słynny Bawarczyk przyniesie - oprócz wizjonerskich podań o zróżnicowanym dystansie i energii wnoszonej w walkę o odbiór piłki - doświadczenie, zdolności przywódcze i aurę wielokrotnego zwycięzcy, a apetyt Niemca na przygodę z Premier League wydaje się autentyczny.

Jednak nawet jeśli to zabrzmi heretycko, o wiele istotniejszy dla mistrzowskich ambicji MU wydaje się transfer francuskiego pomocnika, mniej z pewnością rozpoznawalnego od aktualnego mistrza świata. Morgan Schneiderlin w ciągu ostatnich trzech sezonów wyrósł na najlepiej odbierającego piłkę zawodnika angielskiej ekstraklasy (626 wślizgów i przechwytów przez te trzy lata, w ostatnim sezonie 82,3 proc. jego wślizgów okazało się skutecznych, a nawet obrońcy nie robili ich aż tak często), ale potrafi grać również jako zawodnik biegający między jednym a drugim polem karnym. Zasięgiem podań imponował już przed siedmioma laty, kiedy jako 18-latek przechodził ze Strasbourga do Southamptonu, a w ubiegłym sezonie zaczął częściej strzelać bramki (4 gole w Premier League). Jeśli to jemu przyjdzie współtworzyć środkową parę pomocników MU w ustawieniu 4-2-3-1, np. z Carrickiem lub Schweinsteigerem, Francuz może być odpowiedzialny także za przyspieszanie gry.

Czarna teczka van Gaala

Co prowadzi nas do spekulacji na temat zawartości czarnej teczki, z którą Louis van Gaal siada zwykle na ławce rezerwowych. Jakie miejsce obaj piłkarze mogą zajmować w wyjściowej jedenastce? Możliwości jest sporo, np. świetny w pressingu Herrera ze Schneiderlinem, a przed nimi Schweinsteiger przy wariancie bardziej defensywnym (z przodu zaś trio di Maria, Rooney i Depay lub, zamiast tego ostatniego, "fałszywy prawoskrzydłowy" Mata), albo dwaj panowie "Sch" przed linią obrony, nieco wyżej Mata, na skrzydłach di Maria i Depay, na szpicy Rooney. Trójka Herrera - Schneiderlin - Schweinsteiger w 4-3-3. Carrick - Schneiderlin, a przed nimi Herrera - Schweinsteiger - Mata w 4-2-3-1, Schneiderlin - Blind, Schweinsteiger - Mata w "diamencie", Schneiderlin jako jedyny defensywny pomocnik, Schweinsteiger i Herrera jako pomocnicy typu "box to box" - wyliczać tak można jeszcze długo, a gdzie tu miejsce dla Carricka, di Marii, Maty czy Depaya? Gdzie Fellaini, którego z powodzeniem można wyobrazić sobie jako tajną broń, wprowadzaną, gdy trzeba gonić wynik i grać długie piłki między obrońców rywala, albo przeciwnie: kiedy prowadzenie jest skromne i to rywal przejął inicjatywę, a wzrost Belga przyda się we własnym polu karnym?

To jeszcze jeden aspekt, o którym wypada wspomnieć: kiedy przed dwoma laty David Moyes przejmował drużynę po Aleksie Fergusonie, listę pomocników MU tworzyli Anderson, Giggs, Carrick, Young, Nani, Cleverley, Fletcher, Kagawa, Valencia, Fellaini i Januzaj, a jedynym znaczącym wzmocnieniem tamtego okienka transferowego był ściągany w ostatniej chwili i przepłacony w związku z tym Fellaini. Dziś w kadrze Czerwonych Diabłów są Schweinsteiger, Depay, Schneiderlin, Blind, di Maria, Mata, Carrick, Young, Herrera, Valencia i Fellaini - zmiana jest ogromna, a największym wygranym letniego okienka transferowego jest wyśmiewany wcześniej przez fanów dyrektor wykonawczy klubu Ed Woodward.

Warto jednak pamiętać, że wydawanie dziesiątków milionów na transfery nie jest szczególnie oryginalnym sposobem zdobywania wsparcia fanów, a popularność tak uzyskana nie musi być trwała. Najlepszą drugą linię Manchesteru United Aleksa Fergusona tworzyli, jeśli nie liczyć Roya Keane'a, wychowankowie.

Zobacz wideo

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.