W 19. minucie spotkania rozgrywanego na Stamford Bridge Lampard trafił do siatki rywali i był to jego dwusetny gol dla "The Blues". Razem z Terrym cieszyli się z bramki w okolicach sektora zajmowanego przez fanów West Hamu i wtedy w ich kierunku poleciały różne przedmioty. Wśród nich były monety, butelki, a nawet jeden hot dog.
Jeden z przedmiotów (nie wiadomo, czy to był hot dog) trafił Terry'ego. Do policji wpłynęła już w tej sprawie oficjalna skarga i funkcjonariusze potwierdzają, że rozpoczęli w tej sprawie oficjalne dochodzenie. Pracownicy klubu mają z kolei przestudiować nagrania z monitoringu, by zidentyfikować sprawców.
Władze West Hamu zapowiedziały już, że będą współpracować z Chelsea w kwestii wykrycia winnych i zapowiedziały także, że mogą się oni spodziewać nawet zakazów meczowych.
Kibice "Młotów" mają z kolei pretensje do Lamparda, że świętować swoją bramkę pobiegł właśnie pod sektor zajmowany przez nich. Ten z kolei odpowiedział: - Podbiegłem blisko fanów West Hamu, jednak był to dla mnie normalny kierunek mojego biegu.
Z kolei szkoleniowiec Chelsea Rafael Benitez przyznał: - Gdy strzelasz dwusetnego gola, nie zastanawiasz się, gdzie biegniesz. Po prostu świętujesz. Po fakcie zorientował się, że lepiej byłoby znajdować się w innej części stadionu.