Premier League. Allardyce - innowator czy pragmatyk? West Ham już czwarty w tabeli

Podczas gdy Chelsea, Manchester City i rewelacyjne Southampton nadają tempo początkowi bieżącego sezonu Premier League, tuż za podium nieoczekiwanie usadowił się odmieniony West Ham. Obchodzący swoje 60. urodziny Sam Allardyce znowu triumfuje - pisze Wojciech Falenta, współpracownik Burnley FC i portalu ?Krótka Piłka?.

Zagłosuj na aplikację Sport.pl LIVE!

Arogancki, nieakceptujący sprzeciwu, wyznający przestarzałą, nienadającą się do oglądania piłkarską filozofię - Sam Allardyce to jeden z najbardziej nielubianych menedżerów na Wyspach. Aż trudno uwierzyć, że gdy angielska federacja szukała następcy Svena-Görana Erikssona na stanowisko selekcjonera, ówczesny menedżer Boltonu Wanderers znajdował się na liście kandydatów wymienianych przez opinię publiczną. Posadę otrzymał ostatecznie Steve McClaren, a notowania "Wielkiego Sama" nigdy później nie poszybowały równie wysoko.

Innowator

Wbrew obiegowej opinii, Allardyce należy do największych innowatorów w najnowszej historii angielskiego futbolu (obok... McClarena). Obejmując stanowisko menedżera Boltonu w 1999 roku, był jednym z pierwszych szkoleniowców na Wyspach, który spojrzał na swoją rolę szerzej niż człowieka odpowiedzialnego za prowadzenie zespołu seniorów i transfery. Docenił potencjał nauki, medycyny i analizy oraz znaczenie rozwoju Akademii klubu. Każdy z tych działów stanowi dziś istotną część składową każdego profesjonalnego klubu.

- To część całego procesu zbierania informacji, które uporządkowuje się następnie w całość w celu podjęcia decyzji - mówił Allardyce pod koniec ubiegłego roku w odcinku programu "The Footballers Show" stacji Sky Sports poświęconego statystykom. - Bez danych, którymi obecnie dysponujemy, piłka nożna byłaby znacznie uboższa. W każdej dziedzinie futbolu są one istotne pod względem rozwoju.

Paradoksalnie innowacyjne podejście do liczb okazało się przyczyną zarówno sukcesów, jak i niepopularności doświadczonego menedżera. Prowadzony przez Allardyce'a Bolton nie tylko zadomowił się na poziomie Premier League, ale również występował w europejskich pucharach i regularnie sprawiał problemy potentatom. Z drugiej strony, osiągał wyniki ponad stan przy wykorzystaniu fizycznego, bezpośredniego sposobu gry, opartego o długie podania i dośrodkowania.

Pragmatyk

Allardyce wypracował z pozoru prosty, ale zadziwiająco skuteczny styl gry dzięki skrupulatnej analizie danych. Uwierzył w "futbol procentów", zgodnie z którym im częściej zagra się piłkę w wyznaczoną strefę zagrożenia, tym większą ma się szansę na strzelenie gola. Wcześniej niż inni zrozumiał znaczenie faz przejściowych. Położył duży nacisk na rzuty rożne, wolne i auty. - Każda drużyna jest podatna na zagrożenie ze stałych fragmentów gry, jeżeli dysponuje się dośrodkowaniem i zawodnikami atakującymi piłkę w powietrzu odpowiedniej jakości - powiedział niedawno.

Kolejne sezony nie były jednak dla Allardyce'a szczególnie udane. Z pracą w Newcastle pożegnał się po kilku miesiącach. Mimo dobrych wyników zwolniono go z Blackburn. Awans i dwukrotne z rzędu utrzymanie w elicie nie przysporzyły mu zbyt wielu zwolenników w West Hamie. Kibice klubu, który historycznie szczycił się ofensywną grą przy wykorzystaniu krótkich podań i umiejętności technicznych poszczególnych zawodników, regularnie domagali się zakończenia współpracy z "siermiężnym" szkoleniowcem. Filozofia, która w ubiegłej dekadzie pozwalała zakończyć sezon w pierwszej szóstce, teraz wystarczała w najlepszym wypadku na miejsce w środku tabeli. Allardyce'a przerosła ewolucja futbolu, mogło się wydawać.

Sam menedżer pozostawał nieugięty. - Jeżeli uda nam się powtórzyć wynik z ubiegłego sezonu pod względem gry w obronie, czyli 14 czystych kont oraz dobrniemy do granicy 50 strzelonych goli, w porównaniu do 40 rok temu, powinniśmy uplasować się co najmniej na dziesiątej lokacie - mówił, posługując się statystykami, przed rozpoczęciem bieżących rozgrywek.

Ewolucja

Kontuzja Andy'ego Carrolla w połączeniu z letnimi transferami Diafry Sakho, Ennera Valencii, Alexa Songa czy Morgana Amalfitano pozwoliły jednak zmodyfikować sposób gry zespołu. West Ham gra w tym sezonie znacznie więcej po ziemi, a Allardyce od kilku tygodni ustawia drużynę w diamencie ze Stewartem Downingiem pociągającym za sznurki w drugiej linii. W sobotnim spotkaniu na Turf Moor nie "ospała", jak przyznał po meczu sam menedżer, gra podaniami, ale dopiero "kluczowa" zmiana systemu na 4-2-3-1 i dośrodkowania z bocznych sektorów boiska na głowę napastników przyniosły jednak wygraną. Siódmy gol w sezonie ze stałego fragmentu gry - najwięcej w lidze - dopełnił dzieła.

- Powiedziałem chłopakom przed meczem, że potrzebuję dzisiaj wyniku! - zażartował widocznie usatysfakcjonowany Allardyce w nawiązaniu do swoich urodzin. Posada selekcjonera narodowej reprezentacji raczej mu nie grozi, ale doświadczony menedżer udowadnia, że potrafi połączyć innowację ze sprawdzonymi rozwiązaniami. To będzie szampańska impreza.

40 gwiazd przyszłej generacji futbolu wg "The Guardian". Jest Polak!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.