Premier League. Dokąd idzie Louis van Gaal

Bronią go wyniki, ale nie styl gry. Nie wiadomo, czy wymyśla Manchester United na nowo czy nie ma żadnego planu i jego praca musi się skończyć klęską.

Zapomnijcie o wszystkim, co słyszeliście o van Gaalu. O czerwonym ze złości furiacie rugającym dziennikarzy na konferencjach. O ekscentryku zdejmującym spodnie w szatni, by pokazać piłkarzom, że ma jaja. O trenerze, który przeszedł przemianę: kiedyś był zapatrzonym w ustawienie 4-3-3 i ofensywny futbol doktrynerem, na ostatnim mundialu pokazał twarz pragmatyka przywiązanego wyłącznie do wyników.

Zapomnijcie, bo problem jest inny. Po siedmiu miesiącach w Anglii wciąż bowiem nie widać, czego van Gaal chce.

Wyniki są nawet niezłe. W ostatnich czterech miesiącach United przegrał w lidze tylko dwa razy, na dziesięć kolejek przed końcem zajmuje czwarte miejsce w Premier League, ostatnie dające udział w Lidze Mistrzów. Ma 2 punkty przewagi nad piątym Liverpoolem i 5 punktów straty do drugiego Manchesteru City. W poniedziałkowym ćwierćfinale Pucharu Anglii piłkarze Holendra zmierzą się z Arsenalem. Gdyby wygrali, staliby się obok Liverpoolu (gra z Blackburn) faworytem rozgrywek. Mówiąc inaczej, MU może wrócić do elitarnych rozgrywek i zdobyć pierwsze prestiżowe trofeum od odejścia Alexa Fergusona.

Trudno jednak nie dostrzec, że w Manchesterze części wciąż są zdecydowanie lepsze od całości. Ángel Di Mar~a po świetnym początku sprzeciętniał, w tym roku strzelił tylko jednego gola i miał dwie asysty. Przerzucany między środkiem pomocy, skrzydłami a atakiem Wayne Rooney szuka nowej boiskowej tożsamości, nie wiadomo, kto ma odpowiadać za rozgrywanie, a kto za wykańczanie akcji. Efekt jest taki, że w drużynie, która w tym sezonie wydała na transfery 193 mln euro i przez lata chwaliła się efektownymi graczami ofensywnymi, zdecydowanie najlepszy jest bramkarz David de Gea. Nie można też nie zgodzić się z Paulem Scholesem narzekającym, że oglądania Manchesteru nie da się nazwać przyjemnością. Kilka tygodni temu holenderski szkoleniowiec przestawił do ataku mierzącego 194 cm Marouane'a Fellainiego, z zawodu środkowego pomocnika. Trener West Hamu Sam Allardyce mówił potem, że MU zamieniło się w zespół grający w mało wyszukany sposób, polegający na próbach przedostania się w pole karne dzięki długim podaniom.

Van Gaal tłumaczył niedawno, że nie znalazł jeszcze ustawienia, które zapewni zespołowi równowagę między defensywą a atakiem. Styl jest dla niego ważny, wciąż szuka sposobu, by MU grało atrakcyjnie.

"On nie ma planu. Jest zagubiony. Pierwszy raz w karierze wydaje się nie wiedzieć, co ma robić" - pisał niedawno w ESPN Simon Kuper, ceniony znawca holenderskiej piłki obserwujący van Gaala od dwóch dekad. Hugo Borst, autor biografii "O, Louis", twierdzi, że trener ostatnio się zmienił, stracił oryginalność, że nie ma już wizji.

Jeśli obaj mają rację, to ta historia dobrze skończyć się nie może. Ale niewykluczone, że to, co odbieramy jako brak planu van Gaala, tak naprawdę pokazuje tylko, z jak trudnym zadaniem mierzy się na Old Trafford.

Po odejściu Fergusona wiadomo było, że drużyna musi się zmienić. Szkot oprócz gwiazd często wpuszczał do szatni piłkarzy przeciętnych, ale potrafił ich natchnąć, by bili lepszych od siebie. Bez najlepszego trenera w historii klubu MU musiało zostać futbolową korporacją, przede wszystkim skupującą najlepszych piłkarzy z całego świata. David Moyes nawet nie zaczął przebudowy, liczył, że osiągnie sukcesy metodami poprzednika. Van Gaal zrobił tak naprawdę to, co powinno być zrobione rok temu. Zrezygnował z piłkarzy, którzy do MU się nie nadawali (Welbeck, Kagawa, Zaha, Anderson) i z zawodników po trzydziestce (Vidić, Ferdinand, Evra), wokół których nie da się zbudować zespołu mającego wrócić na szczyt. Być może pomylił się przy niektórych transferach (Falcao), być może przecenił możliwości piłkarzy ze szkółki, których chętnie wpuszcza do pierwszej jedenastki (McNair, Blackett, Wilson), być może nie docenił, jak trudne czeka go wyzwanie. Ale może być też tak, że Holender w tym sezonie faktycznie szuka optymalnej taktyki oraz selekcjonuje piłkarzy. Latem kilku wyrzuci, a innych sprowadzi (nie będzie sensacji, jeśli MU znów wyda na transfery ok. 200 mln funtów) i dopiero wtedy zobaczymy Manchester według van Gaala.

Taki plan byłby nieco ryzykowny, nie ma bowiem gwarancji, że Holender zachowałby pracę, gdyby MU nie zakwalifikowało się do LM. Ale skoro wciąż utrzymuje czwarte miejsce, to może wszystko przebiega właśnie według planu van Gaala?

źródło: Okazje.info

Więcej o: