Korzystasz z Gmaila? Zobacz, co dla Ciebie przygotowaliśmy
Nie ulega wątpliwości, że kluczowe w meczu na Anfield Road będzie to, czy Chelsea zdoła zatrzymać duet Suarez/Sturridge. Ciekawy pojedynek odbędzie się też na ławce trenerskiej, gdzie Jose Mourinho zmierzy się z niedocenianym dotąd Brendanem Rodgersem, którego filozofia wreszcie zadziałała w ekipie Liverpoolu. W związku z tym na naszym Facebooku zadaliśmy Wam trzy pytania:
1. Sturridge i Suarez kontra... Czyli jak/kim zdziesiątkowana Chelsea bez napastników odpowie na najskuteczniejszy duet w lidze?
2. Mourinho kontra Rodgers, czyli czy Rodgers ostatecznie udowodni, że stworzył mistrzowski zespół i ogra najlepszego taktyka w lidze?
3. Czy Mourinho ma rację, odpuszczając ligę na tym etapie kosztem meczu w LM ?
A oto najciekawsze odpowiedzi:
Jan Straus
1. SaS vs SaS. Jedyną przeszkodą może być brak współpracy i chęć pokazania, kto nadaje ton klubowi z Anfield? Jeśli dwóch panów S nie zatrzyma egoizm, nie zatrzyma ich żadna siła w Premier League.
2. Rodgers pokaże, że spokojem i ciężką pracą można zbudować silną armię oddanych żołnierzy. Żołnierzy zdyscyplinowanych i walecznych, dopadających i wykańczających kolejne ofiary w walce o tytuł.
3. Mówienie o piłkarzach pokroju Lamparda czy Obiego Mikela, którzy mogą zagrać w tym meczu, jako o rezerwach, nie przystoi sternikowi takiego klubu jak Chelsea. Ryzyko jest wielkie, bo można przegrać wszystko. I co najważniejsze dla kibiców piłki nożnej: zabić ducha sportu!
Mateusz Ignaciuk
1. SaS kontra Ba i Hazard. Po słowach Mourinho nt. odpuszczenia ligi na rzecz LM można spodziewać się, że w pierwszym składzie wybiegnie właśnie Demba. Torres spotkaniem na Vicente Calderon przeciwko Atletico zasłużył zdecydowanie na to, by wystawić go w rewanżu na Stamford, więc jego Mourinho będzie oszczędzał podobnie jak Eto'o, jeśli ów będzie w pełni sił na spotkanie. Hazard natomiast powinien wybiec na boisko w meczu z Liverpoolem chociażby na kilkanaście minut po to, by znów wejść w dobry rytm meczowy przed rewanżem na Stamford.
2. Mourinho faktycznie jest najlepszym taktykiem w lidze, ale statystyki pokazują, że głównie na Stamford Bridge. Mecz odbędzie się na Anfield, a tam w tym sezonie Liverpool rządzi niepodzielnie. Samą taktyką "The Special One" tego meczu nie wygra, bo na niekorzyść jego drużyny przemawiają chociażby liczne kontuzje, walka na dwóch frontach czy też słaba w tym sezonie gra Chelsea na wyjazdach. Ze zdziesiątkowanym składem drużynie "The Blues" bardzo ciężko będzie przeciwstawić się Liverpoolowi będącemu w takim gazie. Rodgers to świetny trener i równie dobry taktyk, nie wierzę, że wypuści z rąk taką szansę na ostateczne przypieczętowanie sprawy mistrzostwa.
3. Osobiście nie uważam, że jest to dobra decyzja, ale Mourinho jest realistą. Widzi, że z tak zdziesiątkowanym składem mimo szerokiej ławki, małe szanse ma na to, by złapać za ogon obie sroki i wygrać zarówno ligę, jak i LM. W lidze ma stratę do Liverpoolu i nawet wygrana, która zapewne okupiona byłaby wielkim trudem i być może nawet kilkoma kolejnymi kontuzjami, nie dawałaby gwarancji, że Chelsea wygra ligę, bo Liverpool musiałby się potknąć w pozostałych meczach, co jest mało prawdopodobne. Mourinho widzi, że dużo większe szanse są w LM, z Vicente Calderon "The Blues" wywieźli względnie korzystny wynik, więc Jose próbuje skupić się na tym, co najważniejsze i łatwiej osiągalne. Istnieje jednak taka możliwość, że cała gadka o odpuszczeniu ligi to kolejny blef Mourinho, po to by zdjąć presję ze swoich zawodników, czy zwyczajnie namącić, z czego trener jest znany.
Aleksander Adamski
1. Klucz do zwycięstwa to wciąż linia pomocy. SAS to magicy, jednak zdominowanie rozgrywających - Coutinho, Sterling, a z tyłu Gerrard - mocno ograniczy szanse napastników i będą musieli bardziej liczyć na indywidualne umiejętności. A ostatnio wcale nie są w aż tak zabójczej formie.
2. Pracy Rodgersa z pewnością nie można nie docenić. W pełni wykorzystuje potencjał drzemiący w młodym składzie, odkrył na nowo Gerrarda, a przede wszystkim sprawił, że od LFC bije zabójcza wręcz pewność siebie. Czyli znalazł coś, czego tak brakowało w poprzednich sezonach i przez co Liverpool gubił tak wiele punktów ze słabszymi drużynami. Tutaj Rodgers wręcz przewyższa Mourinho, genialnego psychologa, który pracą z ludźmi nadrabia braki taktyczne.
3. Przede wszystkim jest to wielki blef Mourinho. Chelsea wciąż ma szansę na mistrza. Korzystny wynik na Anfield daje szansę, a Liverpool ma w perspektywie jeszcze dwa, wcale niełatwe mecze z Crystal Palace i Newcastle. Do tego w Londynie mają naprawdę długą ławkę, a co za tym idzie, potencjał do walki na dwóch frontach.
Grzesiu Krawczyk
1. To, że z gry wypadli Terry czy Cech, wcale nie przekreśla szans Chelsea. Wciąż mogą zestawić bardzo mocną obronę, bo przecież mają Luiza, Azpilicuetę, Cahilla czy Ivanovicia. Dodatkowo do gry wraca Eden Hazard, a wiadomo, jak wiele daje on "The Blues". Od początku sezonu napastnicy Chelsea bardziej pracują dla zespołu niż na swoje konto i nie inaczej będzie w tym meczu. Do tego dochodzi wiecznie niepewna obrona "The Reds", więc mimo braków w składzie Chelsea wcale nie można skreślać.
2. To będzie starcie dwóch kompletnie odmiennych stylów. Dla Chelsea liczy się skuteczna gra w obronie, a dla Liverpoolu siła w ataku. Nawet jeśli któryś zespół wygra jutrzejszy mecz, nie można będzie powiedzieć, że Rodgers nie ma drużyny na miarę mistrza czy, że jego filozofia gry jest zła. Będzie po prostu kolejnym menedżerem, który przekonał się o sile Mourinho i jego zespołu, natomiast jeśli wygra, to jeszcze bardziej będzie się można przekonać, jak wiele zrobił w Liverpoolu.
3. To, że Mourinho tak mówi, wcale nie musi oznaczać, że rzeczywiście tak się stanie. Jose może robić po prostu zasłonę dymną, ale jedno jest pewne. Jakimkolwiek składem Chelsea nie wyjdzie na to spotkanie i tak będzie piekielnie groźna. Tam każdy zawodnik potrafi coś wnieść i nie zapominajmy o błyskotliwym Salahu i wspaniałym Maticiu, którzy w Lidze Mistrzów i tak nie zagrają. Mourinho może zdawać sobie sprawę, że ligi już nie uratuje, ale z pewnością nie odpuści sobie takiego hitu.
Jacek Chelsea
1. Zdecydowanie Chelsea zagra w podobnym stylu jak w Madrycie - zmasowana obrona i czekanie na kontry. Tutaj nic się nie zmieni. Mourinho zna siłę ofensywną Liverpoolu i nie zaryzykuje otwartej walki. A że "The Reds" nie są tytanem gry pozycyjnej, to taka taktyka może się sprawdzić.
2. Rodgers nic nie musi udowadniać Mourinho i podobnie w drugą stronę - Mou nic nie musi udowadniać Rodgersowi. Portugalczyk w swoim DNA ma wpisaną wygraną i zawsze o nią będzie walczył. Ale to trener Liverpoolu ma najlepszy sezon w karierze i jego zespół pewnie zmierza ku mistrzostwu Anglii.
3. Czy rzeczywiście Mourinho chce odpuścić? Na pewno zagra ostrożnie i nie będzie forsował tempa, a tym bardziej nie zaryzykuje kolejnych kontuzji wśród swoich zawodników. Jose wie, iż wygrana po ciężkim boju nie zagwarantuje mu mistrzostwa (to nadal będzie zależało od City), a ewentualne straty mocno skomplikują i tak trudną sytuację kadrową przed środowym rewanżem z Atletico.
Swoich odpowiedzi na pytania udzielili też Michał Zachodny i Piotr Stokłosiński pracujący dla Sport.pl
Michał Zachodny
1. Jestem przekonany, że Mourinho nie pozwoli sobie na przegranie na Anfield Road w stosunku podobnym do Arsenalu czy Tottenhamu. Na pewno więc zagra Gary Cahill, w obronie będzie też Ivanović, Azpiicueta i Cole to kolejne opcje. Ważniejszy będzie jednak środek pola - wydawałoby się, że najrozsądniejszą opcją będzie wyłączenie z gry Gerrarda, więc Oscar może też się przydać. Jest kim, ale czy Mourinho wie jak? Oczekiwałbym od zespołu podobnej gry jak na Etihad na początku drugiej części sezonu, nawet jeśli nie będzie takiego pressingu czy tak wielu kontr. Liverpool mimo wszystko lepiej i szybciej organizuje się w obronie od Manchesteru City, zwłaszcza ostatnio.
2. Wydaje mi się, że Brendan Rodgers nie stworzył jeszcze najlepszego możliwego zespołu, choćby przez wzgląd na problemy w defensywie. Jednak jego wielką zasługą jest maksymalne wykorzystanie siły ofensywnej Liverpoolu. Zresztą kłóciłbym się też o status najlepszego taktyka w lidze - o ile trudniej jest sprawić, by zespół tak generalnie równo i bez większego szwanku przeszedł przez sezon, rozpędzając się na kluczowe spotkania, niż "po prostu" stworzyć defensywne struktury i wierzyć w indywidualną jakość zawodników ofensywnych? Myślę, że to właśnie Rodgers, choćby tym jak wielu różnych ustawień próbował i jakie to było skuteczne, zasługuje na nagrodę dla najlepszego menedżera w Premier League i też najlepszego taktyka. Odmienienie Coutinho, Sterlinga, Gerrarda to jego zasługa.
3. Tak - bo to stary wyga, który doskonale potrafi ocenić szanse swojego zespołu i innych. Łatwiej będzie mu przygotować drużynę do dwóch meczów w Lidze Mistrzów niż jeszcze liczyć na potknięcia rywali, po prostu. Poza tym pozostaje kwestia jego walki w imię korzystniejszego terminarza w Anglii dla drużyn grających w Europie. Oczywiście i w tym wypadku, choć wsparciem Wengera czy Pellegriniego by nie pogardził, najważniejszy jest interes jego Chelsea.
Nie - bo Mourinho nie odpuszcza tak łatwo, walczy do końca na każdym froncie i jeszcze zrobi wiele, by odcisnąć swoje piętno na wyścigu mistrzowskim w Anglii. Jednak odpuszczając mecz, wystawiając rezerwy pogłębi tylko różnicę, jeszcze wyraźniej podkreśli, gdzie jest "on" i Chelsea, a gdzie reszta i federacja. Nie sądzę, by w tym momencie było to komukolwiek potrzebne.
Piotr Stokłosiński
1. Doczekaliśmy momentu, w którym Jose Mourinho będzie miał ogromny problem ze znalezieniem odpowiedzi na duet napastników Liverpoolu. Co prawda Hazard, Ba, czy Torres to piłkarze, którzy gdy mają swój dzień, potrafią porwać kibiców jednym zagraniem, ale w niedzielne popołudnie będzie o to bardzo trudno. Z kolei napastnicy Brendana Rodgersa są w tym sezonie pewniakami: W każdym meczu imponują formą i widać w nich ogromną chęć strzelania bramek. Mourinho nie powinien się zastanawiać, jak na nich odpowiedzieć - bo się nie da. Musi pomyśleć jak ich zatrzymać.
2. Rodgers otrzymał spory kredyt zaufania od władz Liverpoolu i w końcu go spłaca. Wygląda na to, że spłaci go nawet tak długo wyczekiwanym na Anfield mistrzostwem Anglii. Były trener Swansea musi wzbudzać szacunek u kibiców i przeciwników, nawet takich jak Mourinho. Dźwignął Liverpool z okolic środka tabeli i gdy jego filozofia zaczęła funkcjonować, klub znów liczy się w walce o mistrzostwo. Choć to Mourinho jest chyba najwybitniejszym taktykiem na świecie i już w swoim pierwszym sezonie po powrocie do Chelsea przekonał Romana Abramowicza, że przywrócenie go było dobrą decyzją, to Portugalczyk wie, że nie może zlekceważyć Rodgersa. Na Anfield przygotował on sobie zespół będący istną maszyną do wygrywania, która gra niezwykle szybko i agresywnie. Oczywiście nie takich rywali zatrzymywał już w swojej karierze Mourinho, ale musi on pamiętać, że przyjeżdża na Anfield do Liverpoolu, który będzie gotów umrzeć na boisku za trzy punkty. Bo te niesamowicie przybliżą "The Reds" do mistrzostwa.
3. Tak. Wynik meczu z Atletico sprawia, że Mourinho ma pełne prawo myśleć o awansie do finału. Z kolei w Premier League sytuacja jest już bardzo skomplikowana. Nie tylko musiałby ograć Liverpool, ale też liczyć na potknięcie Manchesteru City. Portugalczyk wie, jak ciężko będzie o tytuł, a jak blisko jest awans do finału w Lizbonie. Nic więc dziwnego, że oszczędzi nieco swoich zawodników na Anfield Road. Pytanie, czy znajdzie równowagę między oszczędzaniem a realną walką o wywiezienie z Liverpoolu trzech punktów.
Kto miał najwięcej racji? O tym przekonamy się dziś tuż przed godziną 17:00, gdy zakończy się mecz na Anfield Road. Początek meczu o 15:05, relacja Z czuba i na żywo na sport.pl.