Premier League. Liverpool szuka "nowego Suareza". Wszyscy chcą wygrać

Liverpool stracił Luisa Suareza, ale otrzymane od FC Barcelony pieniądze zainwestował w 5 nowych piłkarzy. A to jeszcze nie koniec. Działania "The Reds" przypominają transferowe szaleństwo Manchesteru City z kilku ostatnich lat. Tymczasem "The Citizens", także w związku z sankcjami UEFA, kupują mało, rozsądnie i tanio. Więcej dzieje się w czerwonej części Manchesteru. Wszyscy chcą wygrać mistrzostwo, a przecież puchar jest tylko jeden.

- Odejście Suareza nie jest dla nas aż tak bolesnym ciosem. Do klubu dołączyli piłkarze, którzy go zastąpią - powiedział w niedzielę Daniel Agger. Nie wiadomo, czy optymizm Duńczyka to próba samopocieszenia czy może dowartościowania następców Suareza. Bo nie da się ukryć, że transfer Urugwajczyka do FC Barcelony znacząco osłabił Liverpool. A przecież "The Reds" dopiero co powstali z kolan i po pięciu latach sportowego kryzysu ponownie awansowali do Ligi Mistrzów.

Brendan Rodgers słusznie uznał, że żaden piłkarz nie może być ważniejszy niż Liverpool. Urugwajczyk chciał grać na Camp Nou, a jego mundialowy wybryk z Giorgio Chiellinim jedynie spotęgował chęć zmiany otoczenia. "The Reds" również byli już zmęczeni nietypowymi zachowaniami Suareza. Władze klubu z Anfield Road miały w pamięci 82 zdobyte przez Urugwajczyka gole, ale jednocześnie nie chciały ponownie tłumaczyć niewytłumaczalnego. Brak możliwości korzystania z usług 27-latka aż do końca października to za dużo dla klubu, który będzie musiał pogodzić rywalizację w Premier League i Lidze Mistrzów.

Kto "nowym Suarezem"?

- Luis nie dał nam wyboru. Nadszedł czas rozstania, bo został przekroczony punkt krytyczny - powiedział kilka dni temu główny właściciel Liverpoolu John W. Henry. Tym samym dał do zrozumienia, że istnieje życie po Suarezie. Tak jak istniało po odejściu z Anfield Road Iana Rusha, Kevina Keegana czy Michaela Owena.

Jednak choćby tylko ubiegłosezonowe dokonania Suareza (31 bramek i 13 asyst) każą na poważnie zastanowić się, co dalej. Na nowych piłkarzy Liverpool wydał niemal 100 mln euro. Póki co, najciekawszym wzmocnieniem przedniej formacji wydaje się Lazar Marković. 20-letni wychowanek Partizana Belgrad to jeden z najzdolniejszych piłkarzy w Europie. Szybki, błyskotliwy i doskonale wyszkolony technicznie. Ponadto ma dobry przegląd pola i dysponuje silnym dośrodkowaniem. Jest także uniwersalny, bo nieobca jest mu gra zarówno na skrzydle, jak i w środkowej strefie boiska, bardziej jednak za plecami napastnika niż na "dziewiątce".

Na przeciwległym biegunie znajduje się inny z letnich nabytków "The Reds" Rickie Lambert. 32-latek występował dotąd w Blackpool, Macclesfield, Stockport, Rochdale, Bristol i wreszcie Southampton. Nigdy nie obcował z klubem formatu Liverpoolu, gdzie presja i zainteresowanie kibiców przybierają rozmiary wręcz monstrualne. Lambert został kupiony przez "The Reds" z myślą o ławce rezerwowych. Może się jednak okazać, że doświadczony napastnik świetnie odnajdzie się w nowym środowisku i to na jego barkach spocznie odpowiedzialność za bycie "nowym Suarezem". Brzmi to co najmniej dziwnie, ale przypuszczalnie tylko do kilku pierwszych bramek 32-latka.

Origi i Arnautović, ale nie Remy

Rodgers szuka jednak dalej. Dejan Lovren, Adam Lallana czy Emre Can to interesujące wzmocnienia, ale nie do ataku. Ponoć o krok od przenosin na Anfield Road jest rewelacyjny Divock Origi. Piłkarz Lille miał być dogadany z Atletico Madryt, ale Liverpool przebił ofertę "Rojiblancos" i Belg zagra w czerwonej koszulce. Wydaje się, że w podobnym kierunku powędruje Marko Arnautović. 25-letni napastnik Stoke City chciałby grać w zespole walczącym o wyższe cele. Kilka tygodni temu angielscy dziennikarze donosili, że Austriak jest bliski przenosin do Tottenhamu Londyn. Ostatecznie Arnautović prawdopodobnie trafi na Anfield Road.

Najciekawsza historia dotyczy jednak transferu niedoszłego. Przenosiny Loica Remy'ego z Queens Park Rangers do Liverpoolu za kwotę 8,5 mln funtów nie dojdą do skutku, ponieważ Francuz nie przeszedł testów medycznych. Liverpool aktywował klauzulę odejścia w kontrakcie napastnika i ściągnął go do Stanów Zjednoczonych, gdzie obecnie przebywa zespół Rodgersa. Warunki indywidualnego kontraktu również zostały ustalone. Ba, Remy miał przejąć zwolnioną przez Suareza koszulkę z numerem 7. Okazało się jednak, że po przeanalizowaniu wyników badań angielski klub zdecydował się anulować transfer.

City jak nie City

Liverpool nie ukrywa, że w nowym sezonie zamierza włączyć się do walki o mistrzowski tytuł. Aktualnie panujący w Premier League Manchester City, także w związku z sankcjami UEFA, dokonuje oszczędnych i nietypowych jak na "The Citizens" wzmocnień. Lubujący się w spektakularnym pozyskiwaniu najgorętszych nazwisk transferowego okienka klub, tym razem postawił na jakościowe uzupełnienie składu. I tak na Etihad Stadium zagrają w przyszłym sezonie Fernando Reges (15 mln euro), Bacary Sagna (wolny transfer), Willy Caballero (8 mln euro) i Bruno Zuculini (2,5 mln euro). Wydaje się, że żaden z pozyskanych zawodników nie będzie mógł liczyć na grę w podstawowym składzie drużyny Manuela Pellegriniego.

Paradoksalnie, może to pomóc "The Citizens". Po latach hurtowych niemal zakupów Manchester potrzebuje stabilizacji i wzmocnienia kolektywu. Ponadto, wreszcie zdrowy ma być Stevan Jovetić. Czarnogórzec trafił na Etihad Stadium już rok temu, ale przez cały poprzedni sezon zmagał się z urazami. Jeśli 24-latek wróci do optymalnej formy, może się okazać, że będzie najlepszym wzmocnieniem Manchesteru City.

Jednocześnie, tuż za płotem "The Citizens", Louis van Gaal kontynuuje przebudowę Manchesteru United. Holender wydał już na transfery 74 mln euro, a to dopiero początek zakupów. W poczekalni na transfer na Old Trafford znajdują się przecież pół reprezentacji Holandii, Sead Kolasinac i Ricardo Rodriguez.

W związku z poważnymi zbrojeniami najsilniejszych klubów Premier League zbliżająca się kampania angielskiej ekstraklasy może być najlepszą od kilku lat. Do walki o tytuł włączy się prawdopodobnie aż 7 klubów, w tym podrażniona Chelsea Londyn, odradzające się Manchester United i Liverpool, zawsze groźny Arsenal Londyn czy broniący tytułu "The Citizens". Aż trudno wyobrazić sobie, jak wielu przegranych przyniesie sezon 2014/15.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.