Premier League. Derby Manchesteru dla City

Manchester City wygrał 2:1 z Manchesterem United po golach Jamesa Milnera i Sergio Aguero. Jedyny gol dla gospodarzy padł po samobójczym trafieniu Vincenta Kompany'ego. Ale United wciąż bezpiecznie prowadzą w Premier League.

80 tys. młodych graczy. Wśród nich kolejny supertalent?

Choć oba zespoły zajmują dwa pierwsze miejsca w Premier League, to poniedziałkowe spotkanie było tylko meczem o dominację w Manchesterze. United prowadzą z olbrzymią przewagą. Na siedem kolejek przed końcem sezonu mają nad drugim City - mimo porażki - dwanaście punktów przewagi.

Na boisku to goście wyglądali, jakby bardziej zależało im na wygranej. W pierwszej połowie dominowali, choć częściej na bramkę rywali strzelali gospodarze. Choć akcji podbramkowych było sporo, to gole nie padły.

Ale już na początku drugiej połowy gola strzelił James Milner. Pomocnik City wykończył strzałem zza pola karnego akcję, która rozpoczęła się od straty Ryana Giggsa w środku boiska. Piłka po strzale Milnera trafiła jeszcze w nogi obrońcy i wturlała się do bramki poza zasięgiem ręki Davida De Gei.

Ale minęło tylko osiem minut i był remis. United gola dał rzut wolny z prawej strony pola karnego. Mimo ostrego kąta Robin Van Persie najpewniej chciał zdobyć gola bezpośrednim uderzeniem. Piłka zakręcała w kierunku słupka, trafiła w głowę Phila Jonesa, potem w plecy wpadającego do bramki Vincenta Kompany'ego.

Im bliżej końca, tym mecz... bardziej się rozkręcał. Piłkarze obu drużyn kopali się po nogach, ale sędzia pozwalał na szybką i ostrą grę. W pewnym momencie drugiej połowy w rogu boiska przez pół minuty trwała walka piłkarzy City, by wybić piłkę, z tymi z United, by wywalczyć rzut rożny. W końcu dało się tym drugim.

Ale z gola cieszyli się goście. W 78. minucie Sergio Aguero, który kilka minut wcześniej zmienił Samira Nasriego, pobiegł z piłką wzdłuż linii pola karnego, a im bardziej się rozpędzał, tym bardziej wbiegał w pole karne. W końcu, gdy żaden z obrońców rywali go nie dogonił, huknął byle mocno z kilku metrów. De Gea nie miał szans na skuteczną interwencję.

Po golu gra się zaostrzyła. Sędzia pokazał w sumie osiem żółtych kartek. Mała awantura wybuchła, gdy kilka minut przed końcem meczu goście domagali się wybicia piłki (kontuzjowany był Silva), ale gospodarze nie chcieli tego zrobić.

Porażka pokrzyżowała plany Manchesteru United, który - wygrywając trzy kolejne mecze - mógł już w kwietniu świętować mistrzostwo Anglii. Piłkarze Alexa Fergusona będą musieli poczekać trochę dłużej.

Czytaj relację z meczu Manchester United - Manchester City ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.