Premier League. Bournemouth jak z baśni Andersena

Siedem lat temu pięć minut dzieliło ich od likwidacji. W 1997 roku zbierano pieniądze do puszek, by mogli przetrwać. Nikt wtedy się nie spodziewał, że Bournemouth zagra w Premier League. Sam awans to dla drużyny Artura Boruca przychód w wysokości ok. 120 mln funtów

Już pierwszy rzut oka pozwala stwierdzić, że to klub nieprzystający do elity. W Championship (drugiej lidze) Bournemouth grało dopiero piąty sezon w historii. Ich stadion - Dean Court - mieści niecałe 12 tysięcy widzów. To najmniejsze trybuny w Championship. Będą najmniejsze również w całej historii Premier League. Do 2013 roku były tam tylko trzy stałe trybuny. Jak to możliwe, że taki zespół awansował do najbogatszej ligi świata?

"Menedżer dekady"

Bohaterem w Bournemouth jest Eddie Howe. Trenerem został w 2008 roku w wieku 31 lat. Karierę piłkarską przerwała kontuzja. Został rzucony na bardzo głęboką wodę. Przejął zespół grający w czwartej lidze, któremu odjęto aż 17 punktów. Kilka miesięcy wcześniej "Wiśnie" były zaledwie pięć minut od likwidacji. Długi wynosiły ok. 4 mln funtów. - Byliśmy na kolanach. Nie mieliśmy niczego. Powinienem dziękować kibicom, dzięki którym klub przetrwał - twierdzi Howe. Bournemouth zostało uratowane w ostatniej chwili przez ich obecnego prezesa Jeffa Mostyna. Zagwarantował fundusze pozwalające przetrwać najtrudniejsze czasy. Ale już wtedy zapowiadał, że to "początek świetlanej przyszłości". I się nie mylił.

Howe związany jest z Bournemouth od 10. roku życia. W 2004 roku kibice zebrali 16 tysięcy funtów w trakcie jednego dnia, by móc go sprowadzić z powrotem z Portsmouth. - Jestem introwertykiem, mam analityczny umysł. Nie jestem kimś, kto zrobi rozróbę w szatni, ale mam jasną wizję tego, czego oczekuję od zespołu, i umiem to wyrazić na boisku treningowym - mówi o sobie. W klubowej stołówce powiesił plakaty z inspirującymi cytatami (np. "każde doświadczenie sprawia, że stajesz się mężczyzną" Erica Cantony) oraz najważniejszymi zdjęciami z historii klubu. Na nadgarstku ma tatuaż, literę "R" - przypomina ona o Rodneyu, jego labradorze, z którym był bardzo związany.

Zaledwie kilka dni temu odebrał nagrodę menedżera dekady od Football League. W ten sposób doceniono jego sukcesy w Bournemouth. Do trzeciej ligi "Wiśnie" awansowały w 2011 roku, do drugiej w 2013, a do Premier League po kolejnych dwóch latach.

Wcześniej za najlepszego menedżera w historii Bournemouth uznawany był Harry Redknapp. - Moje drużyny zawsze grały dobrą piłkę. 10 lat w Bournemouth sprawiło, że byłem najbardziej utytułowanym menedżerem w ich 100-letniej historii. Wtedy przyszedł Eddie Howe i mnie pobił. Jest fantastyczny, uwielbiam oglądać jego zespół. Gdybym nie był zajęty, kupiłbym karnet i oglądał ich każdego tygodnia - powiedział były menedżer m.in. Tottenhamu oraz Portsmouth.

Przesądny inwestor

Równie ważny jest tajemniczy inwestor z Rosji Maksim Demin. Zajmuje się branżą petrochemiczną, na co dzień mieszka w Szwajcarii. Jednak w mediach w ogóle się nie udziela (do tej pory nie udzielił wywiadu nawet oficjalnej stronie klubu) i ceni swoją prywatność, przez co nie wiadomo o nim zbyt wiele. Chociażby tego, w jaki sposób doszedł w majątku. W 2012 roku zrobiło się głośno o jego żonie, która przemówiła do piłkarzy w przerwie meczu.

Demin rzadko pojawia się na meczach. - Jest bardzo przesądny - mówi o nim Howe. - Na jakiś czas przed meczem muszę napisać do niego SMS. Nie powiem, jaki dokładnie, ale muszę robić pewne rzeczy, przestrzegać jego przesądów. Rzadko ogląda mecze, uważa, że przynosi pecha. Starałem się go przekonać, by przyszedł.

Ale dla kibiców Bournemouth najważniejsze jest to, że wykłada pieniądze na klub. Przed tym sezonem do "Wiśni" trafił Callum Wilson z Coventry za ponad 3 miliony funtów. To rekord transferowy klubu - i bardzo dobrze wydane pieniądze. Wilson jest najlepszym strzelcem zespołu. Zdobył 19 bramek i zaliczył 13 asyst w 43 meczach. Dla porównania: jeszcze w sezonie 2012/13 obroty Bournemouth wyniosły 5,1 mln funtów. Tylko dwa transfery w historii kosztowały ponad milion funtów. Przed 2011 rokiem najwięcej, bo 175 tys. funtów, wydano w 1989 roku!

Czy Boruc zagra ze swoim klubem w Premier League? Nie wiadomo. Jego kontrakt z Southampton (z którego jest wypożyczony) wygasa. Polak będzie mógł szukać sobie nowego pracodawcy - więc pozostanie w Bournemouth nie jest wykluczone.

- Bylibyśmy najmniejszym zespołem, jaki prawdopodobnie zagra w Premier League - mówił prezes Mostyn jeszcze niedawno pytany o możliwy awans. - To byłaby najwspanialsza baśń od czasu, gdy Hans Christian Andersen napisał swoją ostatnią.

Liczby Bournemouth:

19 - tyle bramek musi odrobić w ostatniej kolejce Middlesbrough, by pozbawić Bournemouth awansu

10 265 - średnia liczba widzów, 23. miejsce (przedostatnie) w Championship

14 procent - tylko tyle miejsc jest wolnych na meczach Bournemouth, trzeci najlepszy wynik

3.11 - tyle bramek pada w meczach Bournemouth, najwięcej w całej lidze

36 - tyle meczów zagrał Boruc w Championship

33 - tyle bramek puścił Boruc. Bournemouth ma drugą najlepszą obronę w lidze

15 - tyle czystych kont zachował Boruc (41,67 proc.)

Stadiony Z Czuba: najlepszy gol w historii A-League, dużo goli z dystansu [WIDEO]

źródło: Okazje.info

Czy Artur Boruc powinien pozostać z Bournemouth?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.