Premier League. Welbeck w Arsenalu, czyli na co liczy Wenger?

Entuzjastyczne recenzje po łatwo wygranym meczu o Tarczę Wspólnoty wydawały się mocno przedawnione. W ostatni dzień okienka transferowego kibice Arsenalu znów denerwowali się z powodu małej aktywności Arsene Wengera.

Co gorsza, w dzień, który dla klubów w Europie był ostatnią szansą na wzmocnienie składu, francuski szkoleniowiec udał się do Rzymu na towarzyski "Mecz o Pokój". Zamiast potwierdzać transfery środkowego obrońcy, defensywnego pomocnika i napastnika, Wenger oglądał w akcji Carlosa Valderramę, Diego Maradonę i Roberto Baggio. - Na każdy zły wynik nie można reagować transferem napastnika - tłumaczył ostatnio menedżer Arsenalu po remisie z Leicester City. Niewielu to przekonało, zwłaszcza że Yaya Sanogo wydaje się daleki od gotowości do prowadzenia ataków "Kanonierów", a Olivier Giroud nie zagra aż do nowego roku.

Problem na pozycji napastnika to i tak tylko jeden z kilku, z jakimi musi zmagać się Arsene Wenger. W środku obrony do dyspozycji ma tylko trzech piłkarzy, bo odszedł m.in. Thomas Vermaelen. W kadrze na cztery pozycje w defensywie Arsenalu jest wyłącznie sześciu graczy - czy Wenger zdoła utrzymać ich w zdrowiu i formie na ponad pięćdziesiąt meczów w całym sezonie? Dodatkowo niedzielny remis z Leicester pokazał, jak bardzo "Kanonierom" przydałby się defensywny pomocnik z umiejętnością kreowania gry. Flamini to zawodnik od destrukcji, a na formę Artety narzeka się częściej niż na jego zdrowie.

Jednak w ostatni dzień okienka nawet niewiele mówiono o możliwości sprowadzenia obrońcy czy defensywnego pomocnika. Wszystkie wysiłki Arsenalu były skupione wokół napastnika - chociaż ostatecznie zakontraktowany Danny Welbeck wiekiem i charakterystyką bardziej pasuje do transferowych schematów Arsene'a Wengera, to kibiców musi irytować rezygnacja z walki o Falcao. Od odejścia z klubu Robina van Persiego "Kanonierom" brakuje snajpera takiego formatu. Razem Giroud i Welbeck w 190 występach Premier League strzelili ledwie 54 gole, a Yaya Sanogo wciąż czeka na debiutanckie trafienie. Nawet przy ponad dwukrotnie większych zarobkach Falcao (od nowego w składzie Arsenalu Anglika) roczne wypożyczenie Kolumbijczyka z Monaco wydawało się dla Wengera lepszym rozwiązaniem.

Oczywiście Francuz może liczyć, że dla Arsenalu Danny Welbeck będzie tym, kim teraz dla Liverpoolu jest Daniel Sturridge. Przed transferem na Anfield 25-letni napastnik był marginalizowany w swoich dwóch pierwszych wielkich klubach, Manchesterze City i Chelsea. Grywał stosunkowo często, ale głównie na skrzydle, poza swoją ulubioną pozycją w ataku. Podobnie jak Welbeck, któremu wspomniane wypożyczenie Falcao do Manchesteru United całkowicie odebrało szansę na grę na Old Trafford. Dopiero w Liverpoolu Sturridge dostał wielkie wsparcie od Brendana Rodgersa, kolegów i kibiców - poprawił swoje zachowanie i od razu przyszły za tym wyniki strzeleckie. Niemal połowę wszystkich goli w karierze strzelił już w barwach "The Reds", choć zagrał tam nieco ponad pięćdziesiąt spotkań.

Welbeck ma nie tylko taką samą liczbę goli w Premier League co Sturridge przed przenosinami do Liverpoolu - jest jeszcze choćby podobieństwo wieku, w jakim zmieniali kluby ci piłkarze (23 lata). Nowy zawodnik Arsenalu ma cechy, których szuka Arsene Wenger - Anglik jest szybki, silny, niezły w odbiorze oraz wychodzeniu na dogodne pozycje. Problem w tym, że daleko mu do "finalnego produktu", jakim, wydawałoby się, powinien być pierwszoplanowy napastnik w klubie walczącym o mistrzostwo. Jeśli Wenger uzna, że Welbeck bardziej przyda mu się na skrzydle, to jego atuty również powinny być odpowiednio wykorzystane przez tak kreatywnych piłkarzy jak Cazorla czy Oezil. Jednak wydaje się, że wypracowanie pewnego zrozumienia byłoby łatwiejsze jeszcze przed rozpoczętym sezonem, w trakcie przygotowań. Sam fakt, że Wenger niemal do ostatnich dni okienka negował potrzebę kupienia napastnika, a na zatwierdzenie transferu Welbecka Arsenal potrzebował wydłużenia tego czasu, pokazuje, że było to rozwiązanie ostateczne, paniczne.

Owszem, trzeba pamiętać o tym, że po kontuzji wróci do składu choćby Theo Walcott, który poszerzy możliwości w ofensywie Arsenalu. Na pewno też jeszcze "Kanonierom" wróci forma, ten automatyzm pozwalający krótkimi, wymienianymi na pełnej szybkości podaniami ogrywać obrońców rywali. Jednak nawet przed samym startem ligi sytuacja Arsenalu wydawała się dużo lepsza. Teraz już widać, że wobec nieuzupełnienia oczywistych braków w składzie kolejny sezon "Kanonierów" będzie przebiegał od jednego do kolejnego kryzysu. Tylko czy Arsene Wenger wygranym Pucharem Anglii faktycznie na tyle odbudował cierpliwość swoich kibiców, czy raczej ich oczekiwania wzrosły? Wydaje się, że limit błędów Francuza jest niemal ograniczony, tak jak możliwości wyboru na kilku pozycjach w jego składzie.

Bayern i Lewandowski na sesji z piwkiem i w skórzanych spodniach [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.