Pierwsza dama Chelsea rządzi po cichu

Władzę w liderze ligi angielskiej przejmuje podobno najpotężniejsza kobieta światowego futbolu i najbardziej zaufana doradczyni Romana Abramowicza. Podobno, bo o Marinie Granowskiej nie wiadomo niemal nic.

- Bierz albo wyp... - miała powiedzieć 39-letnia Rosjanka do Johna Terry'ego, negocjując z nim latem przedłużenie kontraktu. Kapitan Chelsea oczywiście się zgodził, ona odniosła kolejny sukces - 34-letni stoper domagał się dwuletniej umowy, a dostał połowę krótszą.

Granowska wkracza do akcji zawsze, gdy w grę wchodzą miliony funtów i przyszłość klubu. Formalnie nigdy nie odpowiadała za transfery, ale to ona ściągnęła na Stamford Bridge Fernando Torresa z Liverpoolu (za rekordowe 50 mln funtów) oraz Diego Costę z Atlético (32 mln) i wyciągnęła od PSG 50 mln funtów za Davida Luiza. Agenci i szefowie innych klubów twierdzą, że żaden ważny transfer bez niej się nie obejdzie. Granowska zatrudniała też trenerów Rafę Beniteza i Roberto Di Matteo, wiosną 2013 r. jeździła do Madrytu, by wybadać, czy José Mourinho, duszący się na Santiago Bernabéu, jest gotowy na powrót do Londynu. I ściągnęła go z powrotem, choć jej koledzy - pamiętający, że Portugalczyk w 2007 r. rozstawał się z Abramowiczem w złej atmosferze - nie dawali jej szans na sukces.

Wiadomo o niej tyle, ile sama chciała ujawnić, a ponieważ nie udziela wywiadów, to nie wiemy nawet, gdzie się urodziła. Strona Chelsea podaje, że ma rosyjskie i kanadyjskie obywatelstwo, w 1997 r. ukończyła Uniwersytet Moskiewski i została doradczynią Abramowicza w naftowym Sibniefcie. Gdy w 2003 r. rosyjski miliarder kupił Chelsea, Granowska przeprowadziła się do Londynu, by doglądać nowego interesu właściciela. Rok temu awansowała do zarządu, teraz ma zastąpić odchodzącego prezesa Rona Gourlaya. - Roman ufa jej bezgranicznie. Nie chce być celebrytką, ale nie ma wątpliwości, że to ona rządzi klubem - mówi anonimowo pracownik Chelsea w "London Evening Standard".

Według "Daily Telegraph" jeśli w klubie ktoś chce się skontaktować z Abramowiczem, musi się zgłosić do Rosjanki. A jeśli właściciel chce spytać trenera, dlaczego zawodnik X gra słabo, albo z czego wynika dobra forma piłkarza Y, to wysyła do szatni Granowską.

Nie ona jedna ma oczywiście dostęp do uszu właściciela - Rosjanin słucha także dyrektora technicznego Michaela Emenalo i doradcy Pieta de Vissera - jednak nikt nie ma takiego wpływu na klub. Granowskaja wymyśliła, by młodych piłkarzy sprowadzanych z całego świata podnajmować klubom w całej Europie. Tak, by się rozwijali i wyrabiali markę. Po powrocie wzmacnialiby Chelsea albo zostawali sprzedani. W każdym wypadku ekipa z Londynu zyskuje, co w czasach Finansowego Fair Play UEFA, które pozwala klubom zarabiać tyle, ile zarobią, ma kapitalne znaczenie. Wcześniej nastolatki i dzieci sprowadzane przez londyńczyków za miliony funtów grzęzły w rezerwach.

Dzięki Granowskiej Thibaut Courtois jako 19-letni żółtodziób został kupiony z Genku i odesłany na trzy lata do Atlético Madryt. Latem wrócił do Londynu jako finalista Ligi Mistrzów i jeden z najlepszych bramkarzy w Europie, następnie zajął miejsce Petra Czecha w pierwszej jedenastce. Gdyby Belg został w Anglii, miałby minimalne szanse, by zrobić taki postęp.

Jego rodak Romelu Lukaku trzy lata temu kosztował Chelsea 10 mln funtów, kibice widzieli w nim następcę starzejącego się Didiera Drogby. Szybko jednak się okazało, że 18-letni król strzelców ligi belgijskiej nie dorósł jeszcze do zespołu walczącego o mistrzostwo Anglii. Dwa lata spędził na wypożyczeniach w West Bromwich Albion i Evertonie, latem ci ostatni zapłacili za niego 28 mln funtów.

Przykładów będzie więcej. W tym sezonie Chelsea wypożyczyła aż 26 piłkarzy do klubów z dziewięciu krajów. Nie wszyscy powtórzą drogę Courtois i Lukaku, ale żeby interes się kręcił, wystarczy, by urosło kilku. Granowska plan wprowadzała z rozmachem, w poprzednim sezonie holenderski dziennik "De Telegraaf" podawał, że tak naprawdę przejęła władzę w holenderskim Vitesse, należącym do przyjaciela Abramowicza Aleksandra Czigirinskiego. Szefowie klubu konsultują z nią najważniejsze decyzje, a ona wysyła do Arnhem piłkarzy - w poprzednim sezonie pięciu, w tym - trzech.

Nie wiadomo, czy Granowska formalnie zostanie szefową Chelsea, nie ma natomiast wątpliwości, że na Stamford Bridge będzie pierwszą po Abramowiczu. Pracownicy Chelsea twierdzą, że to ona, a nie Mourinho, zasługuje na przydomek "The Special One".

Czym oni podróżują? Najefektowniejsze autobusy klubowe [ZDJĘCIA]

Więcej o: