Okoński: Piłka nożna to męski sport? Bzdura

"Pokaż cycki dla chłopaków" to najłagodniejsze z dających się zacytować zdań, które słyszy w swoim miejscu pracy doktor Eva Carneiro. O seksizmie w piłce pisze Michał Okoński, dziennikarz "Tygodnika Powszechnego" i komentator Sport.pl.

Jest lekarzem sportowym. Zna się na swoim fachu na tyle dobrze, że pracuje z pierwszym zespołem jednego z największych i najbogatszych klubów świata - faworyta wyścigu o mistrzostwo Anglii i jednego z głównych kandydatów do zwycięstwa w Lidze Mistrzów (i to pracuje od lat, mimo trzęsień ziemi, w których tracili głowy trzej kolejni menedżerowie tego klubu). Liczba kontuzji wśród ludzi, którymi się zajmuje, jest wyjątkowo niska: od miesięcy są w stanie walczyć na wielu frontach przy stosunkowo wąskiej kadrze. Zmierzam do tego, by powiedzieć, że zarówno właściciel klubu, jak zatrudniane przezeń piłkarskie supergwiazdy mają najwyższe wymagania: żeby pracować z nimi, trzeba być profesjonalistą w równym stopniu jak oni.

Mówimy więc o profesjonaliście. Kimś, kto skończył medycynę na uniwersytecie w Nottingham oraz studia podyplomowe dla fizjoterapeutów i osteopatów na Queen Mary University of London, później zaś pracował między innymi z ekipami olimpijskimi w Narodowym Centrum Sportu w Bisham Abbey. Kimś, kto przygotowywał sportowców do startu w igrzyskach w Pekinie, potem opiekował się reprezentacją Anglii futbolistek, aż przed pięcioma laty trafił do opisywanego tu klubu.

Rzecz w tym, że ów profesjonalista jest kobietą.

Płeć na trybunach

Co to znaczy być kobietą w świecie futbolu? Przed kilkoma dniami angielskie media ujawniły szokujące zapisy wideo z trybun największych stadionów Premier League: kiedy tylko kontuzję odnosi któryś z piłkarzy Chelsea i doktor Eva Carneiro wbiega na boisko udzielić mu pomocy, fani przeciwników - przy kompletnym braku reakcji ze strony porządkowych - zaczynają ryczeć w jej kierunku niewybredne komentarze, z których fraza "Pokaż cycki dla chłopaków" jest rzeczywiście jedyną dającą się zacytować. A warto dodać, że fala seksizmu nie płynie jedynie przez trybuny: sami powiedzcie, ile razy podczas transmisji z meczu Chelsea słyszeliście śmichy-chichy na temat tego, co czują piłkarze, gdy dotyka ich ta piękna kobieta, i na ilu portalach widzieliście klikogalerie z jej zdjęciami?

"Płeć na trybunach, w piłkarskich fanklubach, przed ekranami telewizorów i komputerów funkcjonuje w rytmie wyznaczanym przez patriarchat przepuszczony przez filtr konsumpcjonizmu" - piszą Mariusz Czubaj, Jacek Drozda i Jakub Myszkorowski w książce "Postfutbol". Znamy to aż za dobrze: rola pań w tym świecie ma uwydatnić "konwencjonalną kulturową konstrukcję kobiecości, podrzędną w stosunku do tradycyjnej męskości, opartą na statusie kobiety towarzyszki, seksualizacji oraz funkcji kobiety 'łagodzącej obyczaje'". Nawet prezydent FIFA Sepp Blatter, wbrew deklaracjom o równościowej polityce kierowanej przez siebie organizacji, domagał się dla podniesienia widowiskowości piłki kobiecej przebrania zawodniczek w bardziej obcisłe stroje, a były szef UEFA Lennart Johansson fantazjował o spoconych, ładnych dziewczynach, które przynosiłyby uciechę sponsorom, biegając po boisku w strugach deszczu.

Piękna jak Mourinho

O tym, co musi znosić w swoim miejscu pracy doktor Carneiro, najwięcej mogłaby powiedzieć ona sama. Podczas jednego z nielicznych wystąpień publicznych, na konferencji medycznej szwedzkiej (co pewnie nie jest bez znaczenia, znając równościową politykę krajów skandynawskich) federacji piłkarskiej, mówiła, że 90 procent maili, które otrzymuje, pochodzi od młodych dziewczyn, marzących o pójściu w jej ślady. I że niemal we wszystkich filmach, które widziała, kobieta-lekarz jest albo hiperseksualizowana (a w samej fabule chodzi o to, czy oświadczy się jej Tom Cruise), albo kimś, kogo płeć jest całkowicie niezauważalna, albo lesbijką. To musi się zmienić, mówi doktor Ewa, która w dbaniu o swój wygląd po prostu nie ustępuje w niczym takiemu Jose Mourinho: czas na kobiety, które dobrze wykonują swoją pracę, ale nie tracą przy tym swojej kobiecości i nie zachowują się jak mężczyźni. Problem w tym - dodaje - że kobiety są pozbawiane odwagi już w młodym wieku; podczas gdy faceci słyszą, że wolno im aspirować zarówno do pełnego sukcesów życia zawodowego, jak do szczęśliwego życia osobistego, komunikat kierowany do nich mówi, że zrealizowanie się na obu polach będzie trudne, o ile nie skończy się katastrofą.

W sprawie seksistowskiego skandalu, który stał się powodem tego tekstu, doktor Carneiro jednak milczy: w jej imieniu wypowiada się klub, co - przyznam - trochę mnie niepokoi, choć formalnie stanowisku Chelsea niczego zarzucić nie można: mówi o równości i szacunku, które powinny obowiązywać wszędzie bez wyjątku, potępia wszelkie przejawy seksizmu itd. Dlaczego zarządzający klubem mężczyźni nie pozwalają pani doktor wypowiedzieć się na temat własnych odczuć? Zakładając, że chcą ją chronić - czy mimo woli nie działają paternalistycznie?

Nie wracajcie do kuchni

Doktor Carneiro nie jest jedyna: oblicze angielskiej piłki zmieniają zarządzająca West Hamem Karren Brady, sędzia liniowa Sian Massey (to seksistowskie uwagi na jej temat doprowadziły kilka lat temu do zwolnienia z telewizji Sky dwóch symboli tej stacji, Richarda Keysa i Andy'ego Graya) czy piszące o piłce i komentujące ją w telewizji Danielle Taylor, Gabby Logan i Jacqui Oatley.

Żadnej z nich nie było łatwo. "Dni poprzedzające debiutancki 'Match of the Day' to moje najgorsze doświadczenie w karierze - wspominała Oatley, komentatorka flagowego programu piłkarskiego BBC w rozmowie z Aną Brzezińską. - Zaczęło się we wtorek, kiedy jedna z gazet napisała, że w sobotę będę komentować. Ludzie dzwonili do redakcji i pytali, czy w ogóle mi wolno, skoro żadna kobieta wcześniej tego nie robiła. Jeden ze starszych trenerów z oburzeniem powtarzał, że wszyscy są przeciwko tej decyzji. Koleżanka ze szkoły pisała mi, że reporterzy wypytywali, czy jestem lesbijką, skoro interesuję się piłką nożną". Problemem było wszystko, włącznie z piskliwym rzekomo głosem komentatorki, na Facebooku zawiązała się grupa "Kobiety komentujące w Match of the Day... wracajcie do kuchni". Oatley dostawała pogróżki nawet, gdy była w ciąży i w telewizji pojawiała się rzadziej.

Z badań organizacji Woman in Football wynika, że dwie trzecie z pracujących w angielskiej piłce kobiet doświadczyło seksizmu, ponad 10 proc. molestowano, 59,5 proc. padało przedmiotem niewybrednych żartów, a blisko jedna trzecia usłyszała, że nie nadaje się do pracy właśnie z powodu płci - a co charakterystyczne, 89 proc. postanowiło o tym nie mówić. Zgłaszanie podobnych spraw jest źle widziane: działacze piłkarscy są zmęczeni wszystkim, co kojarzy się z polityczną poprawnością, a wielu pewnie zwyczajnie nie widzi problemu ( jak pisała niedawno w "Tygodniku Powszechnym" Kalina Błażejowska ), prowadzone w męskim gronie dyskusje na podobne tematy pogłębiają wrażenie, że kobiety i mężczyźni żyją w światach alternatywnych). "Nie przesadzajcie. To tylko żarty. Potraktujcie to jako komplementy" - autor poświęconego sprawie doktor Carneiro tekstu "Guardiana" pokazuje wszystkie metody unieważniania problemu, po czym zestawia je z podobnym lekceważeniem, które jeszcze ćwierć wieku towarzyszyło walce z rasizmem. W tej sytuacji trudno się dziwić, że choć zjawisko jest masowe, w tym sezonie zgłoszono zaledwie 13 incydentów o charakterze seksistowskim.

Wielbiciele płaskiej Ziemi

Najważniejsze pytanie brzmi oczywiście: dlaczego Eva Carneiro znosi to, co znosi? Czy nie mogłaby zmienić pracy? Zajmować się lekkoatletkami czy tenisistkami? W jednym z dawnych wywiadów przyznawała przecież, że przez lata futbol był jej obojętny: fascynowała ją samba i trafiła w pewnym momencie do Brazylii, gdzie odkryła, że oprócz tańca mieszkańcy tego kraju mają inne mocne strony.

A jednak w samym postawieniu tego pytania widzę coś niestosownego. Pomijając nawet fakt, że trudno już mówić o męskim sporcie, skoro w Anglii w piłkę gra półtora miliona dziewczyn i kobiet, liczba zrzeszających je drużyn (dorosłych i młodzieżowych) dobija do ośmiu tysięcy, a niemal jedną czwartą widowni na meczach Premier League stanowią kobiety: Carneiro, podobnie jak Massey, Oatley czy Brady, ma po prostu prawo pracować tam, gdzie chce, i powinna być rozliczana tylko z tego, jak wykonuje swoją pracę. Nie istnieje żaden racjonalny powód, dla którego miałaby nie być lekarzem męskiej drużyny piłkarskiej, i nie istnieje żaden powód, dla którego w tym specyficznym miejscu pracy miałaby stawać się mniej kobieca, niż jest w rzeczywistości. To nie ona ma problem, to my go mamy - tak jak nasi prapradziadowie mieli problem z kobietami studiującymi na średniowiecznych uniwersytetach, nasi dziadkowie z kobietami upominającymi się o prawo głosu w wyborach i uzyskującymi prawo kandydowania w nich, a ojcowie - z kobietami wybieranymi na stanowiska prezydentów, premierów czy ministrów resortów siłowych.

Mówienie, że piłka nożna jest męskim sportem, ma mniej więcej tyle samo sensu, co twierdzenie, że Ziemia jest płaska, a z czterech stron za horyzontem podtrzymują ją wielkie żółwie.

Sebastian Mila w Borussii? [NAJLEPSZE KOMENTARZE]

Reklama Adidas Koszulka Chelsea 2014 Nike Performance GK CLASSIC FA14 Rękawice bramkarskie volt/white/black Nike Performance ORDEM 2 Piłka do piłki nożnej white/black/hyper punch

Więcej o:
Copyright © Agora SA