Premier League. Miał być lepszy od Messiego, wylądował w Stoke City

Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, to Barcelona nie potrzebowałaby Luisa Suareza czy Neymara. Idealnym partnerem dla Lionela Messiego byłby Bojan Krkić. Miał być lepszy od Argentyńczyka. Miał, ale nigdy nie udźwignął ciężaru oczekiwań. Właśnie trafił do angielskiego Stoke City.

Wygraj Ligę! Kupisz Radovicia czy Hamalainena? A może kogoś z Lechii? ?

Ma dopiero 23 lata, ale mogłoby się wydawać, że ma dużo więcej. Bo w piłce nożnej obecny jest od lat. W Barcelonie zadebiutował kilkanaście dni po swoich siedemnastu urodzinach. Niedługo potem strzelił swoją pierwszą bramkę. Przy tym trafieniu asystował mu Messi, co miało stanowić początek zabójczego duetu. Porównywani byli nieustannie. I trudno się temu dziwić. Podobny styl gry oparty na szybkości i dryblingu, świetna technika, nie mówiąc już o pozycji czy wzroście. - Jest tylko kilku piłkarzy posiadających magiczny dotyk. I Bojan jest jednym z nich - powiedział o nim Pep Guardiola.

Nadmierna eksploatacja

Ale to właśnie z nim Bojanowi nie było po drodze. Guardiola przejął pierwszy zespół w 2008 roku; wcześniej prowadził rezerwy. Bojan nie chciał grać w jego drużynie, gdy nie był powołany na mecz dorosłego zespołu. Za poprzedniego trenera, Franka Rijkaarda, było mu dobrze. W swoim pierwszym sezonie zagrał w 31 meczach, zdobywając 10 bramek. Jak na nastolatka to liczby niewyobrażalne. W swojej kadrze widziała go Serbia, ale wybrał grę dla Hiszpanii. W kadrze do lat 21 grał już mając... 16 lat. Zawrotne tempo towarzyszyło mu od zawsze, wszędzie budził zainteresowanie kibiców i mediów. Ale okazało się ono zbyt szybkie.

Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że niespełna 18-letni zawodnik rezygnuje z wyjazdu na EURO 2008? Tłumaczył się zmęczeniem, zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Kilka miesięcy wcześniej miał zadebiutować w hiszpańskiej kadrze, ale do tego nie doszło. Miał dostawać napadów paniki. W tym sezonie we wszystkich rozgrywkach zagrał prawie 50 spotkań. Jemu to odpowiadało. - Rijkaard ufał mi bezgranicznie. Gdy odszedł, było mi ciężko, posiada świetną osobowość. Z nikim nie miałem takiej relacji jak z nim - powiedział Bojan.

Ale to Rijkaard go skrzywdził. Nieświadomie, ale skrzywdził. Za mocno go eksploatował. Zapomniał, że piłkarza trzeba wprowadzać do drużyny powoli, nawet jeśli nie będzie mu się to podobało.

Konflikt z Guardiolą

Przeszkodziły również nieustanne porównania z Messim. W piłce nożnej łatwiej wytycza się własną ścieżkę. Od Argentyńczyka nie oczekiwano cudów od pierwszego występu. A Bojan musiał od razu grać na podobnym poziomie, osiągalnym jedynie dla kilku piłkarzy na świecie. Ale co stało temu na przeszkodzie, skoro rekord Messiego, najmłodszego debiutanta w lidze w historii Barcelony, został pobity przez Bojana właśnie o ponad osiem miesięcy? Stał się najmłodszym strzelcem bramki w lidze dla "Dumy Katalonii". Kilka dni później Bojan został najmłodszym zawodnikiem w barwach katalońskiego klubu, jaki kiedykolwiek wystąpił w Lidze Mistrzów. Jeszcze nie będąc pełnoletnim, strzelił zwycięskiego gola w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, dzięki czemu został drugim najmłodszym strzelcem w historii tych rozgrywek. Debiutancki sezon skończył z 10 golami, bijąc rekord Raula. Wszystko to stało się w ciągu kilku miesięcy. Zawrotne tempo, niejeden by tego nie wytrzymał.

A gdy przyszedł Guardiola, nagle okazało się, że Bojan zamiast grać coraz więcej, występował coraz rzadziej. Zaliczył aż 23 spotkania, ale w większości z nich wchodził z ławki. I strzelił tylko dwie bramki. Ta tendencja się utrzymywała. Nie rozwijał się tak, jak powinien. O ile w ogóle się rozwijał. Nie umiał się porozumieć z trenerem. - Z perspektywy kibica to najlepszy trener na świecie, ale pewne rzeczy, jakie mi się przytrafiły, były krzywdzące. Nie był sprawiedliwy w kilku sytuacjach, to jeden z powodów, dla których zdecydowałem się odejść - twierdził Bojan. Zdarzyło mu się powiedzieć, że "nigdy nie wróci do Barcelony". Do Guardioli miał żal o to, że nie został desygnowany do gry w finale Ligi Mistrzów 2010/11 przeciwko Manchesterowi United. Dwa lata wcześniej w finale również nie zagrał.

Włoska przygoda

Niedługo po nim został sprzedany do Romy. Nie wiodło mu się najgorzej - grał sporo, strzelał bramki, ale Luisa Enrique zwolniono. Potem został wypożyczony do Milanu, gdzie grał dużo mniej, wchodząc głównie z ławki. Pod koniec sezonu nie grał już w ogóle. A to dlatego, że Mediolańczycy musieli wykupić Bojana po rozegraniu przez niego określonej liczby spotkań. A Hiszpan w żaden sposób nie pokazał, dlaczego miałby zostać na San Siro na stałe.

Miewał nagłe przebłyski, gdy w jednej czy drugiej akcji pokazywał tkwiący w nim potencjał, mijając rywali niczym tyczki. Wyglądało to niezwykle efektownie, ale już po chwili "powracał do siebie" i niczym się nie wyróżniał. Inna sprawa, że nie przystosował się do włoskiej piłki, gdzie w przeciwieństwie do ligi hiszpańskiej obrońcy nie zostawiają napastnikowi zbyt dużo miejsca. Czasem zastanawiały również jego boiskowe decyzje. Zamiast strzelać - podawał, zamiast podawać - strzelał, zupełnie jakby nie umiał odnaleźć się na boisku. - Moja decyzja o pójściu do Romy oraz Milanu była błędna. Może powinienem wybrać Eredivisie w 2011 roku - powiedział Bojan. W Holandii znalazł się dopiero w zeszłym roku. Wydawało się, że odnajdzie się w Ajaksie Amsterdam, że to klub stworzony idealny dla jego stylu gry. Ale w całym sezonie strzelił cztery gole i zaliczył trzy asysty, nie zachwycając kibiców.

Jedna z ostatnich szans

Do Holandii wypożyczony został z Barcelony. Odkupiła go z Romy, bo... musiała. Przy okazji mogła liczyć, że uda się zarobić na nim trochę pieniędzy albo przypomni sobie, jak się gra w piłkę. Ale tak się nie stało. Bo Bojanem nie były zainteresowane już kluby pokroju Milanu czy choćby Ajaksu. W swoich szeregach widziało go Deportivo, które dopiero co wróciło do pierwszej ligi, oraz Stoke City. To właśnie w średniaku Premier League wylądował Bojan. Sumy transferu nie ujawniono, kontrakt został podpisany na cztery lata. Dyrektor wykonawczy Stoke City Tony Scholes powiedział, że ten transfer jest "wyrazem rozwoju klubu", ale to tylko połowicznie prawda. Stoke stoi na razie w miejscu. A Bojan z każdym rokiem schodzi coraz niżej. Musi w końcu odwrócić tę tendencję, jeśli nie chce zostać zapamiętany jako jeden z największych niespełnionych talentów w historii futbolu.

Prezentacja Jamesa Rodrigueza w Realu [ZOBACZ]

źródło: Okazje.info

Czy Stoke to dobry kierunek dla Bojana?
Więcej o:
Copyright © Agora SA