Premier League. "Grał jak pier*** klaun", czyli o wzajemnych uprzejmościach w brytyjskich autobiografiach

Środowisko piłkarskie w Anglii musi mieć się na baczności. Bezpieczny nie może czuć się właściwie nikt, bo ostatnio zapanowała moda nawet na wyciąganie przewinień, które miały miejsce kilka lat temu. Wszystko przez coraz częściej wypuszczane ostatnio autobiografie angielskich piłkarzy i trenerów, w których autorzy nie zawsze wypowiadają się o swoich kolegach z boiska w przychylny sposób.

Kiedy Alex Ferguson wypuszczał autobiografię po tym, jak zakończył już karierę trenerską w Manchesterze United, najbardziej zaniepokojeni byli sami kibice klubu z Old Trafford. Plotki, jeszcze przed wydaniem książki, mówiły o tym, że Szkot ma ujawnić kulisy afery, w wyniku której z klubu chciał odejść Wayne Rooney. Wizerunek napastnika oddanego klubowi, który nawet swoje pretensje przy indywidualnym kontrakcie kierował dobrem klubu, miał zostać zburzony. Mieliśmy też, dzięki tej autobiografii, okazję spojrzeć z innej perspektywy na jego konflikty z Royem Keane'em, Davidem Beckhamem, a także na relacje z Glazerami.

Stosunki choćby wspomnianego Keane'a z Fergusonem po tej lekturze z pewnością się nie poprawiły. Były szkoleniowiec MU przyznał, że najtwardsza część ciała Irlandczyka to język, przez co często się sprzeczali. Davida Beckhama potraktował z kolei po ojcowsku. Były piłkarz m.in. MU, Realu i PSG od zawsze podkreślał, że to właśnie Ferguson nauczył go wszystkiego, co najważniejsze w piłce, i że Old Trafford to jego drugi dom. Do którego jednak nie zdążył wrócić - gdy pojawił się tego typu pomysł, był już za stary i za słaby fizycznie na Premier League.

W książce został jednak jednoznacznie określony jako piłkarz, który wykorzystał ledwie ułamek procentu swojego potencjału. Ferguson napisał wprost, że Beckham był jedynym jego piłkarzem, który wybrał sławę zamiast piłkarskiej kariery. Gdyby nie to, Anglik pewnie do końca kariery, podobnie jak jego koledzy z akademii MU, grałby na Old Trafford i - zdaniem Fergusona - wyrósłby na jednego z najlepszych piłkarzy w historii (być może nie tylko) klubu.

O ile Ferguson, nawet jeśli uderzał w kogoś personalnie, to zachowywał przy tym rozsądek, by nie dać pożywki angielskim brukowcom, o tyle Rio Ferdinand właściwie sam pisał im artykuły, pisząc chociażby, że John Terry jest dla niego największym idiotą i że nigdy z nim już nie porozmawia. Ma to oczywiście związek z sytuacją, gdy defensor Chelsea obraził w rasistowskich słowach brata byłego obrońcy MU, a obecnego piłkarza QPR Antona Ferdinanda.

W QPR zresztą trenerem jest teraz Harry Redknapp, który od zawsze poluje na stanowisko selekcjonera reprezentacji Anglii. Jego książka nie wzbudziła jednak większych kontrowersji, gdyż faktycznie skupił się on na opisywaniu tego, jak kształtowała się jego kariera trenerska w czasach, gdy liga angielska przekształcała się ze zwykłych rozgrywek w marketingowego potwora. Opowieści Harry'ego są naprawdę klimatyczne i pozwalają poczuć klimat angielskiej piłki z czasów, gdy nikt jeszcze nie słyszał o inwestorach pompujących w kluby setki milionów funtów.

W tych czasach funkcjonował też jako piłkarz wspomniany już Roy Keane, który w swojej autobiografii prawdopodobnie nie będzie żałował gorzkich słów pod adresem tych, którzy podpadli mu w czasie boiskowej kariery. Keane jest obecnie asystentem trenera Aston Villi, Paula Lamberta, który czytał już książkę i jasno daje do zrozumienia: Chowaj się, kto może, zwłaszcza jeśli w czasie jego kariery piłkarskiej mieliście z Royem jakiś zatarg.

Lambert podkreślił w niedawnym wywiadzie, że po lekturze książki był zachwycony i cieszył się, że nigdy nie miał nawet okazji, by mu podpaść. Z fragmentów, które pojawiły się przedwcześnie w internecie, mogliśmy się dowiedzieć, że pobił się swego czasu z klubowym kolegą Peterem Schmeichelem, a głównym powodem zakupu Ronaldo do klubu był John O'Shea, który grał przeciw niemu na skrzydle w meczu z Borussią "jak pier*** klaun".

Możemy się więc tylko domyślać, co przeczytamy o Fergusonie. W ujawnionych już fragmentach czytamy, że były pomocnik MU sam nie wie, czemu po zakończeniu kariery zdecydował się przeprosić Fergusona za swoje zachowanie i że zawsze, gdy jego szkoleniowiec z czasów gry na Old Trafford był miły, zaczynał podejrzewać, że ma on do niego jakiś biznes.

Nie wszystkie książki, które wychodzą w tej w chwili w Anglii na temat tamtejszego futbolu, muszą być jednak otwierane przez każdego piłkarza Premier League z drżącymi rękoma. Bardzo ciekawie zapowiada się książka Amy Lawrence, która chce pokazać od środka kulisy pamiętnego sezonu 2003/2004, gdy zespół Arsenalu nie przegrywając po drodze żadnego meczu, zdobył mistrzostwo kraju. Wenger na kilka dni przed wydaniem książki opowiadał w wywiadzie o tym, jak z perspektywy dekady postrzega tamten wyjątkowy rok, jednak to książka - którą notabene od czwartku będzie można kupić w internecie (wciąż po angielsku) - prawdopodobnie będzie wyjątkowym dziełem o prawdziwie wyjątkowej drużynie.

Nawet na takim zespole jak Arsenal 2003/2004 były jednak rysy. Nie mowa tu jednak o porażkach, a choćby o tym, jak Lauren wielokrotnie przychodził do Wengera, dopominając się o grę na swojej macierzystej pozycji. Francuz jednak regularnie odpowiadał mu: "Zaufaj mi, jesteś doskonałym bocznym obrońcą". Jak się ostatecznie okazało, i Lauren, i cały Arsenal dobrze na tym wyszli, ale z pewnością nie będzie tak, że każdy z piłkarzy dostanie laurkę mówiącą o tym, jaki był doskonały i podporządkowany Wengerowi. Ale może to i dobrze. W końcu najpopularniejszą laurkę w ostatnim czasie, jeśli chodzi o książki, dostał David Moyes od Alexa Fergusona, który cały pierwszy rozdział swojej książki przeznaczył na dogłębne uzasadnienie wyboru swojego następcy i podkreśleniu tego, jak bardzo idealnym kandydatem na to stanowisko jest były już szkoleniowiec MU.

Zagłosuj na aplikację Sport.pl LIVE!

Więcej o: