Włoski napastnik nie potrafił zakończył akcji, za to błyskotliwy Raheem Sterling już w ósmej minucie zdobył pierwszą bramkę w wyjazdowym meczu z "Kogutami".
Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy Steven Gerrard zdobył drugą bramkę dla "The Reds". Jak na obrońcę gospodarzy przystało, Dier "popisał się" bezsensownym faulem w polu karnym. Kapitan Liverpoolu nie dał szans Llorisowi.
Trzecią bramkę zdobył niedużo później Moreno. Były zawodnik Sevilli fenomenalnie pomknął lewym skrzydłem, wpadł w pole karne i uderzył na dalszy słupek. Doskonale przymierzył, bramkarz nie dał rady.
Liverpool odzyskał tym samym nieco zaufania kibiców po fatalnej, poniedziałkowej porażce z Manchesterem City (1:3, honorowego gola podarował gościom przed końcem meczu Zabaleta).
Balotelli, który wrócił do angielskiej ekstraklasy po rocznym pobycie w Milanie (wcześniej grał właśnie w City), opuścił boisko po godzinie gry. Nie może zaliczyć debiutu do nieudanych, ale niczym szczególnym się też nie popisał.
Z kolei nowy trener Tottenhamu Mauricio Pochettino musiał uznać, że - mimo dobrego początku sezonu - jego zespołowi jeszcze sporo brakuje, by rywalizować z najsilniejszymi.
Bayern i Lewandowski na sesji z piwkiem i w skórzanych spodniach [ZDJĘCIA]