Liga angielska. Kolejny transfer (teoretycznie) bez sensu

Manchester United nigdy nie sprowadził tak dobrego piłkarza jak Angel Di Maria. Mimo to wielu postrzega ten transfer za ruch bezsensowny, niewypełniający rzeczywistych luk w ekipie Louisa van Gaala. Czy Holender rzeczywiście wie, co robi, czy jedynie spełnia życzenie zrozpaczonych kibiców?

Po meczach przedsezonowych na Old Trafford wierzono, że van Gaal jest w stanie przywrócić Manchester United bez rewolucji kadrowej, której wszyscy wcześniej się spodziewali. Ashley Young przypomniał sobie, że umie grać w piłkę, Darren Fletcher wrócił do dawnej formy, a młodzi piłkarze w obronie dawali wyraźny sygnał, że są gotowi zastąpić podstawowych defensorów w razie jakichkolwiek urazów.

Ligowe realia szybko zweryfikowała jednak rzeczywistość i fakt, że Liga Mistrzów, a tym bardziej mistrzostwo Anglii, na Old Trafford bez dużych transferów nie wróci. Kibice byli oburzeni dziesiątkami milionów wydawanych na Fellainiego, Shawa czy Herrere, podczas gdy klub potrzebował piłkarzy światowej klasy. O sprowadzaniu ich i biciu kolejnych rekordów transferowych, jak czynił to często Ferguson w latach 90., trzeba było zapomnieć w chwili, gdy klub przejęła rodzina Glazerów, która wpędziła go w gigantyczne długi. Po odejściu Fergusona pełną luk kadrę przejął David Moyes, który już nie umiał sobie z nią poradzić. Kibice winą za brak transferów obarczyli właśnie Moyesa i nowego dyrektora wykonawczego Eda Woodwarda. Wśród fanów znów obudziła się potrzeba buntu przeciw właścicielom i na wrzesień zapowiadano protest przed stadionem. Na Woodwardzie też się to odbiło, gdyż ci najzłośliwsi kibice zdobyli numer telefonu bezpośrednio na jego biurko. Później wymieniali się tylko na Twitterze tym, co usłyszeli.

W końcu kibice doczekali się transferu światowej klasy piłkarza. Po tym jak MU sprzedawało do Realu Ronaldo, van Nistelrooya czy Beckhama, zawodnik na bardzo wysokim poziomie wreszcie powędrował w drugą stronę. Ed Woodward wykorzystał okazję. Sprowadzenie Jamesa Rodrigueza sprawiło, że Angel Di Maria musiałby pogodzić się w Madrycie z ławką rezerwowych. Na to jest za dobry. Pytanie, czy jest wystarczająco dobry, by budować wokół niego zespół, a chyba takiej misji podjął się Louis van Gaal, kupując Argentyńczyka.

- Ta kadra jest fatalnie zbalansowana, sami widzicie, ilu mam obrońców, a ile "typowych dziesiątek" - skarżył się jeszcze niedawno van Gaal. Nie ma wątpliwości że obrona Evans, Jones, Smalling nie dałaby rady walczyć choćby o czwórkę w Premier League, kiedy na ławce nie ma nikogo z seniorskiej kadry. Nawet po sprowadzeniu Marcosa Rojo ta formacja wciąż wygląda bardzo ubogo. Wydawało się, że po odejściu Ferdinanda i Vidicia to tam Holender będzie szukał wzmocnień. Tymczasem van Gaal kupuje już trzeciego lewonożnego piłkarza w tym okienku. Obrona wciąż nie wygląda imponująco, a środek pomocy jeszcze gorzej. W meczu z Sunderlandem piłkę z obrony do ataku transportowali Tom Cleverley i Darren Fletcher, którzy nie potrafili wykreować kolegom z ofensywy klarownej sytuacji do strzelenia gola.

Do końca okienka zostało jeszcze trochę czasu i wydaje się, że Louis van Gaal może jeszcze nie panuje w pełni nad sytuacją, ale zdaje się mieć sensowny plan. We wszystkich wywiadach podkreśla, żeby przyzwyczaić się do faktu, że pierwsze dwa miesiące będą ciężkie. Z Di Marią powinno być już nieco łatwiej, ale wciąż pozostaje pytanie, kto będzie dogrywał piłkę do kwartetu Rooney, van Persie, Mata, Di Maria. Zrzucenie odpowiedzialności za to na piłkarzy będących obecnie w kadrze to spore ryzyko. Pytanie, czy po wydaniu grubo ponad stu milionów funtów w tym okienku Manchester ma jeszcze fundusze na piłkarzy klasy światowej. Niezbalansowana kadra van Gaala bardzo powoli zaczyna nabierać sensownych kształtów, ale żeby doprowadzić ją do ładu, trzeba nie tylko kupować, ale też sprzedawać.

Naniego w klubie już nie ma (został wypożyczony do Sportingu), ale na liście do odstrzału wciąż są tacy piłkarze jak Hernandez, Young czy Cleverley. Pozbycie się ich dałoby dodatkowe kilka milionów na dopasowanie kadry do potrzeb Holendra. W przeciwnym razie transfer Di Marii będzie bez sensu, bo okaże się, że nie będzie nawet piłkarza, który mógłby mu podać piłkę. Bo o tym, że ofensywa Manchesteru United wygląda co najmniej nieźle, wiedzieliśmy już wcześniej. Stąd obawa, że ten transfer jest nieco bez sensu, bo w końcu MU sprowadza upragnione przez kibiców nazwisko, a nie piłkarza, którego rzeczywiście w kadrze brakowało. Żeby kupno takiego piłkarza jak Di Maria nabrało znaczenia, musi ono być dopiero początkiem. Teraz van Gaal potrzebuje piłkarzy, którzy pozwolą w pełni wykorzystać jego potencjał. Manchester nigdy nie kupił tak dobrego zawodnika i wydaje się, że warto budować wokół niego zespół. Pytanie, czy Holendrowi starczy czasu do końca okienka. Póki co piłkarsko ten transfer nie jest tak idealny, jak mogłoby się wydawać. Idealny może się stać dopiero w najbliższych dniach, jako kluczowy element większego planu.

Więcej o:
Copyright © Agora SA