Od jej następcy Johna Majora (fana Chelsea) wiemy, że sportu nie rozumiała, od legendy wyspiarskiej lekkoatletyki Sebastiana Coe'a, że interesowała się nim tylko, gdy łączył się z polityką.
W 1980 r. naciskała na sportowców, by zbojkotowali igrzyska w Moskwie w proteście przeciwko radzieckiej inwazji na Afganistan. Coe, który wtedy sięgnął po złoto w biegu na 1500 m, nazwał pomysł "tchórzliwym" i "nieskutecznym". Dziś mówi, że gdyby nie pojechał do Moskwy, w 2005 r. mógłby nie przekonać MKOl do przyznania organizacji igrzysk Londynowi.
W 1982 r., w czasie wojny na Falklandach, rząd Thatcher rozważał wycofanie reprezentacji Anglii, Irlandii Północnej i Szkocji z hiszpańskiego mundialu. Żaden zespół z Wysp nie mierzył się z Argentyną w grupie, ale w II rundzie mogła się z nią spotkać Szkocja. Thatcher uspokoili działacze, wyjaśniając, że Szkoci nigdy pierwszej fazy mistrzostw świata nie przebrnęli. Ostatecznie wycofała się z pomysłu, gdy usłyszała, że taki krok zostałby wykorzystany przez argentyńską propagandę.
Osiem lat później znów rozważała z ministrami opuszczenie mundialu, bo obawiała się najazdu na Włochy angielskich chuliganów. Zrezygnowała, gdy usłyszała, że bandyci w szalikach i tak pojadą do Italii.
Angielski futbol ledwie wtedy dyszał.
W marcu 1985 r. chuligani przerwali mecz Luton - Millwall, a po jego zakończeniu zniszczyli trybuny i stoczyli bitwę z policją. Zadyma przeniosła się poza stadion, rannych zostało 47 osób. "Nasz futbol kona" - pisał Guardian. - W życiu nie widziałem niczego tak haniebnego. A widziałem wiele - mówił szef angielskiej federacji.
Dwa miesiące później od niedopałka papierosa zapaliła się drewniana trybuna stadionu Bradford. W pożarze zginęło 56 osób.
Tak w czasie rządów Thatcher wyglądał angielski futbol. Mecze rozgrywano na starych, rozpadających się stadionach, śmierdzących alkoholem i moczem. Do klubów przyczepiały się gangi jeżdżące po Anglii, by bić się z bandami innych drużyn.
"Żelazna Dama" chciała rozwiązać problem, wprowadzając karty kibica. W Anglii, gdzie od II wojny światowej nie używano dowodów osobistych, uznano to za zamach na wolność obywateli. Kluby obawiały się dalszego spadku frekwencji, ich zdaniem z przychodzenia na stadion zrezygnowaliby niezaangażowani kibice, a policja dla świętego spokoju nie wpuszczałaby kibiców gości.
Przeciwnicy argumentowali, że podobny system nie sprawdził się w Holandii, do bójek dochodzi zazwyczaj poza stadionami, a angielskie stadiony nie są przygotowane technologicznie do takiej zmiany.
Kart kibica nigdy nie wprowadzono, ale Thatcher naraziła się kibicom i klubom. "Tam, gdzie Cameron widzi wyborców, ona widziała chuliganów" - pisze dziś "The Times". Obecny premier to fan Aston Villi, Tony Blair kibicował Newcastle, Gordon Brown chodzi na stadion malutkiego szkockiego Raith Rovers. Żaden nie mierzył się jednak z takimi problemami jak Thatcher.
W maju 1985 r. przed finałem Pucharu Europy na brukselskim Heysel w zadymie wywołanej przez kiboli w szalikach Liverpoolu zginęło 39 kibiców Juventusu. - Oni są problemem społecznym, a nie problemem futbolu. Nie chcemy twoich chuliganów w naszej grze - odpowiedział Ted Croker z angielskiego związku, kiedy Thatcher zażądała, by federacja na rok wycofała angielskie zespoły z europejskich pucharów.
Gdy UEFA zdyskwalifikowała Wyspiarzy na pięć lat, poparła karę. - Oczyścimy futbol z chuliganów i wtedy pojedziemy za granicę - mówiła. Po wykluczeniu zespołów z rozgrywek europejskich Anglię zaczęli opuszczać najlepsi piłkarze.
Stadiony zmieniła dopiero tragedia w Hillsborough w 1989 r. Zduszeni przez tłum kibice Liverpoolu umierali przy ogrodzeniu lub byli zadeptywani. Zginęli, bo choć już kilka godzin przed meczem trybuna wypełniła się do ostatniego miejsca, wpuszczono na nią jeszcze kilka tysięcy ludzi. Śmierć poniosło 96 osób.
Policja za tragedię obwiniła pijanych kiboli, którzy bez biletów wdarli się na stadion, rodziny ofiar twierdziły, że winni są funkcjonariusze i przestarzały stadion. Thatcher uwierzyła w wersję policji.
Dopiero pół roku temu władze przyznały, że służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo popełniły błędy, a potem starały się zrzucić winę na fanów. Cameron przepraszał za "podwójną niesprawiedliwość, która spotkała rodziny ofiar".
W poniedziałek mijają 24 lata od tragedii w Sheffield. Gdy rodziny ofiar usłyszały, że niektóre kluby planują minutą ciszy uczcić nie tylko 96 kibiców, ale też zmarłą premier, mówiły o "hańbie" i "obeldze". - Nigdy nie okazała szacunku tym, którzy zginęli, nie wytłumaczyła, jaka była jej rola w ukrywaniu prawdy o tym, co zdarzyło się na stadionie - mówi reprezentująca rodziny ofiar Sheila Coleman.
Federacja nie naciska na kluby, by uczciły Thatcher, sportowe strony prawie wszystkich gazet uważają, że nie ma powodu, by w ten sposób ją upamiętniać.
Trener West Hamu Sam Allardyce twierdzi, że była premier "zabiła futbol", bo odebrała nauczycielom premie za prowadzenie zajęć wychowania fizycznego po lekcjach. - W efekcie tak otyłych i niewysportowanych dzieci jak dziś nie mieliśmy nigdy - mówi Allardyce. Thatcher pozwoliła też lokalnym władzom na sprzedaż majątku szkół. W latach 80. pięć tysięcy przyszkolnych boisk zamieniło się w domy, parkingi i supermarkety.
Większość angielskich piłkarzy i trenerów wychowywało się w robotniczych rodzinach, które ucierpiały w czasie jej rządów. - Polityka Thatcher zrujnowała życie ludzi i pozbawiła ich godności. To jej spuścizna - uważa trener Manchesteru United Alex Ferguson, zdeklarowany laburzysta, wychowany w dokach w Glasgow. "Jeśli niebo istnieje, nie w nim miejsca dla tej starej wiedźmy" - pisał na Twitterze pomocnik Marsylii Joey Barton, który dzieciństwo spędził w robotniczym Liverpoolu.
Czego by nie mówili krytycy, jej rząd po Hillsborough stał się patronem zmian - wymusił przebudowę stadionów i ustanowił prawo, dzięki któremu chuligani zostali wyrzuceni z trybun. Thatcher zrobiła jeszcze jedno - tuż przed opuszczeniem Downing Street zliberalizowała prawo medialne. W siłę urosły płatne kanały telewizyjne. W 1992 r. - Anglią rządził już John Major - telewizja Sky zapłaciła za prawa do transmisji ligi angielskiej przez pięć lat 300 mln funtów. Wtedy narodziła się Premier League.